Maltabar - będzie długa odpowiedź
1) Nie przypominam sobie, żeby tutaj akurat ostatnio padały zarzuty o wyłudzeniu rent. Padają zarzuty o udawanie osób niepełnosprawnych, ale to jeszcze nie to samo.
2) Był już taki przypadek na forum że rozpętała się dyskusja o "lewych rencistach" (nie wiem, czy pamiętasz) i wtedy użytkownik nie został zablokowany - argumentacja była jeśli dobrze pamiętam właśnie taka, że dopóki nie padają bezpośrednio stwierdzenia "per ty", to pisać wolno.
3) /Tego/ rodzaju "argument" (w różnej formie) pada tu /częściej/ i to z klawiatur ludzi nie związanych ze sporem "Norbet & Company" contra "Szczerbaty & Company". Gdyby za każdy taki tekst był ban... Mam wrażenie, że to jest po prostu jakiś taki wyraz frustracji, gniewu, może poczucia bycia nierozumianym (jeżeli zdaniem piszącego jako niepełnosprawni powinniśmy się świetnie rozumieć i we wszystkim zgadzać). Może też ostatecznie wyrazem tego, że mierzymy swoją miarą - "jeżeli ja nie mogę wstać z łóżka, to nikt kto może, nie powinien się nazywać niepełnosprawnym". Dla mnie to jest "argument" niedopuszczalny, ale banowane za /niego/ jest niepraktyczne.
4) Czy to jest obraźliwe? Niedopuszczalne tak. Obraźliwe niekoniecznie o tyle, że to ja mam władzę nad tym, komu dam się obrazić. A takimi zagrywkami czuję się "obrażona" mniej więcej w /tym stopniu/, co "beretami", "konowałami" czy "urzędasami" (lekarze i urzędnicy też tu z pewnością są), niektórymi wypowiedziami w stosunku do ludzi, którzy tu przychodzą z prośbą o wypełnienie ankiety. Bo drażni mnie agresja w ogóle. To, że zamiast wykorzystać fakt, że rozmawiamy przez internet i kiedy coś przeczytam mogę wyłączyć komputer, zająć się czymś innym i wrócić jak ochłonę, zablokować użytkownika (każdy z nas ma narzędzie do "banowania", które nazywa się "Ignoruj"), a nawet wyłączyć całą tablicę forum na jak długo zechcę, nakręcamy się.
Natomiast to, że ktoś sobie o mnie /coś/ napisze, jakoś mało mnie rusza. Wiem jaki jest mój stan zdrowia, wiem jaki jest w porównaniu do innych (że od niektórych o niebo lepszy, a od innych jednak gorszy), wiem na jakiej podstawie (jeszcze) pobieram rentę i w razie jakichkolwiek poważnych wątpliwości, mogę to wyjaśniać przed ludźmi, którzy mają uprawnienia żeby pytać. A to, co ktoś sobie napisze na mój temat, to już jest jego problem (i jego sumienia), nie mój. Po to właśnie nie występuje tutaj pod imieniem i nazwiskiem, żeby nie musieć się martwić /(ewentualnymi)/ absurdalnymi z mojego punktu widzenia /zarzutami/. Mam ciekawsze zajęcia. Martwi mnie tylko to, że to ogólnie obniża poziom rozmowy. Natomiast jeżeli ktoś się rzeczywiście czuje pomówiony (nie każdy patrzy na to z aż takiego dystansu, jak ja), to może:
a) zgłosić to do "cenzora" (co jednak sądząc po Waszych reakcjach, generalnie Wam nie odpowiada, poza tym nie rozwiązuje problemu, bo zawsze można /mówić, że/ osoba zbanowana została zbanowana bo miała rację. Ban jest ostatecznie tylko metodą na usunięcie problemu, a nie jego rozwiązanie)
b) prywatnie załatwiać sprawę z pomawiającym
/EDIT/