Autor kropka
Dodany 2009-11-11 21:28
Lubicie podróżować, bo ja bardzo. Zebrało mi się na wspomnienia w ten pochmurny, słotny dzień. Do wspomnień skłania mnie również wyjątkowy czas " zburzenie muru berlińskiego". Pamiętam tamten czas, nie tylko jako zwrot w historii, ale również własnych transformacji. Zapraszam do rozmowy ludzi, którzy potrafią śmiać się z siebie. Wszak tego, kto nie potrafi śmiać się z siebie, nie można traktować poważnie - powiedział pewien filozof( niestety nie wiem kto, a może nie filozof). Nawiązałam do poprzedniego wieku, bo w tamtym okresie żyłam "na pełnych obrotach", jeździłam "maluchem' (teraz przez niektórych wyśmiewanym, ale wówczas to był WÓZ -ha,ha,ha...). Miałam wiele przygód- rodem z kabaretu. Niektóre mogły skończyć się koszmarnie. Np. benzyna była reglamentowana, przy czym przydział trzeba było wykupić do końca kwartału (inaczej przepadał). Lato - to wypaliłam, ale gorzej w zimę. Nigdy nie lubilam jeździć późną jesienią i zimą (kiedyś jeszcze były zimy). Przyszedł koniec kwartału,a ja miałam do wykupienia 80 l paliwa. Co robić? Wlałam do gara (takiego od gotowania bielizny, nie wiem dlaczego, ale nakryłam pokrywą i przycisnęlam 3 cegłami), a mieszkałam w starej kamienicy w centrum miasta. Ludzie chodzą, czują benzynę. Jeden dzień, drugi, trzeci...,wreszcie przychodzi sąsiad i pyta co ja z tą benzyną robię, że codziennie przelewam. Ja z niewinną miną (jak blondynka) - ona stoi w piwnicy w garze. Zrobił się czerwony, zaczął wrzeszczeć, że ma rodzinę i chce żyć. Przecież tu chodzą ludzie z papierosami. No i tak mnie zmotywował, że wybrałam się do Warszawy (a było to 200 km). Akurat się przydała. Za chwilę napiszę coś z terażniejszości.
Teraz też lubię dużo jeździć, choć zdrowie nie to, a po za tym za kierownicą mąż..., chociaż lepiej od niego prowadzę (z przymróżeniem oka). No i oczywiście już nie "maluch", ale leciwy, nieco większy pojazd. Drogi jakby lepsze (więcej remontów) ha,ha,ha...Ale jak się wyjedzie, to człowiek coś zawsze zobaczy, np. w ubiegłą niedzielę byliśmy w lesie, cichutko sobie staliśmy, słuchając świergotu ptaków (nawet dzięcioł stukał),wtem jakieś 200 m od nas stanął piękny jeleń. Pierwszy raz w życiu widziałam żywego jelenia. W tym roku mieliśmy wyjątkowego farta, bo zaliczyliśmy dzika i lisa. Lisa też widziałam po raz pierwszy. Skoro już tyle widziałam, to już chyba mogę umrzeć - prawda. Niestety nie widziałam jeszcze okolic Białegostoku, Zamojszczyzny i Lubelszczyzny. Chciałabym tam pojechać, tylko to bardzo daleko. Jak myślicie uda mi się?
Z pewnością Ci się uda, jak masz odpowiednią motywację. A widziałaś łosia? Bo jak nie to poczekaj jeszcze z tym umieraniem ;P
Napewno się uda. Białystok taki sobie. Jako miasto mnie osobiście się nie podobało.
Autor siwek
Dodany 2010-01-06 17:11
Ubierz czapkę i trampki,zamknij biurko na klucz i w drogę.Wsiądź do pociągu byle jakiego....
Siwek..Ale co jej tam zaproponować?W Białymstoku. Dziadowskie ZOO. Czy pałacyk Branickich z zewnątrz bo zdaje się że we wnątrz się nie zwiedza. Owszem park wokół pałacyku jest nawet ok. Ładna jest cerkiew stara. Nowoczesny biały kościół "Rocha" z dużą ilością schodów bez podjazdu(wtedy nie było) czy też stary "Fary" . Tam nic więcej nie ma a może przeoczyłam co?
Autor siwek
Dodany 2010-01-06 20:24
Na wschodzie Polski nigdy nie byłem,oprócz Łańcuta i Bieszczad,nie znam tych terenów.
siwek ale u ciebie też jest super
)))))
Autor siwek
Dodany 2010-01-06 20:54
Zmieniony 2010-01-06 20:57
Oj,tak-wokół lasy,górki,skały i pagórki.Nawet ostatnio zaczęli sprzedawać kulturę na wagę w kioskach.
No to ok przyjechałabym się troszkę odchamić
))) Narazie jestem uziemiona chyba że helikopterem bo nie musi być specjalne lotnisko
Autor siwek
Dodany 2010-01-07 10:25
Oczywiście,helikopter może wylądować na boisku.Ja nigdzie nie jeżdżę,wcześniej nie mogłem się nigdzie ruszyć,bo dzieciaki były małe i musiałem siedzieć w chacie,a teraz już mi się nie chce.
))))
Czesc
Nazywam sie Aneta. Od trzech lat pracuje we wloskim osrodku sportowym "bez barier" w ktorym zajmuje sie rozwojem sportu, turystyki sportowej oraz rozwojem kajakarstwa rowniez dla osob niepelnosprawnych. Jednym z moich przewspanialych zawodnikow jest 27-letni Matteo (tetraplegik!)...nie ma wiec rzeczy niemozliwych!
W 2009 roku po przyjezdzie poznanskiego "START-u" na organizowane przez nas zawody miedzynarodowe, nastapil rozwoj kajakarstwa niepelnosprawnych rowniez i w Polsce! W Poznaniu zostala stworzona grupa przygotowujaca sie do Mistrzostw Europy, ktore odbeda sie na poznanskiej Malcie.
Z nadzieja, ze temat Was zainteresuje chcialabym zaprosic wszystkich do obejrzenia:
www.accessibletour.pl
www.ostellocanalbianco.it
www.canoepolesine.it
Aneta