Zawsze szanowałam ludzi niepełnosprawnych i w razie potrzeby pomagałam im. Teraz spotkało mnie coś, w moim pojęciu, strasznego. Moim sąsiadem jest niepełnosprawny, który terroryzuje większość mieszkańców. Jednak najbardziej uwziął się na moją rodzinę. Dzieci boją się same wracać do domu, a i ja wychodzę z psem z duszą na ramieniu. Ile złości i złośliwości musi być w takim człowieku, żeby nic nie robić tylko snuć swoje chore scenariusze i terroryzować swoimi znajomymi wszystkich naokoło? Kompletnie nie wiem co robić, wyjście i powrót do domu jest straszliwym stresem...