>czy dla takiej osoby w jakiś szczególny sposób należy przystosować miejsce pracy?
>Nie mam tu na myśli podjazdów, toalet itp.
> ale na przykład biurko czy musi być jakieś specjalne >(niższe? wyższe?)?
>Czy wózek mieści się w standardowych drzwiach czy >trzeba poszerzać?
> Nie wiem jeszcze co kryje się pod poszczególnymi stopniami niepełnosprawności, czyli jakiej osoby powinienem poszukiwać. Oprócz konkretnej wiedzy i umiejętności, osoba powinna samodzielnie dotrzeć do pracy, no i oczywiście sprawnie posługiwać się komputerem.
>Stopień niepełnosprawności jest przyznawany przez orzeczników, ale każdy >orzecznik to inny człowiek,
>oceniający stan w ciągu kilku do kilkunastu minut i dlatego różnice pomiędzy
>np. stopniem umiarkowanym a ciężkim są (z perspektywy zatrudnienia) bardzo >indywidualne,
>zwłaszcza, że o ile wiem, nie otrzymujesz do wglądu żadnego wywiadu >medycznego z prawdziwego zdarzenia.
>Ogólnie im niższy stopień, tym większa pewność, że osoba sobie poradzi,
>ale to mało skuteczny wyznacznik w przypadku kiedy dużą rolę grają
>umiejętności, doświadczenie i charakter przyszłego pracownika.
>Raczej nie będziesz też w stanie stwierdzić, czy osoba się nadaje nawet na >podstawie suchego wywiadu medycznego (zakładając, że aplikant dostarczy
>taki jako fragment CV),
>Najlepszym moim zdaniem sposobem weryfikacji jest odbycie rozmowy,
>w której wypytasz o zdolność do wykonywania danej pracy w takich
>a takich warunkach
>(bo na tę zdolność mogą wpłynąć też czynniki niezwiązane bezpośrednio z >chorobą, np. rozkład jazdy autobusów niskopodłogowych...).
>Orzecznictwo bowiem jako system masowy oraz cokolwiek podstarzały jest >makabrycznie zapóźnione w dostarczaniu kompetentnych informacji dla >pracodawców (zwłaszcza, że nie zostało pomyślane by im pomagać,
>a jedynie by być narzędziem systemu socjalnego).
> Orzecznicy nie są od badania pacjentów od samego początku trwania ich choroby
> co ma do rzeczy charakter?
> ze schorzeniami jest tak że suną do przodu
> Warunki muszą być dostosowane do ON.
>można zatrudnić też ON na zasadzie pracy w ich własnym domu
> Orzecznictwo moim zdaniem nie jest od tego aby pomagać pracodawcom
>Dla pracodawców najbardziej wiarygodną wykładnia co do możliwości manualnych czy też intelektualnych jest sam niepełnosprawny.
>Szczerze i uczciwie: niższe koszty pracy ON (dofinansowanie
>wynagrodzenia, składek ZUS)
>Po drugie: jakiego pracownika potrzebuję?
>3. Mogącego wykonywać pracę przez 8 godzin lub dłużej,
>o ile zajdzie taka potrzeba.
>Po trzecie: co w zamian dla pracownika?
>1. Udogodnienia w miejscu pracy w zależności od potrzeb.
>2. Odpowiednie wynagrodzenie, zgodnie z podpisaną umową.
>3. To co pisałem o 8 godzinach lub więcej - wynagradzane
>w sposób uzgodniony z pracownikiem czyli czas dodatkowo
>płatny lub (to chętniej) godziny "do odbioru".
>4. przywileje wynikające z przepisów (7 h itd)
>Jednak myślę sobie, że skoro część pensji pracownika
>pokrywa państwo, to układ że w zamian za to ma on
>więcej wolnego jest uczciwy. Ale tak naprawdę, mówiąc
>wprost i na chłodno, jest to kwestia wymagająca zwykłej
>ekonomicznej kalkulacji, po prostu to się musi opłacić.
>To jest bardzo typowe zachowanie wszystkich pracodawców zatrudniających lub chcących zatrudnić ON. Jest to zrozumiałe z uwagi na ekonomię firmy. Lecz w tym stwierdzeniu nie widzę dobra dla ON nie widzę ochrony dla ON. Bardzo >proszę mi powiedzieć: A co będzie jak czas dofinansowania skończy się, czy jak życie pokazuje, ON wyląduje na bruku? Bo tak najczęściej jest. A może do praw zatrudnionego On dodać pismo gwarantujące że po skończonym dofinansowaniu >Szanowny Pan nie zwolni ON podając powód np.: redukcja stanowisk, jak to było w moim przypadku? Proszę mi wybaczyć że o tym piszę, lecz wy pracodawcy macie Mnusto praw, prawników, forteli – lecz ON nie maja obrońców. My >musimy się sami bronić przed interesownością pracodawców. Bardzo proszę tę kwestię przemyśleć.
>I tu zaczyna się kwestia która nie jest fair. Szanowny Panie. I właśnie z takiego podejścia wynikają później tragedie dla ON. Jeśli Szanowny Pan chce zatrudnić ON tylko dla tych powodów jakie Pan wymienił na samym początku a potem >stawia takie oczekiwania jak w p3. to ja mam wątpliwości względem dobra ON bo ono jest tu najważniejsze. Zwrócę Panu na jedno uwagę. Decydując się na zatrudnienie On we własnej firmie misi być Pan świadom że oprócz własnych >oczekiwań przyjmuje Pan prawa chroniące ON i nie jest etyczne ( moim zdaniem ), z jednej strony korzystać z przywilejów finansowych zatrudniając ON a z drugiej zaś zmieniać prawa ustalone przez rząd które chronią ON i ich zdrowie. >Drogi Panie ważkość i ochrona powinna leżeć po obu stronach w takim samym stopniu. Nie może być tak że zatrudniając ON dla Pana ważniejszy będzie zysk jaki Pan uzyska zatrudniając ON. Bo to uderzy w ON. Bardzo proszę o tym >pomyśleć.
>Akurat to gwarantuje ON prawo nie Pan jako pracodawca. Ma Pan na to fundusze z PERON-u i Szanowny Pan o tym wie. Zaręczam.
>To gwarantuje też Prawo Polskie, choć praktyka pokazuje że z tym wynagrodzeniem nie jest tak do końca. Posty wielu ON wskazują na to że nie są opłacani w taki sposób adekwatnie do tego co wykonują. Obowiązków cała masa a jak do >zapłaty marnie. Proszę poczytać posty o zatrudnianiu ON.
>Nie wspominając już o traktowaniu w miejscu pracy przez współ pracowników jak i pracodawców. To śa często tragedie ON, lecz nic nie znaczące dla pracodawców.
>No i proszę. Wychodzi wilk z owczej skóry. Płacić nie lecz chętniej godziny. A proszę mi powiedzieć zatem jak to się ma do wymogów 8 godzin lub więcej, lub do refundacji finansowych które Szanowny Pan zaliczy za sprawą ON? Widzę że >Szanownemu Panu niezbyt chodzi o ON tylko o zysk który zaliczy Pan ich zatrudniając.
>lecz gdzie zobowiązania konkretne pracodawcy? Bo to co Szanowny Pan wymienił to gwarancje już istniejące, ustanowione przez Prawo Polskie.
>Moim celem nie było obrażanie Szanownego Pana lecz uzmysłowienie że On są ludźmi którzy również mają prawo do: szacunku, godności, poszanowania.
> niższe koszty pracy ON
> to układ że w zamian za to ma on więcej wolnego jest uczciwy.
> Dla mnie najważniejszymi kwestiami jeżeli chodzi o sprawy medyczne byłyby:
>Proszę mi wierzyć, że nie ma powodów
>aby zwalniać pracownika.
>Na marginesie dodam, że nie mam ani
>prawników ani obrońców, prowadzę
>małą firmę z której staram się utrzymać
>rodzinę.
>Myślę sobie (może się mylę - proszę
>wówczas sprostować) że nie każdy rodzaj
>niepełnosprawności wyklucza pracę dłuższą niż 7h.
>Jeżeli prawo stanowi, że tak nie można
>(mimo że stan zdrowia pracownika na
>to pozwala) to w moim konkretnym
>przypadku zatrudnienie ON staje się
>niecelowe.
>Trochę z zaskoczeniem czytam że ktoś
>wierzy w to co gwarantuje prawo.
>Jeżeli nie będzie dobrej woli pracodawcy...
> to jeżeli pracownik pracował jednego
>dnia 10 h a innego 6, to nie powstają
>mu żadne nadgodziny.
>odnoszę wrażenie, jakby zatrudnienie
>ON było dla pracodawcy czystym zyskiem,
>płynącym wprost z dofinansowań jakie otrzymuje.
>Czy naprawdę są one tak duże?
>Zechciałby Pan przybliżyć jakie konkretne
>zobowiązania ma Pan na myśli?
>Czy odnosi Pan wrażenie że odmawiam ON
>prawa do szacunku i godności?
>Wydaje mi się że trochę z góry założył
>Pan złe intencje.
>Faktycznie jeśli nie ma innych powodów do zwolnienia pracownika niepełnosprawnego, a jego umiejętności są cenne. Lecz proszę mi wierzyć że w życiu początkowe zapewnienia, jeśli chodzi o stałość pracy ON, nie są nic warte gdy kończy się >refinansowanie. Ja nie twierdzę że w Pana przypadku tak jest broń Boże, gdyż nie mogę uogólniać, lecz znam problem i wiem że w bardzo wielu przypadkach takie praktyki są stosowane.
>Wierzę. Lecz posiada Pan prawo zwolnienia pracownika redukując stanowisko takim to powodem wielu pracodawców zasłania powód prawdziwy, dla czego zwalniają ON właśnie w okresie gdy kończy się refinansowanie. To są fakty.
>Co do narzucania godzin pracy i rezygnacji ON z 7 h dnia pracy...
>O tym że taka jest specyfika pracy poinformowałbym pracownika
>przed podpisaniem umowy.
> I to nie jest żaden szantaż z mojej strony tylko
> potrzeba.
>Jeżeli dana osoba wiedząc że nie podoła, mimo
>wszystko wyrazi zgodę to wróży to problemy.
>A jeżeli powie że nie podoła, to ma Pan rację, nie będę
>mógł jej zatrudnić. Nie dlatego że jestem złośliwy czy
>wredny, ale dlatego że mija się to w moim przypadku z celem.
>Jeżeli nie ma ON mogących pracować dłużej niż 7 h to
>w moim przypadku pomysł zatrudnienia ON skazany
>jest z góry na niepowodzenie.
>Prawo pracy nie tylko w stosunku do ON pozostaje na
>papierze.
>Z podobnymi kłopotami borykają się młode kobiety
>które chciały by mieć dzieci, kodeks pracy nie jest
>przestrzegany w stosunku do pracowników
>pełnosprawnych.
>I to jest właściwa postawa. Osoba niepełnosprawna powinna wiedzieć co Pan po niej oczekuje, ale też Pan jako pracodawca winien wysłuchać tego jakie oczekiwania ma osoba niepełnosprawna? Bo to równie ważne jak Pańskie oczekiwania. >Od tego jak się dana osoba niepełnosprawna będzie czuła w Pańskiej firmie zależeć będzie jakość jej pracy między innymi. Bo stworzenie odpowiedniej atmosfery w pracy jest kolosalnie ważne.
>Było by to szantażem emocjonalnym, gdyby Szanowny Pan wprowadził swój model czasu pracy po podpisaniu umowy nie informując ON przed podpisaniem dokumentów. A tak wielu pracodawców czyni bez mrugnięcia oka.
>Myślę że zdrowo myśląca osoba niepełnosprawna mająca choć trochę oleju w głowie nie podejmie się pracy której wykonać nie będzie w stanie.
>A co stanie się z Pana celem jeśli ON która będzie zatrudniona u Pana a w jakimś momencie nie będzie mogła spełnić Pana wymogów z powodów swej niepełnosprawności - choć czasowo. Co się z nią stanie? Jest Pan w stanie wtedy własny >cel dostosować do ON?
>Każde z tych "narzędzi" może się zepsuć.
>Oczywiście mam tu na myśli chorobę lub
>inny przypadek losowy. Cóż wtedy?
>Zaznaczam, że opisując to co opisuję nie
>mam na myśli tygodniowego czy nawet
>miesięcznego problemu z pracownikiem.
>W takim okresie dam sobie radę, myślę
>o długotrwałym problemie.
>Otóż pracowników poszukuję od listopada
>ubiegłego roku, przy czym do tej pory
>chodziło o pracę w domu (przy komputerze)
>Zgłoszenia mogę liczyć w setkach, w tym
>od ON otrzymałem 1 (jedno) zgłoszenie.
>Nie stawiam w tym miejscu twierdzenia
>tylko pytanie: czy ON są dobrze
>przygotowane do aktywnego poszukiwania zatrudnienia?
>I jeszcze przyszło mi na podstawie Pana
>wypowiedzi (tych pesymistycznych) jedno
>pytanie. Otóż jestem w takiej sytuacji, że
>nie wiem czy zatrudnienie pracownika w
>ostatecznym rozrachunku się opłaci.
>Decyduję się na taki krok, mając zapewnione
>środki na wypłatę wynagrodzenia dla pracownika
>na okres około 9 miesięcy (biorąc pod uwagę
>dofinansowania może na rok).
>Jeżeli w tym czasie się okaże, że we dwóch (ja i
>pracownik) nie generujemy przychodu pozwalającego
>na utrzymanie mnie i mojej rodziny oraz wypłatę
>pensji - będę musiał pracownika zwolnić.
>Prawdopodobnie wówczas mogę się
>spotkać z zarzutami które już tu padały
>- że wziął dofinansowanie a potem na bruk.
>Piszę o tym aby zwrócić Państwa uwagę,
>jak duże ryzyko i jaka odpowiedzialność
>za decyzje ciąży także na pracodawcy.
>Mam tu na myśli małych przedsiębiorców
>zatrudniających kilka, kilkanaście osób.
>Zygmuncie, wybacz, że się wtrącę, ale: Paweł zapytał w gruncie rzeczy o sprawę nie aż tak skomplikowaną.
>Jako pracodawca nie jest zobowiązany do
>analizowania przyczyn tego, że część osób
>niepełnosprawnych nie nadaje się na dzisiejszy
>rynek pracy,
>Może wnikać, jeżeli temat go zainteresuje,
>ale nie musi.
>Czy jest sens robić w takiej sytuacji sążnisty wykład
>zahaczający o 40 lat wstecz?
Powered by mwForum 2.16.0 © 1999--2008 Markus Wichitill