Akurat honorowych dawców krwi bym się nie czepiała - "wytwarzają" substancję leczniczą, której zamiennika na razie nie ma, a która jest potrzebna (przynajmniej jako zabezpieczenie) przy każdym poważniejszym zabiegu chirurgicznym. Póki co może Cię to mało interesować, jeśli jesteś młody i do szpitala mało zaglądasz, ale ja już miałam sytuacje, w których moi bliscy musieli dostać cudzą krew - gdyby nie było wystarczająco dużo dawców, leczenia by nie przeprowadzono, co w przynajmniej jednym przypadku oznaczałoby zgon (młoda osoba - pasażer w wypadku drogowym z dużą utratą krwi). Niech im te zniżki PKP na zdrowie idą.
> Dlaczego wśród stowarzyszeń, wszelkiego rodzaju organizacji pozarządowych w Polsce nie ma żadnego silnego "lobby" które domagałoby się dla nas zniżek.
Ponieważ nikogo to aż tak żywotnie nie interesuje...?
Jeśli kogoś stać na rozmyślanie o tym, że musi płacić za bilet na podróż dla przyjemności, to ma już dosyć dobrze jak na niepracującego niepełnosprawnego - większość niepracujących niepełnosprawnych będzie w gorszej sytuacji egzystencjalnej i będzie ich najpierw obchodziło co innego (np. dostęp do leczenia, wyższe renty ogółem na różne potrzeby życiowe, dostępność usług asystencko-pomocniczych żeby byli w stanie w ogóle funkcjonować w przestrzeni publicznej). Biorąc pod uwagę, że niepracujący niepełnosprawni są już i tak na trudnej pozycji negocjacyjnej, jeśli ktoś się podejmuje lobbować, to zwykle właśnie za tym bardziej podstawowymi potrzebami (i bardziej lokalnie).
Oczywiście jeśli sądzisz, że to jest żywotny problem, o który warto walczyć to... możesz spróbować założyć taką organizację i zobaczyć jak Ci to pójdzie. Bo w tej chwili to co napisałeś sprowadza się do "niech ktoś inny mi załatwi".