Witam
Myślę, że mogę coś powiedzieć w tym wątku. Przeszedłem swoja drogę, przez wiele szpitali i nie jedno mogę powiedzieć. Ale muszę przyznać jedno, żądać o podwyżki, to jest to, co najlepiej wychodzi, lekarzom i pielęgniarkom. Mówię z pełna odpowiedzialnością w ten sposób, dla tego, że w naszym chorym kraju, nie mówi się o podwyżkach dla dobrych lekarzy specjalistów, dla dobrych pielęgniarek. Polskie prawo do podwyżek, stosuje się do wszystkich, jak leci i to jest błąd. Nie twierdzę, że nie ma dobrych lekarzy i pielęgniarek, ale twierdzę, że czas zacząć zwracać uwagę na to, kto się nadaje do zawodu. Moim zdaniem, nie tylko ważne są skończone studia itd. Ale ważne jest, kto się nadaje. Obraz na dowód tego o czym mówię, jest w całej Polsce i podwyżki pensji hurtem, jak i podwyżki składek zdrowotnych, nic tu nie załatwią. Sytuacja, jest katastrofalna, dla tego ( moim zdaniem ), że nie wyciąga się wniosków z tego, jak poszczególne osoby pracują na poszczególnych stanowiskach. Nie darmo, utarło się powiedzenie, że ze służbą zdrowia, nie łatwo jest wygrać. I to prawda. Nawet jak pacjent ma rację, zaraz fala ciekawego milczenia i zacierania kompromitujących dowodów, rozlewa się wszędzie tam, gdzie miejsce powinny mieć ostre sankcje. Ja widziałem, jak pracują lekarze i pielęgniarki w szpitalach, gdzie przechodziłem poważne operacje. Widziałem i doświadczyłem, jak lekarze słuchają tego, co pacjent do nich mówi - jeśli w ogóle ma sposobność, coś powiedzieć. Widziałem, jak ciężko pracują pielęgniarki, szczególnie na zmianach popołudniowych i nocnych i nikt mi nie powie, że ciężko pracują. Bardzo żałuję, że nie mam ukrytej kamery, która pokazała by, jak wygląda w/w praca. Ciągłe przysiadów ki na kawę, czas na papierosy, choć w szpitalach jest zakaz palenia. Jak wygląda reakcja pielęgniarek ( z własnej autopsji ), jak pacjent dzwoni dzwonkiem - jeśli w ogóle ma dostęp do dzwonka. Nie mówię, że wszystkie takie są, lecz, tych naprawdę, które się nadają, jest o wiele mniej. To samo można powiedzieć o lekarzach. Miałem nieprzyjemność przebywać na neurologii, gdzie szacowny Pan ordynator neurologii, okazał się zwykłym ignorantem. Mianowicie, jak wkraczał na oddział neurologii, nie omieszkał na każdym kroku, pokazywać swej wyższości. Momentami, można by mieć wyrzuty, że się jest pacjentem. Na miły Bóg, ludzie! Lekarze i pielęgniarki są dla nas pacjentów a nie na odwrót. Wiadomo, że to nie lekki zawód, ale jest lekki dla tych osób, które zostały nimi , po to tylko, bo trzeba zarabiać. U nas to nagminne. Nie zgadzam się z tym, że neurochirurg zarabia mało. Opinia ta oparła się na dochodach, podawanych przez nich w rozliczeniach, jako jedno miejsce pracy. Lecz, jakby tak zliczyć wszystkie punkty, gdzie pracują? I niech mi ktoś powie, że to nie wpływa, na jakość wykonywanej pracy. Obserwowałem pacjentów siedzących na poczekalniach w poradni neurochirurgicznej. Widziałem ile dziesiąt razy zmieniali pozycje, aby doczekać się specjalisty. A ten, zamiast zjawić się o godzinie napisanej na drzwiach gabinetu, zjawia się o półtorej godziny później i nie ma słowa przepraszam, choć nic to nie załatwia. Dowiedziałem się, jak to oddziałowa w ośrodku rehabilitacyjnym, rozdziela skierowania na rehabilitacje, nie patrzeć na datę skierowania, które wpłynęło, a na to, czy czasem znajomy, lub ten co wsuną co nieco w kieszeń, nie powinien być wcześniej przyjęty. To są fakty. Podwyżki nie załatwią niedbalstwa, niekompetencji i nietykalności co niektórych. A dorobkiewiczów w sferze służby zdrowia ci u nas mnogo.
Pozdrawiam