W 2004 roku znowelizowano ustawę o emeryturach i rentach w ten sposób, że na orzeczenie lekarza orzecznika Prezes Zakładu ZUS może zgłaszać zarzut wadliwości. Przepis ten jest tak sfromułowany, że osoba zainteresowana wprawdzie jest powiadamiana o tym fakcie, ale piśmie informującym nie podaje się czego konkretnie zarzyt dotyczy.
W ten sposób praktrycznie urzednicyZUS stali się panami życia i śmierci. Określenie to jest jak najbardziej trafne, gdyż osoba schorowana, starsza lub ON musi stawić czoła wszelkim tym przeciwnościom, co nie pozostaje bez negatywnego wpływu na Jej stan zdrowia.
Na uwagę załuguje fakt, że orzeczenie lekarza orzecznika jest decyzją administracyjną organu rentowego, czyli ZUS. Po to wymyślono właśnie etat lekarza orzecznika, aby pilnował interesów ZUS-u i wydawał decyzje.  Widocznie to było za mało zbiurokratyzowane lub jak niektórzy uważają nie dawało pewności, że taki orzecznik nie zostanie skorumpowany.
Problem w tym, że zmieniona ustawa daje -cytuję:" prawo przekazania sprawy do rozpatrzenia przez komisję lekarską, jeżeli w wyniku kontroli, ..., zostanie stwierdzony brak zgodności orzeczenia lekarza orzecznika lub komisji lekarskiej ze stanem faktycznym lub zasadami orzecznictwa o niezdolności do pracy."
Tu rodzi się pytanie niby jak taki Przezes Zakładu ZUS może stwierdzić, że orzeczono niezgodnie ze stanem faktycznym lub naruszono zasady orzekania o niezdolności do pracy?
To by oznaczało, że posiada wiedzę medyczną większą od orzecznika. Prawie jak sam Bóg (przepraszam Pana Boga za to porównanie).
W dodatku, gdy osobę zainteresowaną, która ubiega się o świadczenie, pozbawia się informacji o postawionych zarzutach i ich przyczynach, to nagle okazuje się, że zmiana ustawy w żaden sposób nie miała na celu walkę z korupcją, ale  r a t o w a n i e   s y t u a c j i   f i n a n s o w e j  Z U S -u kosztem ludzi chorych, starszych i ON.
Stad taki nagły wysyp "cudów" uleczeniach przewlekle chorych, a nawet ON.  
I gdy codziennie ludzie przeżywają dramaty, urzędnicy mają się dobrze. Jeżdżą na wczasy, pobierają pensje, nagrody, pracują w klimatyzowanych pomieszczeniach i są oddzieleni od interesantów nie tylko barierką, ale również służbą ochrony.
Co jeszcze mogę dodać. Ano to, że chyba nigdzie nie spotykane jest, aby organ administracyjny sam zaskarżał swoją decyzję.

Tak, tak, teraz się oczka otworzyły.... I dobrze.... Lepiej późno niż wcale

>Dzisiaj nawet osoby po amputacji lub na wózku nie zawsze dostają rentę!!!!"

To chorzy i niepełnosprawni ludzie finansują im te wczasy i premie! Banda.>

Widzę że teraz ożywił się bojowy duch tak uciskanego "ON". Nie możemy się dawać pomiatać sobą!!!!!   My też należymy do LUDZI a nie do ŚWIŃ w korycie tylko po to aby być wykorzystany na przerób, nie do KRÓLIKÓW DOŚWIADCZALNYCH na których się robi eksperymenty ile wytrzyma!!!

Musimy wypowiedzieć wojnę korupcji i skorumpowanym lekarzom orzecznikom.... i skorumpowanym urzędnikom ZUS -u z którego śmieją się kabareciarze   Z = zaś U = ubodzy S = starzy....

Dobrze, że od negatywnego orzeczenia Komisji zus można odwołać się do sądu... Jest jeszcze jakaś szansa... Niestety... nawet jeśli biegły sądowy orzeknie o cześciowej lub całkowitej niezdolności do pracy... to jednak zus szybko odwoła się od decyzji sądu... Ot... polskie realia ...