Nie jestem pieniaczem, ale tej sprawy nie odpuszczę, ponieważ mogłem uniknąć cukrzycy, zawrotów głowy, utraty równowagi, uszkodzenia serca, gdyby laryngolog zakładowy podjoł działania, jakie na niego nakładał kodeks pracy. Po kasacji poprzednich wyroków, Sąd Okręgowy i Apelacyjny nie potrfił wyciągnąć zadnych wniosków. Uparcie unika wezwanie biegłego na rozprawe, chociaż w poprzednim wniosku o kasację art. 286 kpc był podnoszony i odpowiednio uzasadniony, poprzez przywołanie literatury i wyroków SN. Co prawda zarzut ten był dopiero na trzecim miejscu, ale był. Pierwszy zarzut okazał się skuteczny i SN pozostałe zarzuty pominoł. Na wrażne zarzuty postawione opinii biegłego sąd pomija wezwanie biegłego na rozprawe i tym samym pozbawia mnie z korzystania z art 217 kpc, który daje mi możliwość zadawania pytań, wnoskowania, przez cały czs rozprawy, aż do jej zamknięcia. Art.12 ust.3 definiuje częściową niezdolność do pracy (ustawa o emeryturach i rentacch), a ja mam orzeczoną niepełnosprawność umiarkowaną wymagającą częściowej lub okresowej pomocy innej osoby w związku z ograniczoną możliwością samodzielnej egzystencji. Przeglądając akta sprawy, dwoje biegłych laryngologów odmówiło napisania opinii, znalazł się trzci, który napisał że jestem zdolny do pracy w związku z chorobą zawodową. Skąd u sądu bierze się przekonanie że właściwym biegłym w tej sprawie jest laryngolog a nie np: biegły z medycyny pracy o specjalności patalogie zawodowe. Stwierdzony u mnie niedosłuch jest stopnia znacznego. Nie chcę tu na forum uskarzać się, tylko chce pokazać sprawiedliwe podejście sądu do sprawy
Ty się nie uskarżasz, ale przedstawiasz żałosny obraz naszych sądów. Po dwóch latach utarczek sądowych z ZUS-em zapadł wyrok (dzisiaj już prawomocny). Oczywiście niekorzystny. Sąd Apelacyjny nie dopuścił się żadnych uchybień formalnych. Nie potrafił, a raczej nie chciał ustalić stan faktyczny, bowiem byłoby to niekorzystne dla ZUS-u. Też nie jestem pieniaczem, ale w majestacie prawa osoba, którą prezentowłem w sądzie, została okradziona nie tylko z należnego świadczenia, ale ludzkiej godności. Obecnie musi tułać się po lekarzach orzecznikach, być uzależniona od widzimisię urzędnika ZUS-u. Dla mnie niezrozumiałym jest, dlaczego jest tyle odwołań wnoszonych przez Prezesów Zakładów ZUS na orzeczenia lekarzy orzeczników ZUS. Szczególnie w przypadkach, gdy niepełnosprawność jest ewidentna i udokumentowana. Czyżby już nie wierzyli własnym pracownikom? Komu ten cyrk potrzebny i kto za to płaci?
Że ZUS ma problemy finasowe i za kilka lat system ten załamie się, od dawna wieszczą o tym fachowcy od finansów.
Więc nie ma pieniędzy dla ON, zabiera się masowo renty, ale są środki na utrzymanie całej armii urzędników, prawników, orzeczników i komisji lekarskich oraz na ciągnące się latami sprawy sądowe. Dzięki temu prawnicy i sędziowe też mają zajęcie i oczywiście zarobek.
A jeśli chodzi o ZUS, to po stwierdzeniu choroby zawodowej u mnie, ZUS obciążył zakład pracy większą skłdką na ubezpieczenie powypadkowe i choroby zawodowe i spokojnie czerpie profit z mojego nieszczęścia a ja mam figę. A mogli by się troche podzielić, miałbym na lekarstwa. I gdzie tu jest sprawiedliwość społeczna, na straży której stoją sądy.
MACIE RACJE SEDZIOWIE TO SWIETE KROWY I TO ONI SA CHORZY A NIE SADOWNICTWO. PREZESI SADOW ZAPOMNIELI ZE SWIETE KROWY SA ALE NIE W POLSCE. PISZ SKARGE DO PREZESA SADU I CZEKAJ NA LASKE BO TO WSZYSTKO RODZINA.
Brawo! Brawo! Podobnie jak Ty ja też przeszedłem tą samą drogę z takim samym skutkiem. Od dnia dzisiejszego rozpoczynam nową batalię, bez żadnego przekonania o dobrych wynikach dla mnie.
Pozdrawiam!