Tak Was czytam i zaczynam się gubić o jakie targi Wam chodzi?

( jaki sens ma przekamarzanie się czy ktoś ma magistra czy jest sprzataczką - czy to jest jakiekolwiek kryterium do przyznawania czy odmawiania komuś pomocy w uzyskaniu czy poprawie mobilności???
Każdy ma prawo godnie żyć i starać się zabezpieczyć swoja przyszłość, niezależnie od tego czy jest na takim czy innym stanowisku i czy ma takie czy inne wykształcenie, a niestety posiadanie samochodu dla ON to nie jest ŻADEN luksus tylko niezależność od innych, od rodziny, znajomych czy kogo tam jeszcze kto do tej pory "świadczył" tą grzeczność, że podwiózł, odebrał itd.
Sam znam problem od 30 lat bo do tej pory wszędzie woziła mnie moja Mama i kiedy wreszcie zrobiłem prawo jazdy nie mam szans ani na przystosowanie ani na wymianę obecnego samochodu.
A podejście PFRON do sprawy? Żenujące !!!
Gdzie tu jakakolwiek logika?? Dofinansowanie do kursu prawa jazdy mogła otrzymać osoba która najpierw wystąpiła z wnioskiem (luty - marzec 2008), otrzymała dofinansowanie (powiedzmy październik), a dopiero potem zapisała się na kurs - jakaś paranoja!!!
Do wniosku należy przedłożyć kalkulację kosztów uzyskania prawa jazdy, zakwaterowania, dojazdów itd. itp. Jak można robić kalkulację kosztów zużytego paliwa na dojazdy do innego miasta na kurs jesli robimy ją w lutym, a kurs będzie w listopadzie???? Może lepiej do wróżki się wybrać, bo kalkulacja ma być zrobiona na podstawie FAKTYCZNYCH kosztów paliwa i przejechanych kilometrów !!!
Ok, niech będzie. Zagapiłem się, nie wiedziałem ze PFRON ma taką durną procedurę i ze dofinansowuje kursy. Zrobiłem prawko za swoje pieniądze (kurs + dojazdy kosztowały mnie 3 tys. zł z małym hakiem bo musiałem dojeżdżać 25 kilometrów, żeby móc skorzystać z samochodu przystosowanego).
Złożyłem wniosek o dofinansowanie po terminie licząc na to (naiwnie zresztą chyba), ze może jakiś zwrot dostanę. Odpowiedź Kierowniczki Oddziału w Katowicach??? "Skoro Pan wyłożył to Pana stać i nie potrzebuje Pan dofinansowania" - bez komentarza.
Pytam się: co jest sensowniejszym rozwiązaniem, udzielanie dofinansowania na podstawie kalkulacji wziętej z sufitu, czy refinansowanie np. części kosztów jeśli nie w całości tego co zostało faktycznie wydane???
Jeżeli PFRON tak chętnie udziela dofinansowania na podstawie fikcyjnych kalkulacji to mamy odpowiedź czemu wiecznie brakuje im pieniędzy !!!
Nie wspomnę już o finansowaniu zakupu samochodów swoim znajomym powiązanych z pracownikami PFRON, którzy niestety nie kupowali samochodów za 40 czy 50 tys. tylko stać ich na zakupy Mercedesów - ze też nikomu nie przyjdzie do głowy przeprowadzić szczegółowej kontroli rozdysponowanych środków przez PFRON.
A co do zatrudnienia i wypowiedzi ~bluengel~
Przypisywanie lenistwa i roszczeniowego stosunku do życia leży w psychice nikogo innego jak tylko ludzi ZDROWYCH i dopóki tej psychicznej bariery się nie zmieni, to zawsze ON będzie postrzegany jako ten gorszy, któremu jaśnie Pan Pełnosprawny okazuje litość, że go zatrudnia!!!
Rasizmu w tym kraju prędko się nie pozbędziemy, a niestety większość z pracodawców, zwłaszcza tych prywatnych zakłada,z e zatrudniając ON będzie miał i zyski i będzie mógł nim orać tak jak zwykłym robolem, którego pośle na najczarniejszą robotę - bo można 2 pieczenie na jednym ogniu upiec.
A jeszcze oczywiście pretensje do ON że mu przysługuje 10 dni urlopu wiecej, a że powinien pracować 7 godzin itp itd.
Skoro tak bardzo zazdrościcie nam tych wątpliwych "przywilejów" to proszę bardzo, bierzcie sobie je wszystkie razem z naszą niepełnosprawnością i głowę dam sobie uciąć, ze po miesiącu życia na wózku, albo telepania się po mieście o kulach zatęsknicie za pełnoprawnością. A my tak żyjemy 30 - 40 i więcej lat, aż do śmierci i jakoś pokonujemy nie raz siebie i głupotę zdrowych.
Zaraz usłyszę: tak, ty byś chciał wszystko lekko łatwo i pod nos...
I tu błąd. Bo pracuję zawodowo 14 lat w dużych instytucjach, skończyłem wyższe studia, prowadziłem własną działalność w międzyczasie, nie pracowałem po 7 godzin tylko zawsze więcej bo musiałem udowadniać, że zasługuję na takie traktowanie jak zdrowi choć oni na wszystko mieli zawsze masę czasu.
Osiągnąłem bardzo wiele, łącznie z odpowiedzialnymi funkcjami na poziomie Dyrekcji Regionu itd.
Zapomniałbym dodać. Od urodzenia choruję na mózgowe porażenie dziecięce ze spastycznym niedowładem kończyn dolnych, ale nie jeżdzę na wózku tylko chodzę o kulach i to też tylko poza zamkniętymi obiektami. W obiektach bez. jedyny minus to "widowiskowość" sposobu chodzenia.
I co? Też miałem problem przez 2 lata ze znalezieniem pracy bo nowi Panowie Dyrektorzy, którzy przyszli do firmy uznali,z e niepełnosprawny z wyższym wykształceniem to nie pasuje do firmy (a może komuś zagraża??). W drugiej instytucji wymyślono sobie, "że zataiłem niepełnosprawność przed lekarzem dopuszczającym do pracy, a sposób poruszania się zagraża pracownikom i klientom firmy" - bajka prawda?? I pod taka cichą notatką służbową podpisuje sie Dyrektor Naczelny, Dyrektor Regionu i BHP. Co więcej wzywają inspektora PIP ds ON który zaocznie stwierdza ze stanowisko pracy nie jest przystosowane do moich potrzeb bo jest 0,5 m za mało wokó, krzesła i są 2 stopnie do pokonania na korytarzu (nb. oporęczowane) - szkoda tylko że 36 lat biegam na 3 piętro bez windy.
Potem 2 lata szukanie pracy bezskutecznie, tylko dlatego, że pracodawca miał zakodowane w swojej psychice,z e ON to gorszy człowiek.
Teraz ma świetną pracę, w której jestem ceniony, ale to dzięki temu, że moi przełożeni nie są ograniczeni stereotypami z okresu PRL gdzie głównym celem było ukrywanie niepełnosprawności.
I proszę nie opowiadajcie bzdur, że ON to lenie i obiboki, którzy się nie angażują, bo ja co chwilę słyszę od różnych ludzi, że wolą ON w pracy niż cwaniaczków pełnosprawnych, którzy tylko kombinują jak się wywinąć na L4, jak sie nie przerobić a jeszcze przy okazji coś wynieść z pracy bo mu za mało płacą to trzeba sobie odbić.
Nie zapominajcie, że dla większości niepełnosprawnych (nie mówię o lewych rentach i zatrudnianiu się w agencjach ochrony z II grupą na bóle krzyża) to przede wszystkim samorealizacja i rehabilitacja społeczna - więc proszę najpierw zmienić swoje chore myślenie o ON a potem zastanowić się co bym zrobił, gdybym tak np. przeżył wypadek i został na wózku. Czy wtedy chciałbym być traktowany jak ktoś gorszy, czy chciałbym dostać szansę od kogoś.
I niestety takie chore myślenie funkcjonuje nawet wśród partnerów, albo potencjalnych partnerów życiowych ON, bo ja jestem zdrowy to po co się angażować, przecież mnie to nie dotyczy i po co brać sobie problemy na głowę. Co będzie jak światło zgaśnie na schodach i obudzą się nagle "po drugiej stronie lustra"?? O tym już nikt nie myśli??? A to może być 1 sekunda i 1 błędny krok.
A wracając do PFRONu to tłumaczenie, że program się nie sprawdził jej totalną bzdurą, bo może nie gwarantuje on zatrudnienia, ale jakże ułatwia jego znalezienie i utrzymanie.
A co z życiem poza pracą - bo nie tylko do niej się życie ogranicza? tylko w domu siedzieć. On nie ma potrzeby gdzieś wyjechać, odpocząć, spędzić mile czas, dojechać do lekarza, na rehabilitację, zrobić zakupów, pojechać do kina czy teatru, odwiedzić znajomych, pojechać na wycieczkę, na wczasy, na urlop????? W tych dziedzinach życia to już tylko autobus i pociąg się należy???
Jaki sens ma dofinansowanie do studentów, jak po studiach pracę taki student znajdzie 20 km od domu a nie będzie miał czym dojechać???
A w czym jest gorszy aktywny zawodowo ON od studenta ON???
Gdzie tu logika???
\-\