www.niepelnosprawni.plStrona główna forum
forum.niepelnosprawni.pl - Nie jesteś zalogowany
Strona główna forum Regulamin i pomoc Szukaj Rejestracja Logowanie
Poprzedni wątek Następny wątek Wyżej Wątek ogólne / Kawiarenka / Moja prawdziwa historia (3101 - wyświetleń)
- Autor olowek21 Dodany 2010-02-09 01:05
moi drodzy
oto wstęp mojej książki „Ołówek” , która
napisalam
bedac już osoba całkowicie niepelnosprawna i wedlug medycyny
konwencjonalnej
nieuleczalnie chora. Napisalam ją korzystajac z programu, dzieki któremu
moglam pisac jedynie ruchem glowy.
proszę zerknąć na link o mnie
http://www.tvn24.pl/2141755,0,0,5,1,wzruszajacy-list,wideo.html
czy możecie doradzić jak wypromować książkę ,żeby znaleźć wydawnictwo albo sponsora
-----
” Jestem tylko ołówkiem w ręce Boga.”
        Matka Teresa z Kalkuty

------------------

     Dzisiaj całuje mnie tylko osiemdziesięciodwuletnia ciocia. Jeszcze
sześć lat temu całowałam się jak szalona z nowym facetem w moim
życiu.
Miałam czterdzieści lat, wyglądałam na trzydzieści, czułam się na
dwadzieścia parę. Nie byłam piękna, ale znałam swoją kobiecość, jej
siłę
i bezwzględnie ją wykorzystywałam. Czułam się przede wszystkim
kobietą,
później właścicielką znanej agencji modelek, na samym końcu matką
trójki dzieci. Byłam samodzielna, niezależna, podziwiana. Miałam duże
mieszkanie, gosposię zajmującą się dziećmi i domem, dobry samochód,
pomarszczonego psa i wakacje zagranicą. Dzieci chodziły do prywatnej
szkoły, na
basen i zajęcia tenisa, uczyły się dwóch języków. Rok wcześniej
pozbyłam się z domu faceta, który bezskutecznie próbował zastąpić
dzieciom
ojca, a mnie męża, którego pozbyłam się z kolei parę lat wcześniej.
Od
trzech lat byłam szaleńczo zakochana, z wzajemnością, w jednym z listy
stu
najbogatszych Polaków. Oczywiście był żonaty, tajemniczy i
niespotykanie
inteligentny. Nie wiem czy bardziej kochałam jego ciało, czy mózg, wiem,
że nigdy nie byłam bardziej szczęśliwa i równocześnie obolała.
    Właściwie nie wiem o czym chcę pisać, czuję tylko, że jeżeli nie
wyrzucę z siebie emocji, rozsadzą mi głowę i serce. Czasem myślę, że
z
perspektywy wózka inwalidzkiego stać mnie jedynie na napisanie nudnego
kazania umoralniającego zdrowych ludzi. Czasami czuję, że mogę
przekazać
moje najbardziej osobiste przeżycia, doświadczenia  i myśli, tworząc
mądrą i wrażliwą książkę. Kiedyś łysy profesor filologii
klasycznej,
wymownie wskazując na siebie i stukając palcem w mój indeks,
powiedział,
że
moimi włosami mogłabym obdzielić kilku łysych. Może napiszę tandetną
telenowelę, bo tak, jak moimi włosami nadal mogę obdzielić łysych, tak
moim losem mogę obdarzyć paru nudziarzy. Jeżeli wytrwam i napiszę
historię
mojego życia, to będzie tak samo nierówna jak ja, pogmatwana jak moje
myśli, porwana jak moje wspomnienia, ale na pewno prawdziwa.
     Pablo Cohelo napisał w „Alchemiku” , że każdy w życiu musi
odnaleźć swoją legendę i za nią podążać. Podobno dziecko bardzo
wyraźnie
wie, jakie jest jego przeznaczenie, zna własną legendę, dopiero
oczekiwania rodziców, wyobrażenia dziadków, uwagi nauczycieli czy
kolegów
zaciemniają obraz.
Wbrew własnym przeczuciom, wychowaniu, wygłaszanym poglądom, wbrew
wszystkiemu co miałam i kochałam, pewnego dnia, porzuciłam drogę mojego
przeznaczenia.  Porzuciłam wszystko w co wierzyłam dla coraz większych
emocji i
coraz silniejszych doznań. Pracowałam nie po to, żeby zarabiać na
utrzymanie domu, tylko żeby czuć adrenalinę kolejnych wyzwań. Jechałam

samochodem, nawet odwożąc dzieci do szkoły nie po to, żeby dojechać,
ale żeby
jechać. Kochałam tym mocniej, im więcej było bólu, niepewności i
nienormalności.  Jeżeli przez chwilę było spokojnie, robiłam wszystko,
żeby
życie nabrało przyspieszenia. Moi pracownicy, znajomi, a przede wszystkim
faceci mówili, że nie mogą za mną nadążyć. Byłam nieprzewidywalna
dla
innych i dla  siebie. Moja ciocia, ta sama, która dziś jako jedyna mnie
całuje, z niezadowoleniem powtarzała - z tego nie będzie nic dobrego .
No… i
wykrakała.
     Dzisiaj tkwię w bezczasie, bezruchu i bezrobociu. Jestem
nieuleczalnie
chora. Stopniowo traciłam pracę, pieniądze, urodę, przyjaciół,
wreszcie dzieci, aż zaskoczona i przerażona chorobą  zamknęłam się w
swoim
własnym świecie. Zmęczona obojętnością najbliższych przestałam
prosić,
żeby mnie dostrzegali, a oni zaczęli mnie traktować jak mebel, ciężką
szafę, której nie da się przesunąć. I tak oto utknęłam w wózku
inwalidzkim na środku dywanu w moim pokoju. Dostaję jeść, jestem myta,
czesana i
... to wszystko. Przekonuję siebie, że nie powinnam narzekać, bo inni
mają gorzej. Zawsze może być jeszcze gorzej, tylko … gdzie jest koniec
tego
gorzej...
     Chciałabym wykrzyczeć wszystkim "chorym" , żeby nigdy się nie
poddawali, nie pozwalali się poniżać i nie dawali sobie wmówić, że

nic
nie warci. Najgorsze w chorobie jest przeświadczenie, że już niewiele
można zrobić, że nie wypada niczego od życia oczekiwać, że jest się
osobą
gorszą, niewartą miłości i uwagi. Nie pozwalajmy zabierać sobie
godności istoty żywej, czującej i myślącej. Wszystkim "zdrowym"
chciałabym
przypomnieć, żeby doceniali i byli prawdziwie wdzięczni za każdy krok,
gest,
oddech, bo jutro może wyglądać zupełnie inaczej. Życie jest cudem
zawsze. Jeżeli przestanę myśleć, że mam prawo po prostu żyć i
cieszyć się
życiem, jeżeli pozwolę zamknąć się w domu, przykuć do wózka-symbolu
mojej niemocy, już nigdy nie zobaczę słońca i rozgwieżdżonego nocą
nieba. A ja chcę jeszcze poczuć zapach egzotycznego morza, wiatr od
Himalajów,
smak innego jedzenia.
     Jeśli nadal mam życie, chcę żyć!
Nadrzędny Autor Ella Dodany 2010-02-09 11:09
Ołówek21 masz to ŻYCIE i chcesz żyć. To czuć na odległość. Pięknie napisane. Pisz tu chętnie poczytam. Jest tu zawarta cała prawda o życiu człowieka zdrowego i już nie. Śpieszmy się więc kochać każdą chwilkę.
Pozdrawiam serdecznie Ella :-)))))))
Nadrzędny - Autor WERBENA Dodany 2010-02-09 13:29
Kasiu, jestem z Tobą.
Nadrzędny Autor olowek21 Dodany 2010-02-09 14:35
dziękuję za prywatny list ;
Kaśka
Poprzedni wątek Następny wątek Wyżej Wątek ogólne / Kawiarenka / Moja prawdziwa historia (3101 - wyświetleń)

Powered by mwForum 2.16.0 © 1999--2008 Markus Wichitill