Autor bluengel
Dodany 2010-03-18 21:04
Zmieniony 2010-03-18 21:48
Do Wolodii - ponieważ powołałeś się na moją wypowiedź, pozwolę sobie na odniesienie.
Ty nie zadałeś sobie trudu, aby zadać postawowe pytania, ale za to osądziłeś.
Otóż się mylisz - a nie przyszło Ci do głowy, że jako pracodawca nie chcę korzystać z żadnych przywilejów ani dopłat, bo to się właśnie zwyczajnie w mojej konkretnej sytuacji nie opłaca pod względem ilości zachodu wokół tego? Ja chcę zatrudnić kogoś, komu się chce pracować, kto ma kompetencje i zapłacić mu za to tyle, ile mogę po stawkach rynkowych. Mnie nie interesują dofinansowania z PFRON itd, więc korzyści - poza pracą wykonywaną - nie mam żadnych.
To przecież sami ON proszą, aby nie płacić im więcej niż pewne kwoty, bo stracą rentę - taka jest prawda.
A gdybyś Ty szukał pracownika to zatrudniłbyś rzeźnika na stanowisko inżyniera lub księgowej???????
Nie, nieprawda, że jeśli zatrudnia się ON to z miejsca się cokolwiek dostaje "za jego grupę inwalidzką" - stek bzdur.
Twoje wywody potwierdzają moją tezę, że ON po prostu mają niską świadomość realiów - nie swoich praw, lecz właśnie realiów.
Ja sama jestem zatrudniona od lat przez pracodawcę komercyjnego i ani oni nie mają z tego profitów, ani ja (tak tak - przy spełnieniu pewnych warunków dokładnie tak się dzieje). Po prostu oni cenią moje umiejętności a ja rzetelnie pracuję i zarabiam tyle, ile mi płacą. Wybrałam to zamiast renty, którą bym w każdej chwili mogła ustanowić - w mojej konkretnej sytuacji. Ale po co, skoro na razie mogę na siebie zarobić? Mam gdzieś trzymanie się niby pewniaka czyli renciny - jak to robi bardzo wiele innych osób, zdolnych do pracy (nie mówię o tych, dla których to naprawdę jedyny ratunek).
Jednocześnie prowadzę właśnie stowarzyszenie, w którym zatrudniam ludzi i nadal bardzo bym chciała zatrudniać innych, ale słabo z ich kompetencjami, po prostu. Jest mi wszystko jedno czy będzie to ON czy sprawny, byle by mógł pracować w tym konkretnym zakresie, jakiego potrzebujemy. Fakt, nie mam zamiaru nikomu płacić tylko za to, że jest niepełnosprawny, więc mu pomogę - zrobiłam ten błąd dwa razy. O dwa za dużo.
Zdecydowanie za to jesteśmy skłonni zatrudnić nawet ON (lub sprawną osobę) bez doświadczenia, ale gotową się wdrożyć i być odpowiedzialną za wykonywane czynności. I jakież jest moje zdziwienie, gdy słyszę: "ale ja lubię spokój", "nie będę pełnił samodzielnej funkcji, bo nie chcę takiej odpowiedzialności", "skąd mam wiedzieć jak to robić", "już wystarczająco się w życiu uczyłem". I to nie są wyjątki.
Naturalnie, nie odsądzam od czci i wiary wszystkich - absolutnie. Ludzie są różni, sensowni również. Ale wy także uogólniacie twierdząc, że ON nie są zatrudniani bo są ON. Tak zwyczajnie nie jest.