www.niepelnosprawni.plStrona główna forum
forum.niepelnosprawni.pl - Nie jesteś zalogowany
Strona główna forum Regulamin i pomoc Szukaj Rejestracja Logowanie
Poprzedni wątek Następny wątek Wyżej Wątek ogólne / Kawiarenka / Grupa wsparcia Zielono mi (4836 - wyświetleń)
- Autor Kanno.Yazumi Dodany 2010-09-24 11:28
Witam!

Razem z siostrą utworzyłyśmy grupę wsparcia ZIELONO MI
przy znanej łódzkiej fundacji RÓWNE SZANSE.
Nasza grupa będzie zajmować się młodzieżą
niepełnosprawną z uszkodzonym narządem
ruchu. Swą działalnością chcemy pokazać,że nie
należy wstydzić się swej niepełnosprawności i
nie chować po kątach, bo niepełnosprawni to nie znaczy
inni.

Postaramy się pokazać,jak śmiać się z rzeczy błahych
i będziemy nawzajem się wspierać...

Zainteresowanych serdecznie zapraszamy na nasz blog:

http://zielono-mi-grupa-wsparcia.blog.onet.pl/
Nadrzędny - Autor Iota Dodany 2010-09-25 23:42

> bo niepełnosprawni to nie znaczy inni.


Nie chciałabym Wam psuć koncepcji... ale na pewno tak ma brzmieć Wasze założenie "programowe"? :-)
Nadrzędny - Autor Kanno.Yazumi Dodany 2010-09-27 08:24
nie za bardzo rozumiem
Nadrzędny - Autor Iota Dodany 2010-10-01 00:46
Już tłumaczę, czemu się dziwię...

Myśl, że niepełnosprawni nie są "inni" wydaje mi się nie do końca słuszna. Inny jest po pierwsze każdy człowiek, a po drugie każda grupa (inni są mężczyźni od kobiet, inni młodzi od dojrzałych, inni profesorowie akademiccy od piekarzy, inni poeci od sportowców). Co więcej, gdyby ktoś rzeczywiście twierdził, że jest taki sam jak ten człowiek obok (zupełnie i dokładne taki sam), to zaprzeczałby swojemu wyjątkowemu doświadczeniu życiowemu.

To może być strasznie oczywiste, ale sama kiedyś zyskałam na przyjęciu do wiadomości, że jestem "inna" niż np. moi zdrowi rówieśnicy - że mam problemy, o których w zasadzie najlepiej (jak niechcący odkryłam) rozmawia mi się z ludźmi, który też je mają, że w biografii pozostają mi takie problemy, których nie mają moi zdrowi rówieśnicy. I realistycznie jest - moim zdaniem - przyjąć, że takie różnice będą.

Dlatego się zastanawiam, czy naprawdę chodziło wam o słowo "inni". Bo inność sama w sobie wcale niekoniecznie jest zła (w granicach rozsądku) - każdy z nas jest "inny" z powodu rodziny, temperamentu, doświadczeń i niepełnosprawność - moim zdaniem, mogę się mylić - jest częścią tego co człowiek przeżywa wyjątkowo, czyli inaczej. Przesadne akcentowanie swojej inności jest niezdrowe (znów moim zdaniem) ale tak samo niezdrowe bywa "udawanie" (nawet nieświadomie) że tej różnicy nie ma.
Nadrzędny Autor Kanno.Yazumi Dodany 2010-10-01 10:05
dziękuję za uwagę, już to poprawiam.
Nadrzędny - Autor bluengel Dodany 2010-10-01 11:24
Rany, Iota - oniemiałam.
Po raz pierwszy chyba w życiu usłyszałam (przeczytałam) moje własne myśli i wnioski, za których wyrażanie zawsze od innych ON dostawałam po głowie:) Zgadzam się z każdym Twoim słowem.

Oczywiście, powodów bezkrytycznej wiary samych niepełnosprawnych w to, że "nie są inni" jest sporo (społeczne, polityczne, finansowe, edukacyjne), ale czas odwrócić kampanijne gadanie i slogany z billboardów i odróżnić, że sformułowanie "mamy takie samo prawo" nie oznacza "jesteśmy tacy sami".

Ja nawet w którymś momencie poszłam dalej i polubiłam zarówno inność swoją, jak i wielu moich znajomych; nie podkreślam jej, ale i nie udaję, że mam nogi skoro ich nie mam. To naprawdę jest prostsze. Aczkolwiek bardzo często się zdarza, że akurat moje tego rodzaju poglądy nie są akceptowane ani przez ON ani przez pozostałych. Wolą grę pozorów, bo nie wypada inaczej twierdzić. Najczęściej ON nie akceptują swoich krzywych kroków, wózka czy niestandardowych potrzeb i dlatego też udają, że "nie są inni". Tylko kogo oszukują...?

Dzięki Iota:)
Nadrzędny Autor Iota Dodany 2010-10-01 16:21 Zmieniony 2010-10-01 16:32
Pofilozofuję sobie przez chwilę, jeśli można (znudzeni mogą przestać czytać).

Myślę, że problem jest na styku kilku pojęć: inność, równość (także w sensie "poprawność polityczna"), bycie gorszym (lepszym), "prawo" do szczęścia i zrealizowania wszystkich "normalnych" planów.

1) Równość nie zakłada jednakowości - kobieta i mężczyzna są sobie równi dlatego, że są ludźmi, a nie dlatego że mają te same funkcje w życiu (przynajmniej niekoniecznie mają te same - kobieta oczywiście nie musi spędzać całego życia przy rodzinie, ale może to zrobić bez uszczerbku na równości).

2) W konsekwencji, bycie "innym" nie jest podstawą do utraty szacunku i podstawowej równości.

3) Inność jednak może powodować, że mogę robić pewne rzeczy (np. człowiek utalentowany może zostać słynnym pianistą) albo nie (np. ktoś nie może zostać astronautą, ktoś inny modelem, a są i tacy którzy nie mogą być naturalnymi rodzicami).

4) To co mogę i czego nie mogę, nie powinno być podstawą dla szacunku, o którym wyżej (w tym sensie geniusz stulecia i osoba kompletnie nieporadna bez własnej winy, są równie warci szacunku jako ludzie). Tu trudne założenie, bo myślę że są ludzie którzy w nie nie wierzą (nawet w stosunku do siebie samych) a także tacy, którzy może chcieliby wierzyć, ale trudno im w tym zobaczyć cokolwiek poza gładkim sloganem. To ważne w świetle punktu 5.

5) Istnieje też inny rodzaj szacunku - wynikający z tego co robimy i jacy jesteśmy (a nie że jesteśmy). Nazwałabym go uznaniem. To jak różnica między miłością do dziecka, a dumą z jego poczynań, Uznania nie można wymusić. A osoba niepełnosprawna może w konkretnej sytuacji go nie otrzymywać (bo sobie nie "zasłużyła"). Czasami deklaracje o równości (i nie-inności) mają oznaczać właśnie to: nie tylko jestem równie godzien szacunku po prostu jako człowiek, ale jestem też równie godzien uznania - wprawdzie ja nie robię tego czegoś, co daje uznanie, ale tylko dlatego, że jestem niepełnosprawny, więc ludzie mają "obowiązek" darzyć mnie nie tylko szacunkiem ale i uznaniem.
Uważam, że takie podejście nie działa, ale jest całkowicie logiczne, jeśli ktoś nie wierzy w "szacunek" a wierzy w "uznanie" (muszę udowodnić swoją wartość, a skoro nie mogę tego zrobić zgodnie z zasadami gry i nie wierzę, że zasady można zmienić, to udawajmy, że już wygrałem).

6) Odrębnym problemem jest to, jakie "prawa" nabywamy dlatego, że jesteśmy godni szacunku jako ludzie. Pewne nabywamy (moim zdaniem) z pewnością, np. prawo do życia (w tym także do podstawowej opieki, jeśli bez własnej winy ktoś sobie nie poradzi). Na tym polu jest jeszcze, moim zdaniem, sporo do zrobienia na rzecz osób najbardziej niepełnosprawnych. Problem w tym, że wiele z tych rzeczy, które są "normalne" to wcale nie prawa, lecz powszechne przywileje. Nie ma np. raczej moim zdaniem  "prawa do miłości" (związku i założenia rodziny), bo to by oznaczało, że ktoś ma "obowiązek" mnie pokochać. Myślę że, znowu, jest tu taka trudność, że wielu ludzi (w tym niepełnosprawnych) chce mieć "przywileje" (to normalne), chociaż w ich sytuacji to może być bardzo trudne. W konsekwencji pojawia się teza że ja nie jestem "inna" (czyli skoro Ty masz XYZ, to ja też powinnam mieć XYZ).

Uznanie, że coś nie jest prawem, a bardzo chcianym przywilejem może być, swoją drogą, bardzo trudne (mnie np. łatwo o tym mówić dlatego, że jeszcze nie czuję za bardzo tego braku "przywilejów", który pokazuje się powoli, wraz z każdym rokiem, kiedy "odstaję od normy").

7) Fakt, że ten człowiek obok mnie nie ma czegoś, co ja mam, a co jest "przywilejem" może być dla mnie niewygodny, z różnych powodów i wtedy może pojawić się też zbywanie tematów dotyczących tego przywileju. A zbywać można też twierdząc, że nie ma różnicy, że stan tego drugiego człowieka jest przejściowy. W tym sensie twierdzenie, że osoba niepełnosprawna nie jest "inna" może (ale nie musi) być właśnie zbywaniem: nie jesteś inny, więc to co Ci teraz nie wychodzi, nie działa, nie pasuje, to czego nie masz - to wszystko kiedyś "się wyrówna", więc problemu nie ma.

8) A z "lubieniem" swojej inności może być różnie - zakładam, że są ludzie, dla których ich inność jest na tyle trudna (są np. całkowicie niesamodzielni), że trudno by im to było polubić (nawet jeśli lubią siebie i życie)...

PS. Dla osoby wierzącej w tradycji chrześcijańskiej, "szacunek" (o jakim pisałam) może być (moim zdaniem) uznany za pochodzący od Boga i podobieństwa człowieka do Boga, a "uznanie" to rzecz czysto ludzka.

Uff, koniec. :-)
Nadrzędny Autor Ella Dodany 2010-10-01 15:46
Ufffff Iota wyjęła mi to z ust. Dzięki ci... :-)
Poprzedni wątek Następny wątek Wyżej Wątek ogólne / Kawiarenka / Grupa wsparcia Zielono mi (4836 - wyświetleń)

Powered by mwForum 2.16.0 © 1999--2008 Markus Wichitill