Zaduma
Powiewał chłodny ranek,
Zapachem chryzantemy,
Z powagą i zadumą,
Odwiedzasz grób rodzinny.
Przywołać chcesz wspomnienia,
Tam gdzie nie sięga wzrok,
Nie wiesz czy Cię usłyszą,
Bo wokół cisza mrok.
Czy wszyscy z nich są święci,
Ich dusze białe są?
Może są „czarni – zaklęci”
I też spokojnie śpią.
Ilu ich było nikt nie wie,
Cyfry szokują nas wciąż,
Świat w swoim wielkim gniewie,
Cmentarze sieje wkrąg.
O co walczyli czy wiedzą,
Za co zginęli i gdzie,
Bomby im groby wyryły,
Pozostał tylko hełm.
Białe dusze uniosły lekko,
Dobre uczynki w wonnym zapachu,
A czarne w chmurach zasłonięte,
Pociski sieją nad swym światem.
Pozwól im Boże na sen spokojny,
Zapomnij ziemskie winy,
Bo świat na czarnych ich wychował,
Choć życie dali za innych.
Może ginęli też bez sensu,
W wielkiej spirali śmierci,
I tylko bomby z sobą zabrali,
Czy im ktoś lampkę zapali?.
Módlmy się dzisiaj, za wszystkie dusze,
Za żywych co życie przegrali,
By oczyścili swoje sumienie,
I zemsty zaprzestali.