Zakładam elfiku, że Twoja niechęć do wychodzenia z domu z czegoś wynika. Ponieważ nie napisałaś nic innego, nie wiem czy to kwestia uzależnienia, problemów osobistych, jakichś fobii czy czegoś jeszcze innego.
Myśl, że chciałabyś być na wózku, bo to by coś "usprawiedliwiało" rzeczywiście jest "głupia" - życie to (niestety) nie gra, w której - jeśli mamy zwolnienie podpisane przez odpowiednio ważną osobę - jesteśmy "usprawiedliwieni".
Pomimo że nie jeżdżę na wózku, też zdarzało mi się słyszeć, że mi tak fajnie bo ja mam wymówkę i usprawiedliwienie. Bzdura. Bo to, że w oczach innych miałabym "usprawiedliwienie", żeby siedzieć w domu i nic ze sobą nie robić, niewiele zmienia. Jak inni mam np. potrzebę posiadania relacji społecznych (a tych się nie tworzy tylko wirtualnie), mam potrzebę doświadczania świata (morze widziane na żywo jest zupełnie inne niż na ekranie telewizora). Mam potrzebę bycia człowiekiem przydatnym. Poza tym, moje "usprawiedliwienie" nie zapłaci za mnie rachunków, ani nie przytuli mnie,kiedy będzie mi smutno. Wreszcie, jak wszyscy, mam na tej ziemi tylko pewną ilość czasu - każda godzina (ponad pewien sensowny limit), spędzona czysto wirtualnie jest stratą.
Jestem graczem, zajmuję się trochę informatyką, a komputer znam od dziecka. Nie ukrywam, że był w moim życiu taki moment, kiedy świat wirtualny zajmował nieproporcjonalnie dużą część mojego życia. Z dzisiejszej perspektywy widzę, że był to taki mechanizm obronny, bo miałam poczucie braku perspektyw, dalszych szans. Świat na zewnątrz - chociaż tak fascynujący, piękniejszy i bardziej wielowymiarowy - wydawał mi się niedostępny. Przyszłość to było tylko robienie w kółko tego samego, bez szans na rozwój.
Jestem niezwykle wdzięczna ludziom którzy (myślę, że nie do końca świadomie) pomogli mi znaleźć lepszą, ciekawszą i barwniejszą przyszłość. Taką, w której komputer i to co wirtualne jest tylko jedynym za składników mojego życia.
Tak jak wszyscy pozostali w tym wątku proponuję Ci poszukanie pomocy. Bo - z tego co wiem - zawekowanie się w domu z komputerem nie rozwiązuje - na dłuższą metę - prawie żadnych problemów. Tylko znieczula. A problemy sobie rosną.