Sama nie wiem, czy jeszcze walczyć, czy dać sobie spokój?Od sierpnia 2010 r.zaczęłam chorować. Najpierw bóle głowy, a że byłam po porodzie więc myślałam, że to depresja. Potem, pod koniec października zaczęły się bóle kręgosłupa w odcinku lędźwiowym.Zaostrzenie choroby nastąpiło 21 stycznia. Mąż zaniósł mnie do neurologa bo sama nie byłam w stanie chodzić.Zwolnienie (180 dni)kończyło się 13 lutego. Lekarz prowadzący zalecił wystąpić o chociaż 2 miesiące zasiłku rehabilitacyjnego. Pierwszą komisję miałam 24 lutego.Ze względu na stan zdrowia poparty wynikami(przepuklina L4\S1 i L4\L5- 5 mm.)lekarz orzecznik przyznał mi 4 miesiące zasiłku licząc od daty wyczerpania zasiłku chorobowego.Niestety opinia została pod warzona i zostałam skierowana na następną komisję.Odbyła się 13 maja na której stwierdzono,że jestem zdolna do pracy w tej chwili, czas przeszły ich nie interesuje. Złożyłam odwołanie gdyż pracownica ZUS doradziła mi,że przecież cały czas chodzi o termin od 13 lutego 2011r.Wyznaczono mi komisję 27 sierpnia. Byłam badana przez lekarza neurologa i medycyny pracy. Obie kobiety cały czas mówiły o terminie 13 maja chociaż ja sugerowałam datę 13 luty. Wczoraj dostałam orzeczenie " uznaje się badaną za zdolną do pracy zarobkowej. Nie ma podstaw do uznania świadczenia rehabilitacyjnego po 13.05.2011r." A gdzie ja mam szukać tych 3 miesięcy i od kogo ich egzekwować.Ja nie twierdzę że wszystkie rozumy pozjadałam ale chyba próbuje sie ze mnie zrobić matoła.Proszę o poradę bo mam tylko 7 dni na złożenie zastrzeżenia.