Na wstępie zaznaczam, że nie jestem fachowcem i nigdy nim nie byłam.
Pytanie dotyczy tego, czy masz "prawo" starać się o skrócenie czasu pracy skoro pracujesz 17,5 godziny, czy też teo, czy "powinnaś" się, zdaniem specjalisty o to postarać?
Jeśli chodzi o to pierwsze, nie znam jeszcze nowych przepisów.
Jeśli zaś o to drugie, to odpowiedź jaką otrzymałaś od bluengel wydaje mi się sensowna. W sytuacji kiedy - inaczej niż poprzednio - skróconego etatu nie przyznaje się "standardowo", pytanie brzmi chyba właśnie czy skrócony etat jest korzystny lub konieczny z powodu zdrowia (zakładam w tym momencie, że w ogóle miałabyś szanse na jego otrzymanie). Nie sądzę aby jakikolwiek fachowiec mógł dać Ci na to pytanie "wiążącą" odpowiedź, bo tak, jak poprzednio niektórzy starali się o przywrócenie dłuższego dnia pracy, gdy uważali to za korzystne/dopuszczalne/konieczne tak teraz można się starać o jego skrócenie.
Myślę wręcz, że jeżeli piszesz, że "nie chodzi mi akurat o bezwzględne skrócenie czasu pracy" i jeśli dobrze rozumiem, chodzi raczej o rozgrywki między Tobą a pracodawcą (przepraszam za wyrażenie), w zakresie relacji czas pracy - pensja, to TYM BARDZIEJ żaden fachowiec nie odpowie raczej "wiążąco" na takie pytanie. Bo nikt przecież nie weźmie odpowiedzialności za Twoje postępowanie wobec szefa i jego postępowanie wobec Ciebie.
Wspomnę tylko mimochodem jeszcze, że w zasadzie zmiany czasu pracy nie są raczej pomyślane jako element przetargowy w walce o pensję, choć pewnie bywają tak wykorzystywane.
A na koniec:
> czy nie uważasz ,że Niepełnosprawnym nie należy się GODZIWA ZAPŁATA ZA ICH UCZCIWĄ PRACĘ?
Pytanie nie do mnie, ale pozwolę sobie na komentarz: godziwa zapłata za uczciwą pracę należy się wszystkim (sprawnym też). Ale zawsze będą spory o to co to jest godziwa płaca i co to jest uczciwa praca. Ich nie sposób rozstrzygać w teorii - to TY jako pracownik decydujesz, na jakie ruchy negocjacyjne się zdecydujesz, a na jakie nie, a pracodawca zdecyduje co z tym zrobić. Jeśli wprost któraś strona łamałaby prawo, to wtedy mogą się wtrącić inni ludzie (inspekcje, sądy, itd). Ale za indywidualne decyzje zawodowe (czy pracować za pensję X, jaką część etatu wziąć a jakiej nie, czy firma powinna/może zatrudniać panią A, w wymiarze B godzin, czy też się to nie opłaca), dopowiadacie tylko wy dwoje. Ty bo świadczysz pracę i pracodawca, bo Ci za nią płaci. Analogicznie: ja się umawiam z klientem na tłumaczenie, to ja przyjmuję odpowiedzialność za to czy zgodzę się na jego warunki (cena, termin), czy nie, a jeśli nie, to czy zgadzam się na możliwe konsekwencje (np. że nie zechce mi już w przyszłości nic zlecić).