> Nie umiem sobie wyobrazić, jak kultura potrafi wyrzucać ludzi.
Bardzo prosto.
Fora (a na większych forach np. sekcje czy konkretne, bardzo duże wątki) działają zwykle tak, że po jakimś czasie wstępnego szumu powstaje określony klimat, bo kilka osób pisze najgłośniej, najwięcej, najbardziej. I dochodzi do naturalnej selekcji - komu się klimat podoba, ten zostaje i się rozsiada. Komu się nie podoba, ten odchodzi - na tej zasadzie ludzie odchodzili, czasem czując się tu niemile widziani, do zawsze.
Po jakimś czasie następuje zwykle "zmiana warty" - ktoś inny zaczyna nadawać ton, mówić jak "wolno" pisać (bez władzy administracyjnej jest to niegroźne, ale dla niektórych męczące) i ludzie, którym kiedyś klimat pasował a teraz nie, odchodzą. Potem zmiana nastąpi znowu i znowu, do wyczerpania żywotności forum.
To jest wersja light. Czasem na to nałoży się jakiś inny czynnik. np. czyjś gorszy okres w którym wysłuchiwanie krytyki na swój temat staje się grą niewartą świeczki, albo wręcz - niekoniecznie niekulturalne - najeżdżanie na ludzi za to, że są "prowodyrami" czy "liderami", twórcami "klik" i "układów". Na mnie kilka razy trafiło kiedyś, w bardzo dawnych czasach, ale mnie to akurat nie obchodzi. Są natomiast ludzie, którzy w takiej sytuacji wolą odejść niż się tłumaczyć (i mają święte prawo, bo forum to nie szpital, żeby TRZEBA było w nimi siedzieć do towarzystwa).
Obserwując to forum od bardzo, bardzo dawna, niemal od czasu jego założenia, widziałam już kilka kolejnych takich zmian. Poprzedni "liderzy" osiadają na swoich pozycjach, przychodzą następni, którzy zaprowadzają nowe porządki według własnego uznania, a potem też odejdą (w najkulturalniejszej wersji dlatego, że jeżeli ktoś ma potrzebę zaprowadzania porządków, to jak mu się ten porządek zepsuje, będzie niezadowolony, w gorszej bo ktoś postanowi "zreformować " forum ich kosztem albo ma inne przekonania tej natury, że forum którego nie jest administratorem koniecznie powinno służyć temu czy tamtemu ale nie owemu).