Kirs - i dobrze mu tak:)
Moje protezy (chodzę na dwóch) już znalazły tyle zastosowań w tak przedziwnych sytuacjach, że faktycznie - czasami są powodem spektakularnego ogólnego ubawu. Generalnie, to używam ich do chodzenia raczej:) Ale za to uwielbiam wyraz twarzy osobników, do których w różnych okolicznościach dociera, że TO FAKTYCZNIE SĄ DWA KAWAŁKI ŻELASTWA z ładnymi stopami - ówczesne miny i reakcje: bezcenne.
Ostatnio znowu u lekarza przy okazji zupełnie nieortopedycznych dolegliwości:
Ja: opisuję wewnętrzne objawy i dodaję dla informacji: "Jestem po amputacji dwóch podudzi, mam protezy"
Lekarz: "Dobrze, dobrze, ja tu nie takie rzeczy"
Po minucie lekarz w trakcie dalszego wywiadu: "A kostki u nóg pani nie puchną?" Jednocześnie pomacał obydwie kostki i stwierdził: "E nie, nie ma obrzęku"
Ja: "Nie ma obrzęku, bo nie mam kostek u nóg oraz ich znaczącej części..."
Lekarz: "Aha, aha". Po czym pyta: "To znaczy jak to?"....
I tak co najmniej kilkanaście razy w roku...