Nie jestem przedstawicielem centrum integracji ani specjalistą. To poniżej to moje wstępne uwagi, które warto jeszcze potwierdzić z kimś, kto specjalistą jest. Zwłaszcza że jest to sprawa podatkowa. Nie polecam działania wyłącznie na podstawie anonimowej opinii kogoś z internetu, kto nie jest księgowym, prawnikiem ani nikim podobnym.
Do końca 2010 roku do dokonania odpisu wystarczyło "uprawdopodobnienie" zabiegów, co oznaczało, że można było przedstawić bardzo różne dokumenty, np. "wyniki badań oraz karty informacyjne leczenia szpitalnego z Opolskiego Centrum Onkologii w Opolu oraz Centrum Onkologii w Gliwicach [...]; orzeczenie o niepełnosprawności określające znaczny stopień niepełnosprawności, decyzja o przyznaniu renty socjalnej, dowód opłaty OC za dany rok, zaświadczenie lekarskie potwierdzające konieczność korzystania ze sprzętu ortopedycznego, zaświadczenie lekarskie potwierdzające konieczność korzystania z zabiegów rehabilitacyjnych" (
źródło). O ile dobrze rozumiem, zależało to, jak sądzę, od tego co sądziła aktualnie lokalna skarbówka.
Od 2011 roku to nie jest już dopuszczalne. Musi istnieć dowód wprost, że ktoś odbywał zabiegi lecznico-rehabilitacje. Ale nie jest podane ani jaki dokładnie dowód (skierowanie?, faktura?) ani nie ma w ustawie definicji zabiegów, których dotyczy ulga. I tu zaczyna się problem, bo w takiej sytuacji organy sobie same definiują (np. na podstawie definicji ze słownika wyrazów obcych - nie żartuję). I jest taki trend w orzeczeniach podatkowych, że organy lubią definiować to tak, jakby podpadało pod nie TYLKO to co potocznie rozumie się jako rehabilitację (np. fizykoterapia).
Zdarzało się, że - jeżeli było wytaczane postępowanie sądowe - sąd uznawał, że organ podatkowy użył zbyt wąskiej definicji, bo w zakres "rehabilitacji" powinno wchodzić wszystko, co prowadzi do odzyskania sprawności (a zatem np. dojazd na podanie leku, który poprawia sprawność, dojazd na operację rekonstrukcji szczęki itd.). Bywało też odwrotnie (tj. sąd uznawał, że operacja nie jest zabiegiem "leczniczo-rehabilitacyjnym"). Na podstawie przytoczonych tam definicji, mam jednak wątpliwości (poważne) czy w jakiejkolwiek sytuacji można było zaliczyć np. dojazd na szkolenie.
No i, co ważne, w zasadzie powinno być tak, że odliczasz wyłącznie tę sumę (do maksymalnego limitu), którą rzeczywiście wydałeś. Oczywiście dopóki potrzebne było jedynie "uprawdopodobnienie" zabiegów, niektórzy pewnie wpisywali sobie maksymalną kwotę tak czy siak, co mogło prowadzić do kłopotów.
W Twoim przypadku wydaje mi się, że ewentualnie można jako argumentu użyć np.
tej interpretacji (klik) (sygn. ITPB2/415-447/12/MM), w której skarbówka w Bydgoszczy (której jurysdykcja rozciąga się na województwa: kujawsko-pomorskie, podlaskie, pomorskie, warmińsko-mazurskie, zachodniopomorskie). wprost dopuszcza zabiegi logopedyczne jako rehabilitacyjne. Problem polega jednak na tym, że
interpretacje indywidualne są wiążące TYLKO dla osób, dla których zostały wydane. To znaczy, że możesz to przedstawić jako argument w sporze, ale urzędnik rozpatrujący Twoją sprawę nie musi brać tego pod uwagę i ewentualnie sprawa mogłaby się - jeśli się nie dogadacie - skończyć na formalnym odwołaniu do decyzji. Gdybyś o interpretację wystąpił PRZED zapłaceniem podatku, zastosowanie się do niej chroniłoby Cię w razie kontroli (trochę upraszczam).
Mówiąc ogólnie: wygląda na to, że masz kłopot, bo być może będziesz się musiał z organem podatkowym kłócić o to co to jest "rehabilitacja". Jak się nie dogadacie, to pozostanie ścieżka odwoławcza.
Czytelnia:
Ulga rehabilitacyjna kontrowersje dotyczące zeznań rocznych - część "Zabiegi rehabilitacyjne a leczenie o charakterze operacyjnym"
Odpis rehabilitacyjny budzi wątpliwościO nowelizacji ulgi rehabilitacyjnej w 2011 rokuKogo i jak chronią interpretacje podatkowe?Procedura odwołania od decyzji podatkowej