Wybacz, mollyann, ale pozwolę sobie na komentarz pewnie niezupełnie zgodny z Twoimi oczekiwaniami.
Jest sporo obiektywnej niesprawiedliwości w tym, że "tytuł magistra cudownie uzdrawia" w oczach orzeczników ZUS. Ale z drugiej strony: to po co, w takim razie, niepełnosprawni mieliby się kształcić i podnosić kwalifikacje, jeśli nie po to, aby jednak wejść na rynek pracy???
Stawiając się w roli adwokata diabła (czyli ZUS-u): kończąc uczelnię zrobiłaś istotny krok na drodze swojej rehabilitacji społecznej i czas podjąć próbę usamodzielnienia się. Pewnie, że nie biorą pod uwagę wielu innych prostych życiowych aspektów, ale nie takie jest obecnie ich zadanie (bo mają generalnie oszszędzać i uaktywniać niepełnosprawnych a nie generować wydatki na ich utrzymanie).
Z trzeciej strony: nie wydaje mi się uzasadniony żal do uczelni, że nie przyznaje stypendium na kolejnych etapach kształcenia. I stosowanie ulgi w tej materii nie może być inaczej zorganizowane wobec studentów sprawnych czy niesprawnych - bo niby dlaczego?
Obawiam się, że zanim napisałaś, że u Ciebie w mieście trudno cokolwiek załatwić w PFRONie, roboty nie ma, szukać już Ci się nie chce itd. - nawet nie sprawdziłaś chociażby odpowiednio wcześniej warunków otrzymania kasy na dalsze studiowanie w ramach programu Aktywny samorząd. To są realne środki na takie właśnie działania - skoro miałaś takie plany, trzeba się było nieco wcześniej za to zabrać. Ale może zainteresuj się - na przyszły rok będzie jak znalazł.
No i dalej: wielu młodych ludzi musi godzić pracę z nauką. Ty już dosyć daleko zaszłaś w sensie edukacji - i bardzo dobrze. Ale dziwi mnie oczekiwanie z nutą oczywistości, że cała Twoja nauka musi być finansowana przez państwo, niezależnie od tego, jak długo by to miało trwać. Jasne: gdybyś miała nie pracować to lepiej ten czas wykorzystać na dalsze kształcenie, ale nie możesz mieć pretensji, że to nie takie łatwe.
Czy odwoływałaś się od decyzji ZUS w sprawie renty? Domyślam się, że była to socjalna, z powodu inwalidztwa zaistniałego przed 18 r.ż., więc wówczas, przy znacznym chyba miałabyś spore szanse.
No i ostanie: ja osobiście od osób, które już tyle dla siebie zrobiły jednak oczekuję większej kreatywności i samodzielności w ogarnianiu własnej rzeczywistości. Nie krytykuję Cię ot tak, ale - wg mnie - STUDIOWANIE powinno w młodych ludziach pobudzać także umiejętności w administrowaniu swoim życiem. Wiedza wiedzą, tylko co z tego, jeżeli student poza STUDIOWANIEM (cokolwiek to znaczy) nie bardo potrafi się później poruszać w normalnym życiu? Co wówczas z tą wiedzą pozyskaną podczas nauki? Przecież ona ma służyć później dalszej obróbce i procesowi - motywować, otwierać nowe obszary myślowe i społeczne, nakręcać do odważniejszych wyborów, decyzji itd. .
Rozmarzyłam się, wiem:)
Nie trać nadziei. Rozejrzyj się uważnie - może jakaś fundacja czy inny ngo? Sporo się tam ostatnio dzieje, więc może i dla Ciebie znajdzie się coś fajnego.
Co do Twojej wypowiedzi to chce napisac, iz masz duzo racji..
Wielokrotnie odwoływalam sie od decyzji ZUSu z roznym skutkiem(najczesciej pozytywnym dla mnie), lecz za kazdym razem gdy stawalam sie na komisji traktowano mnie jak smiecia a gdy odpowiadalam na pytanie o wyksztalcenie slyszalam tylko,ze osoby niepelnosprawne nie powinny zajmowac miejsca zdrowym i pelnosprawnym...stad moje uprzedzenia.
co do Aktywnego samorzadu to owszem, biore w nim udzial, lecz pieniazki wyplacane sa w taki sposob, ze nie jestem ich w stanie w zaden sposob normalny rozlozyc ( I czesc wyplacana jest w polowie stycznia/badz na poczatku lutego (gdy semestr trwa przeciez od pazdziernika), druga zas w sierpniu czyli po zakonczeniu mojej nauki. Nietrudno w takim wypadku zauwazyc,ze jest kilka miesiecy w ktorych ciezko o jakiekolwiek pieniadze....).wiec jak rozlozyc te pieniadze?
Odnoscnie poszukiwania pracy ...dzis po raz kolejny bylam na rozmowie kwalifikacyjnej....i co uslyszalam? ze owszem, mam super CV ale brak mi doswiadczenia a orzeczenie z pewnoscia zalatwili mi rodzice po znajomosci...