Witam ponownie w serialu: "garaż na wózek".
Doświadczyłem ostatnio, dziwnej rzeczy. Czy, myśleliście kiedyś, że dzielenie się własnymi przemyśleniami w sprawie, spraw, związanych z przygotowaniem podłoża pod garaż, mogą być zarzutami? Jeśli w dobrej mierze, przekazuję własne obawy, ludziom, którzy powinni reagować na nie, gdyż są odpowiedzialni za to zadanie, z racji tego, że się tego podjęli? Myślę, że dzielenie się uwagami, jest słuszne i na miejscu. Lecz, okazuje się, że nie mam prawa wyrazić własnego zadania, w tej sprawie, gdyż jestem impertynentem. Tak wyraziła się osoba z Caritasu, która miast mnie rozumieć, bo występuje w moim interesie w tej sprawie, zarzuca mi że wciąż stawiam zarzuty.
Myślę, że tu leży właśnie problem, niepełnosprawnej osoby w tym kraju. Nie słucha się ich, nie pamięta się faktu, że, owoc tej pomocy, jaką świadczą osoby uczestniczące w zadaniu, ma służyć nam , niepełnosprawnym. Nigdy nie będzie dobrze, jeśli w ten sposób, będzie się traktować, od zarania każdej sprawy.
Stwierdziłem, że z całości działań, jakie zaistniały w sprawie garażu na wózek inwalidzki, można wysnuć jedno: wielka oszczędność. To rzuca się w oczy. Stwierdziłem to jawnie i podziałało, jak bym wsadził kij w mrowisko. Myślę, że nader mądrym jest, mówienie tego, co budzi moje obawy, zważywszy na to, że to ma służyć mi, niepełnosprawnemu.
Osoba z Caritasu, stwierdziła, że ma dość moich impertynencji i wiecznych narzekań. Czyli, że nie mam nic do powiedzenia, tylko dla tego, że nie mam na to pieniędzy i nie stać mnie samodzielnie, na stworzenie sobie miejsca dla wózka. Kto mi powie, na ile można przeliczyć, moje prawie dwa lata starań o pomoc w sprawie garażu? Obecnie osoba z Caritasu, który jest, notabene, promotorem z własnego wyboru w tej sprawie, oświadczyła mi, że nawet, jak garaż stanie, to i tak nie będę zadowolony i będę narzekał, bo ja pewnie chciał bym pałacu. Dla mnie to zwykła bezczelność. Jak można być zadowolony, jeśli gołym okiem widać, że sprawy nie są załatwiane, jak być powinny. Jak można być zadowolonym, jeśli, przygotowanie podłoża 2 na 3 metry, trwa prawie dwa lata?
Obecnie, czekam na dalszy ciąg. Ktoś, w innym wątku powiedział, że potrzebna jest integracja z ludźmi zdrowymi. Ja uważam, że nie dojdzie do integracji dopóty, dopóki, zdrowi ludzie, nie zrozumieją, że, osoba niepełnosprawna, to nie osoba zdrowa, że osoba niepełnosprawna, to nie gorsza, czy zadżumiona, że osoba niepełnosprawna, to nie żebrak.
Jak, może dojść do integracji, jeśli, niepełnosprawny, wciąż musi walczyć o to, co mu się od państwa należy, z racji ustanowionego prawa. To nie postawa roszczeniowa. Bo ja kicham na takie prawo, które i tak, nie jest egzekwowane. Jeśli, było by mnie stać na garaż, to nie potrzebna mi niczyja łaska. To, właśnie tak trudno zrozumieć, tym, którzy z racji swego obowiązku, winni pomagać niepełnosprawnym. Reasumując, do tej pory, to my niepełnosprawni, ustępujemy zdrowym, decyzyjnym ludziom. Czas, aby role się odwróciły i czas żądać, tej pomocy tam, gdzie ona z racji prawa, powinna być udzielana. Czy to jest tylko marzenie?
Pozdrawiam