Witam, dziś stawiłam się na kolejną komisję o orzeczenie stopnia niepełnosprawności (co 2 lata). Pierwsza była w 2007 roku. Do tej pory zawsze przyznawano mi umiarkowany stopień niepełnosprawności. Może moja wada wzroku nie jest, aż tak głęboka jak czytałam na tym forum, ale nie o to tu chodzi. Ja mam wadę -5 na obydwa oczy, jaskrę obydwu oczu oraz astygmatyzm. Od 16 roku życia (2006 r.) zaczęto leczyć u mnie wcześniej wspomnianą jaskrę. Na przedostatniej komisji badał mnie okulista, jednak na dzisiejszej był wywiad z Panią neurolog, która oznajmiła mi, że nie kwalifikuję się, do żadnego stopnia niepełnosprawności i, że wcześniejsze orzeczenia były jej zdaniem bezpodstawnie przyznane (co mnie zszokowało). Poza tym oznajmiła mi, że jeżeli odwołam to i tak ona "nie zmięknie". Może przesadzam, ale chyba się odwołam, wiem, że inni mają gorzej niż ja
i szczerze współczuje. A te orzeczenie to mi jest tylko potrzebne żeby uzyskać stypendium z uczelni i zasiłek pielęgnacyjny, a nie żeby nie pracować czy coś w tym rodzaju.
Co myślicie o mojej wypowiedzi.
Pozdrawiam
patii