runner80,
Nie jestem bardzo mądrą osobą w sprawie miłości, ale wydaje mi się, że z miłością to jest tak: kiedy się kocha, chce się żeby
ten drugi człowiek był
szczęśliwy. Szczęśliwa mam być ja, ale też ten kogo kocham. A to co piszesz nie wygląda tak, jakbyś chciała, żeby Twój przyjaciel był szczęśliwy. Bo co to za szczęście, skoro chciałaś żeby był z Tobą z litości? Co to za szczęście mu proponowałaś mówiąc o domu który sprzedasz? Wydaje mi się, że to jakbyś wołała: pokochaj mnie i będziesz miał pieniądze. Nie szczęście, pieniądze.
Piszesz "Ja bardzo chcem zalozyc rodzine i bede wsysatko robic aby to zrobic". Ja chcę, ja potrzebuję. A w miłości (tak mi się wydaje) nie chodzi o "ja" tylko o "ja i ty", o "my". "My" nie można budować kiedy ten drugi człowiek tego nie chce, bo wtedy (nawet gdyby udało nam się go jakoś zmusić) nie byłby szczęśliwy. Czyli nie byłoby miłości. Wydaje mi się, że takiego "my" nie da się też budować kiedy się wie, że nie da się rady. Wiesz, że Twój przyjaciel jest religijny. Nawet gdyby się w Tobie zakochał to najprawdopodobniej rzeczywiście nie moglibyście mieć ślubu. Jeżeli jest religijny, to dla niego byłaby to poważna sprawa...
Mówisz że chciałabyś założyć rodzinę. Może pomyśl sobie na spokojnie nad tym, co to dla Ciebie znaczy. Dlaczego chciałabyś założyć rodzinę? Jaką Twoją potrzebę spełnia ta rodzina, którą sobie wyobrażasz? Może tę potrzebę którą masz da się spełniać w jakimś stopniu bez zakładania rodziny?