Konkretna, czy to kogoś usprawiedliwia czy nie, nie jest chyba sednem sprawy. Bo nie każdy ogląda się na to, czy inni uznają to co on robi za sprawiedliwe - po prostu krzyczy, złości się, rozpacza. Zwłaszcza, że rozgoryczenie bywa czasem pewnie podobne do np. depresji - czy osobie w depresji wystarczy powiedzieć, że tym bardziej powinna się wziąć w garść i że nie ma naszego usprawiedliwienia?
Zresztą nie miałabym chyba odwagi ze swojej, bardzo w sumie wygodnej, pozycji mówić, co usprawiedliwia a co nie osobę, która sama nie potrafi zmienić pozycji na łóżku. Bo podejrzewam, że z takiej perspektywy z sensem czy pięknem życia bywa duży problem, a marzenia dotyczą np. tego, żeby jutro móc jeszcze oddychać bez respiratora - słaby to grunt na pociechę duchową.