Wiem masz racje co do konsekwencji niezaszczepienie dziecka, dlatego ja swoje szczepię. Ale zrezygnowałam jednak ze szczepień dodatkowych po pierwszej dawce, która była "polecona przez lekarza dla dobra dziecka" nam, młodym niedoświadczonym rodzicom. Teraz po szczepieniach podstawowych i prawie dwóch tygodniach złego samopoczucia córci utwierdziłam się w przekonaniu, że ma ona wrażliwy organizmu i że problemy z jej zdrowiem po pierwszym szczepieniu to nie był nieszczęśliwy zbieg okoliczności - o czym przekonywali mnie wszyscy miejscowi lekarze. Dopiero po prywatnych wizytach u specjalistów pediatra przyznała mi rację, że organizm dziecka może tak zareagować na dużą lb. szczepień, zwłaszcza w tak wczesnym okresie (niespełna 2 msc). Sama stwierdziła, że teraz jest taka tendencja żeby szczepić najlepiej od wszystkiego na raz i że lekarze nie baczą na konsekwencje takiego postępowania. Oczywiście, że wszystko co zostaje wprowadzane do organizmu (zwłaszcza małego dziecka) zarówno leki jak i szczepienia, ma swe skutki uboczne. Stwierdzam jednak ze smutkiem, że większość pediatrów nakłania rodziców na jak największą liczbę szczepień, najlepiej za jedną wizytą - bez dokładnego wywiadu, rozmowy, a zwłaszcza bez uprzedzenia jakie są skutki uboczne. Cały czas mówi się (bynajmniej ja słyszałam takie argumenty od lekarzy i pielęgniarek), że na zachodzie wszyscy szczepią tym co u nas jest jedynie zalecane (np. pneumokoki, rotawirusy, itp), ale już nikt nie wspomina o tym, że na tym zachodzie, np w Niemczech czy nawet USA nie ma obowiązku szczepienia, rodzice sami podejmują decyzję od czego i kiedy szczepią dziecko. Szkoda, że ciężko spotkać lekarzy, którzy mądrze i z głową podchodzą do dylematów dotyczących szczepień i nie doradzają, a jedynie wywierają presję, że należy szczepić często i gęsto. Dodam, że nie jestem jakąś przeciwniczką medycyny, ani zwolenniczką homeopatii, eko-mamą, itp. Jestem przeciętną osobą. Będąc w ciąży byłam przekonana, że będę szczepić dziecko od wszystkiego co niebezpieczne (nie bacząc na koszty). Gdybym nie zaobserwowała ubocznych skutków, pewnie bym tak robiła i pewnie nie szukałabym takich info i artykułów jak ten, do którego się odniosłam.