Dwóch kolegów po pracy udało się na piwo. Było tego trochę dużo za dużo.
Następnego dnia, zaraz po przyjściu do pracy spotykają się na hali. Pierwszy wygląda odświarzony, rześki, a drugi jakiś taki wymięty i niewyspany.
- Coś taki markotny i przykurzony - pyta ten pierwszy.
- A niech cię cholera. Moja żona jak zobaczyła w jakim jestem stanie, to nie wpuściła mnie do domu i musiałem spać w piwnicy.
- Kochany, trzeba znać się na kobietach i mieć sposoby - mowi ten pierwszy i dalej ciągnie. -Widzisz, jak wracam do domu nawalony, to robię tak: rozbieram się na klatce schodowej do naga, cicho podchodze do drzwi, pukam i jak żona otworzy, szybko wrzucam ubranie, a żona sama mnie do domu wciąga, coby nie robić cyrku na schodach i wstydu przed sąsiadami.
-Wiesz - mówi drugi- dobry ten sposób.
Poszli więc po pracy na piwo.
Następnego dnia ten pierwszy jak zwykle odświerzony, wymyty, pachnący, a ten drugi jeszcze bardziej zmięty i zmarnowany.
- Co się stało, że tak źle wyglądasz?
- Noo, wiesz, zrobiłem dokładnie jak powiedziałeś. Rozebrałem się, ubranie zwinąłem w kłębek, zapukałem, drzwi się otwarły, wrzuciłem ubranie i....autobus odjechał.