Niewskazując z jakiego zakresu ma to być biegły Sąd sam wybiera do kogo, pewnie do każdej choroby. To czeka cię latanie po nich
Mam nadzieję że u mnie na kardiologach się skończy, reszta naprawde jest dla mnie bardzo uciążliwa ale tylko częściowo ogranicza zdolność do pracy, zatem w moim przypadku było by gorzej gdyby wielu orzekało tylko częściową niezdolność albo co grzej, zdolność do pracy mimo danej choroby. Tego się obawiam.
Fajnie to napisałaś, zwłaszcza z tym kpa
Właśnie przeczytałam ten art 145 kpa, ja go nie podałam, ale zaskarżając decyzję wymieniłam mniej więcej część tych punktów z pierwszego paragrafu. U mnie komisja oparła się, głównie o opinię kardiologa. Co z tego że nie byli specami w tej dziedzinie, jak korzystali z opinii kardiologa który delikatnie mówiąc mijał się z prawdą, czego ja nawet wcześniej nie wiedziałam, zobaczyłam wszystko przeglądając akta. Moje odwołanie ma 7str plus 15 zał (grube to wyszło), opisałam że zaskarżam powyższą decyzję w całości, zaskarżonej dyzycji zarzucam... że się nie zgadzam... opisałam wszystko co napisał kardiolog konsultant - całe te bzdury - dołączyłam do tego kopie opinii kardiologa i jednocześnie kopie wyników badań, opisałam na co choruję, jak wygląda moje życie z tymi chorobami, dlaczego musiałam przerwać naukę itd. Sporo tego wyszło, Nie podawałam żadnych paragrafów - pranik nic nie mówił aby je wpisać, naniósł tylko drobne korekty.
Opisałam to wszystko głównie dlatego aby ZUS oraz Sąd zobaczyli jak Konsultant ZUS mija się z prawdą mając przed sobą oryginały wyników (kopie w aktach), oryginały kart z poradni, pisząc że badała... a guzik prawda. Jest szansa że ZUS (w tym jego prawnicy, główny orzecznik) zreflektuje się i sam zmieni tą decyzję i orzeczenie - bo jest taka możliwość, albo wezwie mnie na ponowną komisję, a nie odda sprawy do Sądu bojąc sie kompromitacji jakich to ma konsultantów. W sądzie potem mogę być zdenerwowana i zapomnieć większość, albo może nie być okazji aby wszystko opowiedzieć, pamięc mam słabą a rozsprawa może być za kilka a nawet kilkanaście miesięcy.
Babeczka w okienku w ZUS, mówiła mi że oni mają miesiąc na wysłanie mi pisma i przekazanie sprawy do Sądu, sama dopisywała mi jeszcze ostatnie załączniki długopisem. Mówiła mi również o tych możliwościach ZUS, ale ja wiem że oni wolą się bić w Sądzie aby wygrać za wszelką cenę. Już to przerabiałam z nimi ale o zwrot jednej renty, bo pracodawca wypłacił mi zaległe i obecne wynagrodzenie w tym samym miesiącu - przegrali, odwoływali sie i też przegrali. Nie mieli wtedy prawnika ale tylko pismo od ich pełnomocnika którego też nie było na sprawie. Nie wiem jak to teraz będzie, wiem że będą uparci i nie odpuszczą tym bardziej że już raz ze mną przegrali i musieli ponieść koszty (co to dla nich).
Masz rację straszą prawnikami i kosztami, może myślą że człowiek sie wycofa w ostatnim momencie, ale to postępowanie jest zwolnione z opłat! Jeżeli reprezentuje ich radca prawny to są koszty ok 60zł od każdej rozsprawy (koszty tego radcy a nie sądowe), a osoba bez dochodu (lub bardzo małym dochodem w rodzinie) może pisać o umorzenie ich, co Sąd często robi, zresztą jak nie uda sie umożyć to niech mnie oddadzą do komornika bo ja nie mam żadncyh środków do życia, najwyżej będę spłacać po 10zł miesiecznie albo poproszę o pomoc w spłacaniu w MOPS
. Będę się martwić tym później, jak przegram, na razie to daleka droga przede mną a ja im nie odpuszczę!
Masz racje pozostaje cierpliwie czekać, tylko jak tu się nie denerwować skoro wszystko zależy od biegłych. A powiedz mi po jakim czasie możesz zapoznać się z tym co napisali biegli? Mam tu na myśli żeby jeszcze wiedzieć to przed rozsprawą, ew żeby wiedzieć co dalej gdy np opinia jest niekorzystna. Być gotowym na to a nie z nienacka
pozdrawiam cieplutko