Odpowiedź dla Gollum
>Chodzi o to, że osoby niewidome uważają się bardzo często za najbardziej pokrzywdzone przez los bo straciły wzrok, że jest to najgorsze co moze spotkac człowieka - ja uważem zgoła inaczej, nie jest to największe nieszczęście jakie może dotknąć człowieka, z tym da się żyć i to całkiem po ludzku.
Szanowny Panie. Czytam Pana wypowiedzi i zdumiewa Mnie fakt, iż wypowiada się Pan na temat grupy niepełnosprawnych wzrokowo tak, jakby Pan doskonale wiedział, co każda z Osób niewidomych odczuwa, jak odbiera własną niepełnosprawność, jak sobie radzi. To zdumiewające. Pierwszy raz spotykam się z osądem tego typu. Ja miałem wiele lat do czynienia z Osobami niewidomymi i sam również się do nich zaliczam. Lecz w Moim środowisku nie zauważyłem, by akurat ta grupa ludzi były rozżalone na los. Rozpiętość wiekowa to trzydzieści do prawie sześćdziesięciu lat. I zapewniam Pana, iż ludzie niewidomi (mimo wizerunku, jaki Pan przedstawił), byli i nadal są wspaniałymi ludźmi, mniej lub bardziej radzącymi sobie z życiem w ciemności wzrokowej. Naturalnie i w tej grupie występują jednostki, które mają negatywne podejście do życia, ludzi itd. Lecz czy to może być dowodem na to, by krytykować tę grupę niepełnosprawności? Nie sądzę. Jest wiele aspektów składających się na to, jak ludzie niewidomi sobie radzą w życiu krocząc w ciemności. I Ja z czystej posiadanej wiedzy na ten temat, nigdy bym nie generalizował i przedstawiał takich poglądów, jakie Pan tu przedstawia.
>Osoby te - i nie codzi tu o charakter, lubie kogoś czy nie - jak ja to mówię gdyby mogły to wykopałyby dół na drodze drugiego niewidomego.
Z Pańskich słów wynika, iż musiał Pan mieć styczność z niezwykle negatywnymi ludźmi, lub sam był skrzywdzony w wyniku kontaktu z nimi. Trudno powiedzieć. Niemniej wcale nie pasuje Mi Pański opis do ludzi niewidomych, których Ja znam. A znam ich wielu, i to od wielu lat.
>Oczywiście nie generalizuję tutaj, nie chciałbym, aby Ktoś tu zaraz mnie zaatakował.
Ależ właśnie Pan to czyni. Generalizuje Pan osąd, co do konkretnej grupy – grupy niewidomych. Pana stwierdzenia są jednoznaczne. Wciąż sugestywne. Zatem…
>Piszę to z obserwacji, pracuję w firmie gdzie jest sporo osób niewidomych, są ruchowcy i głusi - ostatnie dwie trzymają się zawsze razem, jeden drugiemu pomaga, a wśród niewidomych jeden na drugiego donosi, jeden drugiemu zazdrości i jak moe to jeden na drugim zarabia choć sam nie ponosi kosztów, po prostu wykorzystuje potrzebę drugiej osoby.
Zdumiewa Mnie fakt, iż Pan tak dokładnie wie, iż jeden na drugiego donosi, a ruchowcy i głusi trzymają ze sobą. Myślę, że coś tu jest nie tak drogi Panie. Być może organizacja pracy w wymienionej przez Pana firmie, źle działa. Pewnie by trzeba by było doprowadzić do konfrontacji zbierając wszystkich niewidomych w tej firmie, doprowadzając do szczerej rozmowy. Niemniej nie porównywałbym grup niepełnosprawności ruchowej, głuchych, czy niemych, czy też innych do grupy Osób niewidomych. Bo jest ogromna różnica działająca bezpośrednio na psychikę indywidualnej Osoby. I tu charakter, mentalność jest ogromnie ważna. Nie można tego oddzielać.
Reasumując nie jest tak, jak Pan twierdzi, co do grupy ludzi niewidomych. Wielu niewidomych by Panu zaprzeczyło, dziwiąc się, na podstawie czego Pan wysnuł takie wnioski. Problemy są w każdej grupie Osób niepełnosprawnych, jak i każda niepełnosprawność ma własną charakterystykę. Porównując je (grupy niepełnosprawności), jest nieodpowiedzialnością, bądź nieznajomością tematu.
Życzliwość drogi Panie jest zawsze, bez względu na to, jaka jest niepełnosprawność. I to właśnie charakter, mentalność i kultura osobista bierze wielki udział – by nie rzec decydujący. Niemniej trzeba wiedzieć, iż właśnie przez wiele zróżnicowań charakteru, mentalności i psychiki, która idzie krok w krok z niepełnosprawnością sprawia, iż nie każdy sobie radzi. Pan sobie poradził – być może. Lecz, skoro ktoś inny sobie nie radzi, to należy mu dokopać?