Jak w każdej dziedzinie - umiar jest wskazany.
W pracy nie podobało się to, że żartowałem z inwalidztwa, nie z ilości
Oni nie potrafili się z tego śmiać - uważali, że skoro są niewidomi to dosięglo ich największe nieszczęście. Część z nich nauczyłem patrzeć na swoją "ułomność" z przymróżeniem oka.
Tak na marginesie ja nie uważam, aby to było największe nieszczęście - są gorsze "upośledzenia" (jeśli można to jakoś klasyfikować) - najlepiej być zdrowym