Tu nie chodzi o szczęście.
Owszem drużyna zaczęła grać, jest już na co popatrzeć, ale jest w nich coś z poprzedniej ekipy - strzelamy bramkę i nie idziemy za ciosem tylko odpuszczamy, a to jest najlepszy moment, jest entuzjazm, euforia, jesteśmy uskrzydleni - pozytywna adrenalina, a przeciwnik "podcięty" i to trzeba wykorzystywać. W tym spotkaniu przede wszystkim należało to wykorzystać, portugalczycy przez pierwsze 30 minu nie istnieli, nie umieli się pozbierać i trzeba było iść za ciosem, przycisnąć i na pewno byśmy wdusili drugą bramkę i byłoby po meczu - przy 2:0 moglibyśmy spokojnie przyjmować ich na 20-30 metrze i czekać na kontrę.
Przykład - Islandia, 2:1 od 18 minuty i cały mecz cisnęli, nie było obrony wyniku, anglicy zagubieni i efekt taki, że Islandia wygrala 2:1. Gdyby odpuścili tak jak my anglicy zwarliby szyki bo mieliby na to czas, nie byłoby nerwowości i kto wie jakby się skończyło spotkanie.