Proszę, moja obszerna analiza sejmowego cyrku z ON
Przekaz medialny pokazujący sejmowy protest opiekunów dorosłych osób niepełnoprawnych jest tak żenujący, że aż muszę zabrać głos. Inną sprawą są błędy rządu i polityków opozycji. Nie najlepiej rozegrały sprawę same organizatorki protestu i choć jeden z ich postulatów zostanie spełniony przynajmniej w części, to już przegrały.
Dla porządku usystematyzujmy fakty. Do Sejmu weszli, na zaproszenie posłów opozycji, rodzice osób niepełnosprawnych wraz ze swoimi dziećmi i rozpoczęły widowiskowy protest. Domagają się dwóch rzeczy:
1. Wprowadzenia dodatku rehabilitacyjnego dla osób niepełnosprawnych w stopniu znacznym, niezdolnych do samodzielnej egzystencji po ukończeniu 18. roku życia, w kwocie 500 złotych miesięcznie bez kryterium dochodowego.
2. Zrównania kwoty renty socjalnej z najniższą rentą ZUS z tytułu całkowitej niezdolności do pracy oraz stopniowego podwyższania tej kwoty do wartości minimum socjalnego obliczonego dla gospodarstwa domowego z osobą niepełnosprawną.
Czy to dużo? W skali budżetu tak, w skali pojedynczych rodzin nie. Obecnie dorosły niepełnosprawny otrzymuje, co do zasady 865 zł renty socjalnej plus 153 zł zasiłku pielęgnacyjnego. Razem daje nam to zawrotną kwotę 1018 zł. Zgodnie z drugim postulatem protestujących renta miałaby wynosić w zaokrągleniu 1030 zł. W takim razie dochód wzrósłby do 1183 zł, szaleństwo. Dodajmy pierwszy postulat to już 1683 zł, nadal bliżej wegetacji niż życia. Ktoś powie, mogą iść do pracy. A bzdura. Mówimy o niepełnosprawnych w stopniu znacznym i zdecydowana większość z nich nigdy nie będzie w stanie pracować. Postulaty nie są więc, moim zdaniem wygórowane i możne je racjonalnie uzasadnić.
Protestujący pomyśleli sobie tak – jest kasa na 500+, 300+, rząd trąbi o sukcesach gospodarczych, złożyli nam obietnicę w kampanii wyborczej nie będzie więc lepszego momentu. Wszystko niby się zgadza, ale nie tak się to załatwia. Tym bardziej, że rząd nie ma do stracenia tak wiele jakby się wydawało.
Inna sprawa, że rządzący zwolnili chyba wszystkich od PR. Pierwszy krok był dobry. Protestujący otrzymali zaproszenie na negocjacje do Centrum Partnerstwa Społecznego „Dialog” i na tym należało zakończyć. Sejmowe korytarze nie są miejscem do negocjacji. Tego typu protesty są widowiskowe medialnie, mają budzić współczucie, ale dewastują życie publiczne i debatę publiczną stojącą na i tak już żenująco niskim poziomie. Od tego jest dialog społeczny, odpowiednie procedury i miejsca aby się spierać. Dlatego rząd po odrzuceniu zaproszenia powinien je powtórzyć za kilka dni, zapewnić tych nieszczęsnych masażystów i koniec, tym bardziej, że protestujący, delikatnie mówiąc, niegrzecznie od razu oznaczyły Minister Rafalską jako osobę niedecyzyjną, tak się nie negocjuje. Ale wkroczył Prezydent, ocieplając wizerunek na sejmowych korytarzach postawił w trudnej sytuacji rząd. I tu znowu błąd. Zaraz „przybiegli” Premier Morawiecki z Minister Rafalską. Nieprzygotowani i wystraszeni. Po co? Trzeba było wydać komunikat: „Czekamy na propozycję Prezydenta, nadal podtrzymujemy gotowość do negocjacji w CPS Dialog”. Do tego jakieś bzdury o podatku solidarnościowym, dołóżmy Wicepremier od spraw społecznych (!!!) Beatę Szydło z flisakami i dramat całkowity.
Wreszcie ktoś poszedł po rozum do głowy. Wczoraj, w CPS „Dialog” zwołano spotkanie Krajowej Rady Konsultacyjnej do Spraw Osób Niepełnosprawnych i podpisano zgodnie porozumienie. Ważne jest to kto wchodzi w skład Rady: pięciu przedstawicieli organów administracji rządowej, w tym jednego przedstawiciela ministra właściwego do spraw finansów publicznych; pięciu przedstawicieli jednostek samorządu terytorialnego i co najważniejsze przedstawiciele środowisk osób niepełnosprawnych (aby zostać członkiem Krajowej Rady, trzeba mieć poparcie co najmniej 15 organizacji działających na rzecz osób niepełnosprawnych). Pod porozumieniem podpisało się kilkanaście podmiotów (fundacji, stowarzyszeń) od iluś lat działających na rzecz niepełnosprawnych. Co ustalono? Podniesienie przez rząd od 1 czerwca 2018 roku wysokości renty socjalnej do poziomu najniższej emerytury, renty z tytułu całkowitej niezdolności do pracy i renty rodzinnej, tj. 1029,80 zł, a więc pierwszy (tańszy) postulat protestujących w Sejmie załatwiony. Rząd zobowiązał się ponadto do realizacji programu „Dostępność+” ze szczególnym uwzględnieniem osób niepełnosprawnych. Od 1 lipca br. zostanie też wprowadzona koordynowana opieka dla osób niepełnosprawnych ze szczególnymi potrzebami rehabilitacyjnymi.
SZACH I MAT. Dlaczego? Za sygnatariuszami porozumienia stoją liczby (ilość członków), lata pracy, jakiś tam dorobek. Kogo reprezentują sejmowi protestujący? Stoi za nimi jakaś organizacja? Jest jakiś Komitet i politycy opozycji co sympatii społecznej im nie przysparza. Ok, ktoś powie, że ci co podpisali to zdradzili. Dlaczego więc podpisali? Oj, to bardzo proste. Po pierwsze mają swoich członków, którzy płacą składki. I Prezes powie, patrzcie co załatwiliśmy – żywa gotówka dla was. Przypadkiem może trafić się jakiś dociekliwy członek i zapytać – jak wy, skoro to przez protest w Sejmie? Wtedy usłyszy – co ty mówisz? To już było planowane, pracowaliśmy nad tym w Radzie od dawna, zresztą o tu, tutaj stoi mój podpis a nie ich. I koniec pieśni. Warto zastanowić się jeszcze nad jednym. Z czego żyją te organizacje? Z dotacji, wprost z budżetu Państwa lub kasy UE. Kto będzie więc kąsał karmiącą dłoń? To taka luźna sugestia, broń Boże zarzut… I co dalej? Wychodzi rząd i mówi „Negocjacje na korytarzu nie tworzą warunków do wypracowania dobrych rozwiązań. Zaproszenie do Centrum Dialogu jest aktualne. Podpisane dziś porozumienie daje nam dobrą płaszczyznę do dialogu. To jest konkretne rozwiązanie ustawowe, który będzie się materializowało już w tym roku. 1 września br. będą wypłacane wyższe renty socjalne z wyrównaniem od 1 czerwca br.”. Do tego, szefowie organizacji, które podpisały porozumienie chwalą rząd. Koniec bajki. Nic więcej protestujący w Sejmie nie ugrają, z kilku powodów.
Po pierwsze, rząd nawet jakby chciał to tych 500 zł nie da. Nawet nie dlatego, że nie ma, lecz dlatego, że stworzyłby precedens. Zaraz w Sejmie mielibyśmy pielęgniarki, hutników, górników, nauczycieli itd. I kolejną dewastację debaty publicznej i awanturę rządowi niepotrzebną.
Po drugie protestujący popełnili szereg błędów. Pierwszy – nazwali Minister Rafalską osobą niedecyzyjną i nastawili ją od razu wrogo do siebie, a akurat ta Minister jest merytoryczna i zna się na robocie. Potem trwając w Sejmie wypowiadały się agresywnie i napastliwie, ckliwe obrazki w mediach działają krótko. Gwoździem do trumny było wpychanie rzeczniczce rządu podpisanego Porozumienia siłą. To nic nie da, a tylko zrazi postronnych obserwatorów. Punkt przegięcia był wczoraj. A trzeba było to załatwić inaczej – zbudować koalicję organizacji pozarządowych z tymi samymi postulatami. Iść do Minister Rafalskiej z komunikatem – obiecaliście nam coś w kampanii, pogadajmy o tym bo będzie dym, coś nam musicie dać w końcu. Potem by pogadali i zgodzili się na to co i tak podpisano, wyszli na wspólną konferencję i puścili przekaz – dajemy niepełnosprawnym konkretny pieniądz, stopniowo realizujemy swoje obietnice, pracujemy dalej aby i osoby niepełnosprawne mogły korzystać ze wzrostu gospodarczego. A protestujący mieliby sukces i bazę do budowy jakiegoś ruchu. Sytuacja win-win.
Po trzecie, politycznie rząd już nic nie straci. Niezaangażowany wyborca widzi to tak - dostali część tego co żądali a dalej tam siedzą, szarpią się, ciągają te biedne dzieci, zresztą co mnie to obchodzi, to nie dla mnie te pieniądze mają być, dosyć tego. Minimalna strata głosów, ewentualnie opozycja będzie miała dobre filmiki do klipów na kampanię wyborczą.
Po czwarte, przyjdą nowe tematy (opozycja już zaczyna ze związkami partnerskimi), wydarzenia, skandale, media się znudzą, protestujący zmęczą i w końcu wyjdą mówiąc, że rząd nie ma serca, a dzieci nie dają już rady. Tylko to już nikogo nie będzie obchodziło.
Na końcu apel, myślmy ludzie, dzielmy przez cztery te medialne bzdury, a nam wszystkim życzę zdrowia.