Bez przesady.To,ze jestesmy chorzy nie znaczy,ze wszystko sie nam nalezy.Bylam niejednokrotnie swiadkiem,jak maz wnosil niepelnosprawna zone na rekach do kina,albo zona opowiadala niewidomemu mezowi co sie dzieje na scenie teatru.A wszystko to z usmiechem i radoscia zycia.Poznalam jedna taka pare,ich optymizmu moglaby im pozazdroscic niejedna zdrowa osoba.Takimi ludzmi staram sie otaczac,oni mi daja sile i wiare.Bloki i instytucje powstajace teraz sa dostosowane dla potrzeb niepelnosprawnych.Sama widze z okna,jak z sasiedniego bloku kazdego dnia specjalny samochod odbiera do szkoly dziecko na wozku,przy czym chlopczyk sam wyjezdza z klatki do samochodu.Blok jest dostosowany dla takich ludzi.To samo jest z apteka obok.Nie mozna uogolniac,ze wszedzie sa bariery.Przypomnijmy sobie jak bylo 10 lat temu.Nie bylo dostepu do zadnych instytucji.Teraz powoli zaczyna sie zmieniac.Wszystkiego na raz sie nie zrobi,szczegolnie w starych kamienicach,gdzie nie wiadomo kto jest wlascicielem.Miejmy troszke wyrozumialosci.I druga rzecz:wlos mi sie na glowie jezy,jak czytam posty,gdzie Pan x pyta,jak umotywowac podanie o przyznanie komputerz(widac nie jest az tak potrzebny,ze nie wie po co mu on),albo Pan y chce po 3 latach wymienic komputer na nowy.Ja pierwszy raz poprosilam o dofinansowanie w zeszlym roku i drugi bym nie smiala.Nie badzmy pijawkami,moze sa inni,bardziej potrzebujacy.Troche pokory.Pomyslmy,ze na Ukrainie zyje wielu niepelnosprawnych i tam nie ma PFRONu.Nie wiem,czy dobrze mysle,moze sie myle.
Dobrosiu nie wiem ile masz lat, ale ja pamiętam czasy(Pan Owsianko tym bardziej powinien pamiętać), kiedy nawet rodziny chowły swoich niepelnosprawnych w komórkach. Nie było żadnej pomocy, nie było instytucji pomagających, dodatków itd. Natomiast były same bariery i nikt nie tylko ich nie likwidował, ale nawet nie myślał o tym. Na ulicach spotkanie osoby niepełnosprawnej było rzadkością, były to osoby bardzo odważne, albo zdesperowane. Matki same męczyły się z problemami wychowywania swoich niepełnosprawnych dzieci. W tej chwili również jest bardzo, bardzo ciężko, ale jednak coś się ruszyło. Oczywiście nikt nas nie zwalnia od dalszych prac nad poprawą warunków bycia i życia ON, ale na wszystko nie można narzekać. Jeszcze wiele czasu minie, aż dogonimy inne kraje w tej dziedzinie. Myślę, że przez to, że ON nieustannie przybywa nie tylko ludzie sprawni , ale i sami zainteresowani będą nad tym pracować. Tym bardziej, że i nasza świadomość jest już inna.
Wlasnie o to mi chodzilo.Duzo niepelnosprawnych na wozkach i chodzacych o kulach widac na ulicy,wiec nie wszedzie sa bariery.Jednak cos sie dzieje i zmienia na lepsze.A ze zdrowi wodza wzrokiem za ludzmi sprawnymi inaczej to juz inna sprawa(sama naleze do tych,za ktorymi sie ogladaja).Kiedys nawet sie zdenerwowalam i spytalam jednego pana,co sie tak na mnie patrzy,a on mi odpowiada:bo pani jest ladna.Rozbawilo mnie to i od tamtej pory sie tego trzymam.Czasow,w ktorych zamykalo sie w komorkach niepelnosprawnych nie pamietam,ale wiem ze tak bylo.Czasami i teraz zdarzaja sie przypadki,ze niepelnosprawni sami izoluja sie od otoczenia,wstydza sie i nie wychodza z domu.I nawet jak miasto zniesie bariery architektoniczne,to pozostaje jeszcze bariera mentalna,ktora trudniej pokonac niz zrobic podjazd.
SYTUACJA Z BARIERAMI A. POPRAWIŁA SIĘ, LECZ NIE WSZĘDZIE. nAJGORZEJ JEST W MAŁYCH MIEJSCOWOŚCIACH. a W DUŻYCH, JAK MOJA, WINDA DOCHODZI (W 10 PIĘTROWYCH WIEŻOWCACH) TYLKO DO 9 PIĘTRA I JAK WÓZKOWICZ CHCE SIĘ dostać na 10-te, to musi wziąć wózek na barana i zataszczyc się tam sam.
pozdrawiam
Miła Pani Dobrosiu!
Trudno się z Pani komentarzem nie zgodzić i też tak sądzę, że nie wszystko się nam należy i też byłem świadkiem uśmiechniętych scen z udziałem niepełnosprawnych. Podobnie jak Pani uważam, że zachować pogodę ducha, radość i optymizm POMIMO trapiących nas dolegliwości, to sztuka. To umiejętność i dar jednocześnie. Nie wszyscy potrafią takimi być.
Nareszcie jakaś mądra dyskusja i brak zgryźliwości.Ja o tych problemach chowaniem w komórce nic nie wiem ale wiem że kiedyś były bariery ale i starsi ludzie byli mniej dociekliwi i mniej pytali bo dziś zamiast schodów są podjazdy ale i " babcie" przede wszystkim są mocno ciekawe. A co, a kto i czy cała rodzina to też. Też wolę ludzi pogodnych i mniej zainteresowanych kalectwem a więcej zainteresowanych co Cię cieszy czy pracujesz co robisz..itp. lubię wszystko co sie uśmiecha
))))))))) Przepraszam jeśli niezręcznie napisałam i nie po waszej myśli.
pozdrawiam
do powyższych osób-ciekawa dyskusja,życzliwa i przyjazna.lubię też wszystko co się usmiecha,lubię życzliwość,serdeczność,itp.sprawy.
Autor BERTO45
Dodany 2008-04-09 10:46
do ELLI-fajny cytat masz pod wypowiedziami,znam go z naszej klasy.i nie lubię zgryzliwości.pozdrawiam.
Masz Ella rację, w tym co napisałaś, bo i dyskusja naprawdę mądra i bez zgryżliwości jak to ujęłaś trafnie a i ja sama lubię ludzi pogodnych i rzyczliwych.
A co do tego że już się dużo zmieniło to fakt choć jeszcze jest sporo do do zmieniania łącznie z mentalnością ludzką
Przepraszam za błędy
Autor OWSIAN
Dodany 2008-06-30 15:52
Zmieniony 2008-06-30 15:54
Miła Pani Dobrosiu!
Oczywiście, że optymizm i ogólnie sympatyczne ( życzliwe) nastawienie wobec ON jest bardzo potrzebne. Tak samo, jak udzielanie im pomocy przy pokonywaniu barier. Ale niekiedy jest tak, że nawet zdrowy nie może barier tych przezwyciężyć, ponieważ, np. trudno mu wnieść żonę do kina, bo jest za słaby, by tego dokonać. Tak więc czy nie byłoby lepiej, gdyby się stworzyło mechanizmy polegające na dostosowaniu miejsc publicznych do możliwości ON? Poza tym nie każdy niepełnosprawny lubi prosić zdrowego o cokolwiek. Większość z nas woli być SAMODZIELNA.
pozdrawiam
Ja tez naleze do tych,ktore lubia byc samodzielne,do tego stopnia,ze wole czasami z czegos zrezygnowac,niz poprosic o pomoc.To zla postawa,wiem,ale trudno mi jest pogodzic sie z faktem,ze niedawno cos robilam,a teraz nie moge.I juz popieram to przykladem,ktory treaz wydaje sie i smieszny i zalosny zarazem.Bylam w banku.Do okienka byl dlugi sznureczek,wiec majac czas usiadlam sobie na kanapie,czekajac,az troche sie kolejka przetrze(bo zajmowac i siedziec tez nie lubie).Jak usiadlam,to kanapa okazala sie miekka i tak niska,ze wiedzialam,ze sama z niej nie wstane.Zaczelam obmyslac plan wstawania.Zdjelam buty,majac nadzieje,ze jak obcas mi odejdzie,to dam rade wstac.Okazalo sie,ze jest lepiej,tyle ze skarpety slizgaly sie po plytkach.No wiec zdjelam skarpety-wstalam bez niczyjej pomocy,za to robiac niezly cyrk.Juz tego dnia niczego w banku nie zalatwialam,wrocilam do domu.Ale wniosek z tego taki,ze czasami warto poprosic.Moze juz kiedys pisalam o tym,jak sie powtarzam,to przepraszam.
Dobrosia, ja też staram się być zawsze samodzielny i nie zawsze mi to wychodzi tak jakbym sobie tego życzył, więc staram się nie kiedy prosić przechodni... Ale nie raz spotykałem się z takim stwierdzeniem u osoby pomagającej mi np: napompować powietrza do pony roweru bądź motoroweru:
Hmmm Norbi dziwię się tobie, skoro potrafisz tak pięknie grac na organach, pianinie to czemu się sam nie potrafisz napompować tego powietrza...
Albo:
Jak potrafisz jeździć to i pompować....
Autor gocha1957
Dodany 2008-07-05 17:29
Zmieniony 2008-07-05 17:32
J"ak potrafisz jeździć to i pompować...." Bardzo ciekawe, skąd takie teksciki oni biorą a poza tym nikt się nie zastanowi że problem może dotknąć nawet zdrowego
A no właśnie, nikt nie pomyśli, że ktoś jest teraz zdrowy a za parę minut może być potrącony przez auto...
Z jednej strony dobrze,ze nikt nie mysli o tym,ze za chwile moze sie stac sie cos zlego,bo ciagle bysmy w strachu zyli i komfortu psychicznego by nie bylo.Ale nie o to Ci Norbi chodzilo,zgadzam sie z Toba.I juz podaje przyklad:kilka lat temu mialam chora tarczyce,bardzo powiekszona,wole mi sie zrobilo i kolezanka mi powiedziala,ze wygladam jak indyk.Bardzo mnie to zabolalo.Minelo kilka lat,ja mam szyje normalna,a ona ma klopoty z tarczyca i duze wole.
No, i to klasyczny przykład
dobrosia napisałsa :.Zaczelam obmyslac plan wstawania.Zdjelam buty,majac nadzieje,ze jak obcas mi odejdzie,to dam rade wstac.Okazalo sie,ze jest lepiej,tyle ze skarpety slizgaly sie po plytkach.No wiec zdjelam skarpety-wstalam bez niczyjej pomocy,za to robiac niezly cyrk.Juz tego dnia niczego w banku nie zalatwialam,wrocilam do domu.Ale wniosek z tego taki,ze czasami warto poprosic.Moze juz kiedys pisalam o tym,jak sie powtarzam,to przepraszam.
Ja przy takiej kombinacji bym był dzisiaj mokryy... w hipermarkecie w czasie pupowani,gladania zdarzyła mi się nagła potrzeba wyjścia ze sklepu do ubikacji ... Żona musiała zostać na stonie handlowej z towarem jaki już wybraliśmy . Ja zaś musialem szybko dostać się wózkiem do WC . Wyjechałem przez wolne miejsce obok kasy i zaczepiłem przechodzącego ochraniarza ,prosząc o pomoc w dotarciu do WC . Dotarłem na czas ,dzięki nie traceniu go w zastanowieniu się nad tym czy poprosić,czy mogę...Pamiętam ,że pare lat... czas robi swoje ,bo choroba się nie zastanawia tylko prze. Pozdrawiam
.
Autor 62norbi
Dodany 2008-07-05 23:11
Zmieniony 2008-07-05 23:30
Amalian, właśnie
>>Dotarłem na czas, dzięki nie traceniu go w zastanowieniu się nad tym czy poprosić, czy mogę...Pamiętam, że parę lat... czas robi swoje, bo choroba się nie zastanawia tylko prze.>>
Nie trzeba się wstydzić, jak się czegoś nie potrafi samodzielnie zrobić to trzeba poprosić, to przecież takie ludzkie...
Pracowałem kiedyś w takim małym barze. Byłem porządkowym. Zamiatałem przed barem, ustawiałem "ogródek piwny". Pewnego razu starsza pani wsiadała na damski rower i złapała się tego mizernego płotka z tego ogródka piwnego a ten płotek się chwiał pod jej ciężarem i ja, w krytycznej chwili zareagowałem, pomagając tej Pani zejść z tego roweru na ziemie i poradzić jej aby sobie poszła najlepiej na piechotę, jak ma problemy wejściem na rower... Nic dziwnego nie byłoby w tym, gdyby w tamtej chwili ktoś sprawny zareagował... Jednak nikt taki nie zareagował, dopiero jak skończyłem rozmowę z tą starszą panią, podszedł do mnie ktoś i powiedział: Ej, ja tej "Babie ręki nie podałbym, a tobie nakopałbym do dupy, za to że sam potrzebujesz pomocy a jeszcze pomagasz innym"... Zwracając się do mnie.... Wszystko obserwował mój szef, słysząc tą rozmowę pomiędzy tym przechodniem a mną, nie obsłużył go, mówiąc mu... Ja nie obsługuję ludzi takich jak Ty.....
68norbi, spodobała mi się Twoja reakcja a i szefa wobec tego kogoś
Bo ja wiem co to znaczy niesprawność a szef rozumie że ktoś potrzebuje pomocy, natomiast ten "ktoś" był klientem sąsiedzkiej "menelowni" który tylko czekał aż kobiecina się przewróci wtedy on by jej "pomógł za wyciągnięciem datku na dalsze picie" i stąd taka reakcja wobec mojej osoby....
>>Ej, ja tej "Babie ręki nie podałbym, a tobie nakopałbym do dupy, za to że sam potrzebujesz pomocy a jeszcze pomagasz innym"... >>
Autor gocha1957
Dodany 2008-07-06 16:35
Zmieniony 2008-07-06 16:44
oj, takich ktosiów to spotykam nieraz po drodze czy do sklepu czy na fizykoterapie, czasem mnie też zaczepiali "pożycz pani złotówke albo 50 groszy" a mnie aż trzęsie. Oni przed niczym się nie cofną aby mieć za co pić a dla dziecka na bułkę nie ma.
Ale takie osoby jak ty i szef to też spotykam. Nawet tydzień temu musiałam wstąpić do sklepu wracając z zabiegów i przy wyjściu odebrałam komórkę i przechodząc obok starszy pan spytał grzecznie czy w czymś pomóc. A muszę powiedzieć , że chodzę już licho i to kulach, a tu jeszcze torba z zakupami i nieraz jak w tym przypadku próbująca jeszcze rozmawiać przez telefon. Ale miło to było ze strony tego pana
Myślę, że wszędzie znajdą się osoby takie i takie , jedni pomogą nieraz nie pytając, inni nie
Ostatnio takiego spotkałem w roli ' parkingowego ' . Bałem się ,by mi nie przylał ,bo dzierżył kijek w ręce . Pewnie ćwiczył nordic walking ,więc nie było sensu uciekać
. Straciłem dwa złote ,ale nie już nie parkuje na tym parkingu . Pozdrawiam
.
Autor 62norbi
Dodany 2008-07-06 22:12
Zmieniony 2008-07-06 22:15
Kiedyś byłem w Opolu z kolegą załatwiać wkłady do aparatów słuchowych, zaparkowaliśmy auto na dużym partingu strzeżonym, niemal w tym samym momencie zjawili się amatorzy małych "bezzwrotnych pożyczek". Widząc że chodzę trochę gorzej liczyli na to ze jestem na "gazie"i łatwą "pożyczkę", "bardzo troskliwie" się ze mną "zaopiekował" jeden z nich... Dopiero jak sięgnąłem do kabury po "bron" znikli jak "kanfory". Wystarczyło że tylko sięgnąć i otworzyć kaburę nie wyciągając jej... Mam zezwolenie na bron gazową, którą odziedziczyłem po ojcu...
O jacie ! Mi to się marzy ,czasmi mieć taki pojazd ,który jest odporny na zadrapaqnia i wgniecenia Z działkiem 26mm i na gąsienicach . Dla pewności ,że koła nie przebije gdy takiemu piratowi przejadę po masce . Wszystkich za wymuzających pierszeństwo potraktowałbym odłamkowym. O jacie,alem się rozmarzył . Pewnie to przez to słońce
. Pozdrawiam
.
Autor 62norbi
Dodany 2008-07-06 22:39
Zmieniony 2008-07-06 23:03
Autor OWSIAN
Dodany 2008-07-28 23:22
Zmieniony 2008-07-28 23:59
czy ja gdziekolwiek uogólniałem mówiąc o barierach? Czy nie pisałem, że czasem jest dobrze i są likwidowane, a czasem nie, ale ze idzie ku lepszemu? (PRAWO BUDOWLANE, A CAŁKOWITA INTEGRACJA)
Droga Pani Dobrosiu! Zanim Pani znowu coś chlapnie bez sensu, niech się Pani zastanowi
Witam
Ja również posiadam wiedze z lat minionych, jeśli chodzi o niepełnosprawnych i z teraźniejszości. Faktem jest, że stan mentalny, jeśli chodzi o pojęcie niepełnosprawności w Polsce, jak i kto to jest osoba niepełnosprawna był delikatnie mówiąc żenujący, jeśli nie powiedzieć skandaliczny. Zdaję sobie sprawę, że obecnie postrzeganie tego zagadnienia, jak i ludzi za nim stojących zmieniło się na leprze. Ale czy to wystarczy? Czy można powiedzieć, że problem przestał istnieć lub jest skutecznie usuwany? Nie. Bez przesady.
Dzisiejszy świat planów urbanistycznych i infrastruktury to nie świat zakładający, że niepełnosprawność, jako stan zdrowotny, stan bytowy ogromnej ilości ludzi istniał od wielu lat i istnieć będzie, więc zastanawiam się dla czego to zagadnienie wciąż traktowane jest jak problem a nie jak standard taki jak wszelkie zagadnienia ludzi zdrowych? Bo tak zastanawiając się nad tym, uważam, że każda grupa mieszkańców tego kraju, ma prawo do życia godnego. Czy to jest żądanie o cud? Absolutnie.
Skoro w planach budowlanych normalnością jest wykonywanie okien, drzwi, schodów, korytarzy, wind itd. To jaki problem planując te aspekty w danym planie uwzględnić aspekty niepełnosprawności? A ja pytam: skoro każdy tak twierdzi, że to są koszta, to kosztami można nazwać wykonanie wszystkiego. Kosztuje drzwi, okna i reszta. A jaki problem tworząc plany czegokolwiek uwzględniać zagadnienie niepełnosprawności?
Ustawa o zabezpieczaniu danego budynku pod względem dostępności dla ON tyczy się budynków stawianych po 1995r. Ja twierdzę, że wszystkie budynki powinny być objęte ustawa o zabezpieczeniu bezpiecznego, godnego życia osobie niepełnosprawnej, tym bardziej, że nie w każdym budynku osoba taka mieszka. Mówię tu o budynkach mieszkalnych.
Budynki użyteczności społecznej winny pod ostra presją być dostosowywane do wymogów niepełnosprawności i to bez żadnej łaski. To są budynki służące ludziom wszystkim a nie tylko ludziom zdrowym tak więc wszyscy maja prawo tam bywać bez trudu.
Wszyscy wiemy, że najwięcej inwestycji czynie się w wielkich miastach zapominając o tych mniejszych, gminach, wsiach. Czy tam ludzie nie mieszkają? Czy twierdząc, że wciąż narzekamy trzeba dopuścić, aby zaczęły tworzyć się istne skanseny zacofania i upodlenia ludzi. Twierdze że nie. Wszędzie musi być usuwane to, co ma być usunięte. Tyle że w naszym kraju więcej się mówi, polemizuje o bzdurnych rzeczach zapominając o ludziach najczęściej bezbronnych.
Ja osobiści nie zgadzam się z wciąż trwającym poglądem twierdzenia, że w dawnych latach było tak a teraz jest tak. Co Pan chce? Kiedyś było tak a, jak ma Pan teraz. To błąd. Polska zatrzymała się na tym twierdzeniu chroniąc swoją nieudolność urzędników i decydentów. Kiedy wreszcie do ludzi dotrze, że nie można czekać na zmiany całe dziesiątki lat, które mogą być dokonane natychmiast w ciągu pary tygodni. Niewykonalność lub niemożność wykonania czegoś to tylko bardzo sprytnie ułożone argumenty, aby odsuwać sprawę alarmowana przez ON.
Pytam: W kraju, które buduje się mnóstwo świątyń z ( opatrzności Bożej na czele ), skoro buduje się cuda architektoniczne, skoro buduje się wspaniałe urzędy itd. To czym w porównaniu z wielomiliardowymi nakładami pieniędzy z budżetu między innymi, są prace na rzecz niepełnosprawnych. Skończmy wreszcie przesadzać twierdząc, że to są prace nie do wykonania. Są do wykonania, tylko brak jest dobrej woli ze strony decydujących o tym. Skoro na planie postawi się jedną kreskę, dla czego kłopotem jest postawienie dwóch?
Nie potrafię zrozumieć, ze tworząc nowe trakcje chodnikowe lub wymieniając nawierzchnię starych problemem jest robić to z założeniem, że po tym chodzić będą nie tylko zdrowe osoby?
Przy tworzeniu nowych sklepów, aptek i czegokolwiek nałożyć wymóg zapewnienia używalności dla ON? Czy to takie trudne? Przy założeniu, ze większość takich punktów jest pod sferą prywatną?
Kawiarnie, biblioteki, szkoły, szpitale, jaki problem wprowadzić przy tworzeniu tych tworów udogodnień dla ON? Żadna. Jest architekt, planista, jest specjalistów od niepełnosprawności multum, więc tylko trzeba zacząć wreszcie słuchać tego, co mówią osoby niepełnosprawne a nie słyszeć, pokiwać główką, uśmiechnąć się a po skończonym spotkaniu zapomnieć.
Następna sprawa. Nikt nie pomyślał o miasteczkach, choć w wielkich aglomeracjach tez wiele jest do zrobienia. Ale w mniejszych miasteczkach gminach. Tam pod względem ON jest 19 wiek. I nie przesadzam. Biorę pod uwagę własne miasteczko. I jedynym obiektem, który jest dostępny dla ON to Biedronka. Tak, tylko to. Reszta jest w błogim marazmie tysiąca argumentów na nie.
Twierdzę, że Państwo Polskie miało Doś lat na zmianę poglądów. Miało dość czasu na zapoznanie się z problematyką niepełnosprawności. Nauka dzisiaj jest tak rozwinięta, że problem ON nie powinien być problemem. Przeto władze państwa powinny wreszcie energicznie działać w tym względzie i wreszcie znacząco usuwać wszelkie przejawy dyskryminacji osób z niepełnosprawnością. Czas najwyższy zacząć wreszcie głośno mówić o tym i wymagać tego, co ma służyć ludziom dla ich godnego życia.
Pozdrawiam