Dla wszystkich entuzjastów przymusu:
1. Nie wiem czy wiecie (chyba nie) że cytologia ma wartość jedynie gdy jest pobrana zaraz po menstruacji. I teraz przychodzi panna na badania wstępne bo chcą ją gdzieś zatrudnić. Robi wszystkie badania ale cytologii nie może zrobić bo zaczął jej się okres. Musi przyjechać za tydzień, specjalnie na cytologię. Zbadanie próbki trwa parę dni. Musi zatem przyjechać znowu za parę dni po odbiór wyniku. W tym czasie pracodawca musi czekać 10 dni aż przyniesie zdolność do pracy. W tym czasie może zostać spytana przez szefa, czemu to trwa tak długo. Będzie musiała powiedzieć że ma okres trwający tydzień. Brawo!
2 Drugi przypadek. Kobieta ma stan zapalny i nie może mieć pobranej cytologii. Nie ma cytologii, nie ma zdolności do pracy. Musi się tłumaczyć w pracy że ma stan zapalny i nie może dostać zdolności do pracy.
3. Trzeci przypadek. Kobieta nigdy nie współżyła. Jednak żeby zadowolić panią minister i innych entuzjastów przymusu musi się poddać cytologii, choć brak wskazania. Nie mówiąc o tym że cytologia w przypadku kobiet przed inicjacją seksualną to rzeźnia. Krew i ból. Powiadacie że może się ulitują nad tymi bidulkami dziewicami? Może tak, ale wchodzi panna mówiąc że nie współżyła jeszcze, a doktor powie proszę się rozebrać, sprawdzimy czy to prawda, bo tak mówić może każda. Słowem upokorzenie na maxa.
Mało wam? Aaaa... nie, nie sądzę żeby do was coś dotarło.