www.niepelnosprawni.plStrona główna forum
forum.niepelnosprawni.pl - Nie jesteś zalogowany
Strona główna forum Regulamin i pomoc Szukaj Rejestracja Logowanie
Poprzedni wątek Następny wątek Wyżej Wątek ogólne / BARIERY architektoniczne i nie tylko / O WZGLĘDNOŚCI CIERPIENIA (11527 - wyświetleń)
- Autor Owsianko Dodany 2008-04-08 13:33
Zdarzają się niebywale paskudni pieniacze niweczący obraz wymagających opieki. Wyrabiający nam krzywdzącą opinię. Bezduszni hipochondrycy i sobkowaci roszczeniowcy, chorzy, których nazywam egoistami, ludźmi zapatrzonymi tylko w swoje przeżycia, lekceważący inne, które są dla nich banalne, ponieważ ich nie dotyczą, chorzy dostrzegający świat przez okulary tylko swojej tragedii, przez pryzmat swoich ograniczeń, przekonani, że choroba jest usprawiedliwieniem ich zaborczej postawy, że jest usprawiedliwieniem ich zgorzkniałych zapatrywań, że należą się im przeprosiny za parszywy los, należy się im rekompensata za ich załzawione istnienie; sądzą, że krewni, znajomi, przyjaciele, bliższa i dalsza, pozostała przy nich rodzina, powinni im opatulać porąbane ego, nadskakiwać, odgadywać i uprzedzać ich najskrytsze życzenia.

Są sprytni w przesadnym manifestowaniu swoich cierpień, są oblatani ze swoją nieporadnością, znają się na jej zagrywkach, jak gdyby z góry wiedzieli, że już nic ich nie może załamać i zaskoczyć.

Chcą być zaopatrzeni w troskę ludzi zdrowych, zatem pozwalają się obsługiwać, pielęgnować, karmić. Chcą, by nad nimi lamentowano, by martwiono się o nich, by razem z nimi współodczuwano. Przy czym WSPÓŁODCZUWANIE jest rozumiane przez nich w sposób specyficzny i polega na jednostronnym rozumieniu ich problemów, ich zdrowotnej sytuacji. Gdyż ubzdurali sobie, że wszystkie istniejące na świecie rzeczy i sprawy, nijak się mają do stanu ich egzystencji. Gdyż fakt, że są chorzy, automatycznie niejako, nakłada na zdrowych obowiązek spełniania wszystkich ich postulatów.

Absorbują więc najbliższych swoimi humorzastymi, marudnymi życzeniami. Z radością, z dumą i tryumfującą satysfakcją obserwują skaczących dookoła nich przyjaciół. Pilnie zabiegają o to, by ich najbliżsi, ludzie dotychczas zdrowi, z usposobienia pogodni, optymistycznie nastawieni do świata, utracili werwę, nie byli przy nich aż tak denerwująco zadowoleni. Bo jak można być wesołym PRZY NICH, a zwłaszcza przy ich CIERPIENIU?

Są zazdrośni o przeżycia, które ich nie dotyczą. Zastanawiają się, jak można poruszać sprawy nie związane z ich pożałowania godnym położeniem. Czy bezczelnością wobec nich nie jest marnowanie czasu, czy nie lepiej jest poruszać tematy tak rozkoszne, jak ich samopoczucie? Dlatego, bezustannie, czy kto tego chce, czy niekoniecznie, składają swoje męczące, drobiazgowe raporty, biuletyny, sprawozdania ze stanu zdrowia.

Wymagają nieprzerwanego załamywania nad nimi rąk, bezustannego pochylania się nad ich nieszczęściem, podtrzymywania ich na charłaczym duchu, bezdyskusyjnej aprobaty dla swoich poczynań; wolą myśleć nie o tym, że w pobliżu, w ich świecie, jest tyle piękna, miłości, tyle ciekawych widoków i niespenetrowanych miejsc, drzemie tyle nieodkrytych umiejętności, zagadnień do rozwiązania, iż nie warto zajmować się tylko swoimi boleściami, plastrami i medykamentami.

Wolą nie wiedzieć i nie widzieć. Nic ich nie interesuje, a wszystko nudzi. Czemu dają skwaszony wyraz. Mogą czytać, uczyć się, ale czują się zwolnieni z obowiązku bycia normalnym człowiekiem...

2

W porównaniu z chorymi naprawdę, wypadają blado. Chorzy PRAWDZIWI nie są hałaśliwi, nie tyranizują otoczenia swoimi histerycznymi wymaganiami.

Człowiek chory naprawdę jest cichy, jest altruistą traktującym swoją chorobę w sposób zwyczajny. Choroba jest dla niego czymś, co się zdarza, czymś, co może przytrafić się KAŻDEMU.

Zmęczony bólem ponad siły, kładzie się do łóżka i szybuje po wspomnieniach Wspomina i wraca pamięcią do chwil sprzed okresu leżenia i nie przestaje się zdumiewać. Jak to się wszystko zmienia, jak się naigrawa z niego los!

Wtedy chodził jeszcze, jeszcze kuśtykał trzymając się mebli i nie wyobrażał sobie, że może być gorzej. Sądził, że osiągnął dno. I tak mu się wydawało, aż do momentu, gdy przestał wychodzić na zewnątrz, gdy zadomowił się w łóżku.

Porównuje tamtejsze oceny swojej zdrowotnej sytuacji z obecną i dochodzi do wniosku, że za kolejne parę lat znowu będzie zdziwiony dzisiejszymi narzekaniami. Znowu się posunie i zapadnie w ciemność. I znowu będzie sądził, że już gorzej być nie da rady.
Co prawda leży od lat i od lat jest sam. Co prawda łóżko jest jego ratunkiem i wytchnieniem jednocześnie, jest stałym elementem jego cierpienia. Lecz jest, może się w nim obracać, wiercić do woli. Inni nawet tego nie mają. Mają za to odleżyny i cewnik.

Jest sam. Leży i tęskni za Godotem, za kimkolwiek. Ale tęskni, przeżywa, czuje, myśli, rozmawia.

Kiedyś miał rodzinę, teraz nie ma nikogo. Ale zna takich, co rodziny nie mieli wcale.
Kiedyś był duszą towarzystwa, teraz jest duchem. Ale może wędrować po minionym, wspominać, co było, bo ma jeszcze pamięć.

Więc zwykle jest pogodny. Pogodny, optymistycznie nastawiony do siebie. Optymistycznie, bo mogło być gorzej, mógł od razu postradać wszelkie zmysły, stracić jakiekolwiek namiętności. Jest więc pogodzony z dotychczasowymi i przyszłymi konsekwencjami choroby. Z życiem, które trwa. Z ograniczeniami, które postępują.
Nadrzędny - Autor true3lovers Dodany 2008-04-09 10:11
Chyba znam takich ludzi ,ale oni tez na swój sposób cierpia .Sa rózni ludzie jedni pokorni drudzy  czuja sie pepkiem Swiata .
Podobno kazdy twierdzi ,ze jego problemy sa najważniejsze  tylko inaczej je uzewnetrzniamy jedni sie wycofuja drudzy lamentuja
Nadrzędny - Autor Owsianko Dodany 2008-04-09 11:20
a trzeci uważają za normalne. Często jest tak, że w porównaniu z cierpieniami i ograniczeniami możliwości (np. ruchowych) pozostałych chorych, uświadamiamy sobie, iż nie jest z nami aż tak źle.

Byłoby dobrze, gdybyśmy wszyscy, zdrowi, chorzy, zrobili zestawienie. Bilans niemożliwości i umiejętności. Zalet i wad. Sukcesów i nieszczęść sprokurowanych na własne żądanie.

Zamiast bajdurzyć o urojonych tragediach, moglibyśmy sporządzić listę miejsc, w których byliśmy, książek, które przeczytaliśmy, moglibyśmy powiesić ją na widoku i codziennie konfrontować z listą  niemocy, pragnień i marzeń  chorego naprawdę. A wtedy okaże się, że nasze narzekania są niekiedy operetkowe.

pozdrawiam
Nadrzędny - Autor Roksolana Dodany 2008-06-07 01:04
Rzeczywiście, czytając Wasze wypowiedzi, mam wrażenie, że osoby niepełnosprawne z tego forum są w stanie depresji psychicznej, objawiającej się niezadowoleniem z życia, smutkiem, biadoleniem, narzekaniem, frustracją i negatywnym nastawieniem do rzeczywistości. Wygląda na to, że jesteście bardziej depresyjni niż ja, która przeszłam kilka pobytów w szpitalu psychiatrycznym.

Odnośnie opisanej powyżej postawy człowieka chorego w stosunku do opiekujących się nim osób, mam wrażenie, że są to typowe objawy neurozy, opisane w książkach psychiatrycznych. Sama czasem popadałam w takie stany. Uważam, że nasz egoizm i egocentryzm jest wynikiem ogromnego cierpienia, ponieważ cierpiąc, nadmiernie skupiamy się na sobie, jakby kulimy się w sobie i świat zewnętrzny przestaje nas obchodzić. To, co boli, staje się najważniejsze. Bardzo trudno jest zająć się czymś innym, gdy się bardzo cierpi, ale czasem mi się to udaje i w ten sposób odwracam uwagę od swojego cierpienia.
Nadrzędny - Autor OWSIAN Dodany 2008-10-15 09:01
ZREZYGNOWAĆ Z WŁASNEGO EGOIZMU?  TAK, TO BARDZO TRUDNE!

POZDRAWIAM
Nadrzędny Autor 62norbi Dodany 2008-10-16 18:16
Taaak, Panie Owsian, dla większości zdrowych i bogatych jest to bardzo trudne bo nie wiedzą co to znaczy być niepełnosprawnym, chorym i dodatkowo biednym.....
Nadrzędny - Autor Ella Dodany 2008-10-18 18:05
Do Roksolany---- jestem ON od 9 lat. Nie jestem chora psychicznie jak to porównujesz ON, nie lubię mówić co mi dolega, nie cierpię użalania się nad sobą, nie biorę nadmiaru leków i nie wymagam od zdrowych pomocy----- Skoro wszystko jest na NIE to chyba coś ze mna nie tak.... Łatwiej mi powiedzieć tylko jedno zdanie..... Gdybym mogła cofnąć się te 9 lat do tyłu tego dnia nie wyszłabym z domu. Odmówiłabym pomocy innym, ale byłabym sprawna do dziś...
Wniosek jest jeden...... Nie każdy ON lubi biadolić

Co uwielbiam.... internet,książki, filmy familijne, podróże, fotografowanie,gotowanie i wiele innych rzeczy że czasem brakuje mi czasu aby swoje zachcianki zaspokoić...

Porównujesz sie jak na targu

pozdrawiam cieplutko
Nadrzędny - Autor maltabar Dodany 2008-10-18 18:14
roksolana ,jezeli post elli cie nie satysfakcjonuje to rzeczywiscie musisz sie leczyc psychiatrycznie ,co w niczym ci nie ubliza
Nadrzędny - Autor krynia-kwie Dodany 2009-01-09 19:58
Cholera!Ale jesteście złośliwi.
Nadrzędny Autor 62norbi Dodany 2009-01-09 20:14
Ty nie jedna to zauważyłaś, krynia-kwie
Nadrzędny - Autor Ella Dodany 2009-01-09 20:24
Krynia klnie jak szewc a norbi przytakuje jej jeszcze niezłe was ziólka ale coś mi to przypomina tę spółę
Nadrzędny - Autor 62norbi Dodany 2009-01-09 20:56
Ja nie przytakuję tym co racji nie mają... A Krynia w tym konkretnym poście ma trochę racji... Że na tym forum mamy łącznie z nią kilkoro wścibskich osób... A tym bardziej nie jesteśmy spółą...
Nadrzędny - Autor krynia-kwie Dodany 2009-01-09 23:20
Tak,tak.
Owijaj się w swój cierpiętniczy kokon.Użalaj się,że to Ty jesteś najbardziej chory.
Chyba jesteś spod znaku Wagi.
Ludzie dokoła umarli,a on wciąż się licytuje swoimi dolegliwościami i twierdzi,że jest najbardziej chory. heh
Nadrzędny - Autor 62norbi Dodany 2009-01-10 00:35
Skąd takie przypuszczenie że ktoś się w tym  temacie użala??? Nie widzę ani jednej użalającej się osoby nad swoim stanem zdrowia a mogliby i mają do tego pełne prawo... Mowa jedynie o tym że ci co są naprawdę chorzy lepiej przeżywają swoją nieuleczalną, postępującą chorobą od tych co za przeproszeniem komar kopną, udawaczy, chcących swoimi lamentami uwagę na siebie zwrócić bo tamtemu obok już nic nie potrzeba bo i tak choroba go wykończy, tak, tak... A ten bardziej chory milczy, znosi w milczeniu wszystkie dolegliwości z odchodzeniem na tamten, być może lepszy świat... Niekiedy odchodzi w niezauważeniu, bez przytulenia się do najdroższej mu osoby, która zapomniała o odwiedzinach bo miała wyższe cele.....
Nadrzędny - Autor Willi Dodany 2009-01-14 12:06
Nie sądzę aby wołanie nazwać "uzalanie" bo uzalanie nie jest wołaniem.
Nadrzędny - Autor Malwa Dodany 2009-01-14 13:34
KOGO NIE BOLI ,
TEMU POWOLI.
Co innego niepełnosprawność,która nie powoduje bólu fiycznego,
a co innego dotkliwe cierpienie i bóle każdego dnia.
Nie mówcie o bohaterskim znoszeniu bólu i rezygnację ze środków uśmierzających ból, bo i tak nie uwierzę.
Są momenty,ze przyjełabym wszystko,żeby tylko przestało boleć.
Nadrzędny - Autor Malwa Dodany 2009-01-14 13:37
O, i tu masz Norbi rację, kazdy się odwróci od cierpiącego,...>>Niekiedy odchodzi w niezauważeniu, bez przytulenia się do najdroższej mu osoby, która zapomniała o odwiedzinach bo miała wyższe cele....<<<.

A PO CO MA PATRZEC NA CZYJEŚ CIERPIENIE, CZY POMAGAĆ,ŚWIAT JEST TAAAKI PIĘKNY.
A CO Z OCZU TO I Z SERCA, NO I SUMIENIE WTEDY CZYSTE.
Nadrzędny - Autor Willi Dodany 2009-01-14 18:30
Tak, Norbi ma rację.
Nadrzędny - Autor emma26 Dodany 2009-03-09 16:46
Wiecie co,nie wiem jak jest z tym uzalaniem nad sobą,moze w ogóle zacznę z innej beczki,ale moja mama jest siedzi na wózku inwalidzkim juz osiem lat,jest sparalizowana juz od ramion w dół i naprawdę zazdroszczę jej tak silnej psychiki jaką ona ma.Siedzi przykuta do wózka,nie moze  sama zjeść ani sie napić,jest całkowicie uzalezniona od drugiej osoby,a jednak wydaje się być tak silną kobietą.Ja już dawno kazała bym się chyba zabić,a ona jest jeszcze dla nas wsparciem.Ile bólu i cierpienia znosi codziennie,wie chyba tylko osoba tak samo cierpiąca jak ona.
Nadrzędny Autor Malwa Dodany 2009-03-09 20:13
emma26, myślę że to iż mama twoja tak dzielnie znosi cierpienie, całkowite uzależnienie, jest w znacznym stopniu twoją zasługa i innych osób opiekujących się mamą.
Nawet szklanka wody podana na czas i z sercem smakuje jak cudowny eliksir.

Natomiast mnóstwo ludzi cierpi jeszcze bardziej przez to,że okazywana im jest niechęć, nieżyczliwość,
to że są ciężarem bo nie dość ,że nic nie robią, to jeszcze trzeba koło nich jak koło dziecka robić,
że zajmują pokój,który przydałby sie na inne elegantsze cele.Znam osobę,która może jeszcze, choć z trudem chodzić,
chciałam pomóc i kupić balkonik,niestety ,nie wyrażono zgody-BO podłoga się porysuje!
O wózku inwalidzkim? zgroza! a kto to będzie pchał.!? I siedzi staruszka skulona w swoim fotelu,czeka czy ktoś odwiedzi. Wszystko jest "wymawiane",mimo że nie jest to darmo, ale renta to widocznie za mało.
Jak  sie czuje  w takiej atmosferze mozna sobie wyobrazić.
Wtedy niesprawność i ból spotęgowane są jeszcze bardziej.
Emmo, moje uznanie za twoją,waszą dobroć i cierpliwą miłość.
Nadrzędny Autor 62norbi Dodany 2009-03-09 23:22
Emmo...
Moje uznanie za to co robisz dla mamy... Podziwiam takich ludzi jak ty, którzy tak ciepło opiekują się chorymi... Życzę tobie zdrowia i wytrwałości w niesieniu pomocy dla swojej mamy, ponieważ rodziców się ma jednych i oni dbali o Ciebie a jak teraz Oni są w kłopocie to trzeba im także pomagać... 
Poprzedni wątek Następny wątek Wyżej Wątek ogólne / BARIERY architektoniczne i nie tylko / O WZGLĘDNOŚCI CIERPIENIA (11527 - wyświetleń)

Powered by mwForum 2.16.0 © 1999--2008 Markus Wichitill