www.niepelnosprawni.plStrona główna forum
forum.niepelnosprawni.pl - Nie jesteś zalogowany
Strona główna forum Regulamin i pomoc Szukaj Rejestracja Logowanie
Poprzedni wątek Następny wątek Wyżej Wątek ogólne / Porady Centrum INTEGRACJI / Jak szybko i skutecznie wstrzymać egzekucję komorniczą od ON (28092 - wyświetleń)
- Autor izaluka Dodany 2008-08-01 22:13
Witajcie, Może jest ktoś kto może pomóc (chodzi o poradę prawną) mojemu mężowi po ciężkim udarze mózgu. Mąż od 2 lat jest całkowicie niezdolny do samodzielnej egzystencji i całkowicie na trwałe niezdolny do pracy. Jego 22 letnia studiująca córka spowodowała egzekucję komorniczą zaległych alimentów z klauzulą natychmiastowej wykonalności. Zaległość powstała od momentu zachorowania męża i wynosi dziś 10 000 zł + opłaty komornicze+ odsetki, co razem daje kwotę 11 660,0 zł. Egzekucja ma obejmować 3/5 renty męża (1305,81 zł - 153,0 zł - zasiłek pielęgnacyjny, tj. ok. 700 zł miesięcznie). Ja aby móc opiekować się mężem musiałam przejść na wcześniejszą emeryturę, która wynosi 1213,0 zł. Na utrzymaniu mam też niepełnosprawną córkę z pierwszego małżeństwa. Nasza sytuacja finansowa i życiowa jest tragiczna (ja cierpię też na silną depresję i leczę się w Poradni Zdrowia Psychicznego). Muszę jak najszybciej złożyć w Sądzie pozew o uchylenie alimentów (mam już gotowy), ale jeszcze szybciej muszę uzyskać wstrzymanie egzekucji z renty męża. Toniemy w długach (leki, rehabilitacja całkowicie nas pogrążyły). Zajęcie 60% renty pozbawi nas, a przede wszystkim męża możliwości egzystencji i dalszej walki z chorobą. Nie wiem co powinnam szybko zrobić, aby skutecznie zablokować działania komornicze do czasu rozstrzygnięcia sprawy przez Sąd. Do kogo mam pisać i w jakiej formie aby nie dopuścić do skrzywdzenia męża?
Nadrzędny - Autor godunow Dodany 2008-08-02 07:04

>>Nasza sytuacja finansowa i życiowa jest tragiczna <<<


Kobieto co tY WYPISUJESZ.. a JAK  LUDZIE MAJOM PO 1500 ZŁOTYCH  WSZYSTKIEGO   MIESIĘCZNIE I CAŁA RODZINĘ NA UTRZYMANIU..?
Wy macie na przeszło 2700 złotych.. to mało..??/....
Ojciec córkę spłodził a utrzymanie na  studiach kto będzie  zapewniała ?? ksiądz.. ??
niech WAS CÓRKA ZLICYTUJE DO ZERA..
Nadrzędny - Autor izaluka Dodany 2008-08-02 14:14
Tak naprawdę drogi adwersarzu nic o nas nie wiesz. Tak jak i ja nic nie wiem o Tobie. Nie wiem, w jakim jesteś wieku, czy jesteś kobieta, czy mężczyzną i co najważniejsze, jakie masz doświadczenia życiowe. Być może to te doświadczenia skłoniły Cię do napisania tego, co napisałeś. Ja nie mam sobie nic do zarzucenia. Stereotyp o złych ojcach, i biednych skrzywdzonych matkach i dzieciach niestety jak widać i po tym komentarzu i po lekturze większości wątków przysłonił zupełnie fakt, ze może w życiu być także zupełnie inaczej. Mój mąż nie porzucił swojej córki. Został wypędzony z domu przez byłą żonę i jej rodziców. Jego była żona została wychowana w przeświadczeniu, że generalnie wszyscy mężczyźni są kobietom potrzebni tylko jako źródło pieniędzy i jako dawcy nasienia. Poza tym kobieta w pewnym wieku powinna już wyjść za mąż i powinna mieć dzieci. Koleżanki miały mężów, więc jak trafił się taki co chciał się żenić&#8230; Poglądy byłej żony są również dość oryginalne w kwestii ojcostwa. Wg niej ojciec potrzebny jest &#8222;może trochę&#8221; synom, córkom wystarczy matka. Jest to kobieta zimna i bezwzględna. Na dodatek krzywdzi córkę wpajając jej podobne poglądy, co niestety może mieć wpływ na jej życie, jako dorosłej kobiety. Obawiam się, że mając taką nauczycielkę może mieć spore kłopoty ze stworzeniem szczęśliwego związku i powtórzy błędy swojej matki. Matka do spółki ze swymi rodzicami zrobiła wiele by wymazać z pamięci ich wspólnego dziecka te wszystkie lata, kiedy pozwalała jeszcze swojemu mężowi być ojcem, bo mężem zabroniła mu być już dawno. Nawet terapeutka w Poradni Małżeńskiej opuściła ręce po bezskutecznych próbach porozumienia się z tą dziwną kobietą i jej poglądami. Najdroższymi pamiątkami mojego męża są zdjęcia jego córki i kasety z nagranymi piosenkami dziecięcymi, które wspólnie śpiewali, a przy życiu utrzymywały go wspomnienia licznych chwil spędzonych razem z córką: wspólne czytanie książek, bajki na dobranoc, wspólne spacery itd., itd. Po kolejnej próbie (tym razem udanej) pozbycia się niechcianego męża była żona przez ponad 0,5 roku zabraniała córce kontaktowania się z ojcem. Wykorzystała ten czas na &#8222;pranie mózgu&#8221; 11 letniej córki i wpajanie w nią przekonania, że wszystkiemu co złe winien jest jej ojciec (jak to &#8222;facet&#8221;).  Mój mąż od 35 lat choruje na cukrzycę, o czym Jego pierwsza żona oczywiście wiedziała zanim zdecydowała się na wspólne życie. Mimo zaleceń lekarza nie chciał jednak przechodzić na rentę. Pracował ponad siły w kilku pracach, by zapewnić Rodzinie byt. Niestety jego żonie wszystkiego było mało i mało. Tak długo powtarzała, że jest jej kulą u nogi, że mieszkanie ciasne (tylko 3 pokoje) a w ogóle najlepiej byłoby gdyby umarł i dał jej wreszcie święty spokój aż wreszcie z pomocą swoich rodziców wygnała go z domu tak jak stał. Udało mu się dopiero po kilku dniach odzyskać najbardziej osobiste rzeczy i kilka zdjęć córki. Nawet prezenty imieninowe, które dostał od swojej matki przywłaszczyła sobie twierdząc, że w domu jej rodziców nie ma nic co by należało do niego. Wszystko czego się wspólnie dorobili jest jej. Wrócił do mieszkania swojej matki, gdzie przez wiele tygodni żył jak w letargu. Kiedy po wielu miesiącach odseparowywania go od córki wreszcie udało mu się z nią zobaczyć, nie było już między nimi tego zaufania jak dawniej. Córka stała się chłodna i zamknięta w sobie. Ukrywanie przed córką w czasie trwania małżeństwa wszystkiego złego co działo się między nim, a żoną umożliwiło jego żonie przeinaczenie rzeczywistości i wmówienie córce tego co pasowało jej matce. Wtedy, kiedy ja poznałam swego męża, był on już od kilku lat w separacji z żoną i z rozpadem ich małżeństwa nie mam nic wspólnego. Był człowiekiem przegranym, przekonanym, że nic dobrego już go w życiu nie spotka. Wzorzec kobiety chłodnej, nieczułej wypaczył też młodą psychikę ich córki. I tak, jak dla męża każda wyżebrana u córki chwila z nią spędzona była świętem i wielka radością a smutek po rozstaniu nie do zagojenia, tak uczucia jego córki były coraz bardziej oziębłe. Wskutek tego mąż stawał się również coraz bardziej zamknięty w sobie. Nauka byłej żony, że mężczyźni są po to by dawać, a kobiety po to by brać, odnosiła coraz lepsze rezultaty. Córka godziła się na spotkania z ojcem prawie wyłącznie po to by otrzymać kolejne pieniądze. Nadmieniam nieśmiało, że mąż nigdy nie uchylał się od brania udziału w utrzymaniu córki. Nie ograniczał się do alimentów, które płacił dobrowolnie, bez żadnego nakazu sądowego. Zawsze wspierał córkę finansowo, nie zapominał o urodzinach, imieninach, dniach dziecka, świętach, początkach roku szkolnego, wakacjach i w miarę możliwości, a raczej głównie mimo braku możliwości zawsze wtedy, gdy tego potrzebowała. Musiałam wykonać ciężką pracę u podstaw, aby przywrócić mężowi chęć do życia i nadzieję na to, że kiedy córka będzie starsza zacznie posługiwać się własnym mózgiem, a nie swojej matki i, że wrócą kiedyś więź i uczucia, które ich kiedyś łączyły, tak naturalne jak tylko naturalne mogą być uczucia między rodzicem i jego dzieckiem. Po dwóch latach zdecydowaliśmy się na ślub i wspólne życie. Wydawało się, że wszystko co najgorsze jest już za nami (ja też nie mam ciekawych wspomnień z pierwszego małżeństwa, ale mniejsza o mnie). Niestety, życie nie znosi próżni. Najpierw po długiej i ciężkiej chorobie zmarła moja mama. W rok po naszym ślubie mamę męża dopadła ciężka i nieuleczalna choroba, gdy poruszyłam Niebo i Ziemię, aby jej ulżyć i wydawało się, że zdarzył się cud, przyszła kolejna ciężka choroba &#8211; Alzheimer. Bieganina do pracy, z pracy do mamy na drugi koniec miasta (oczywiście o samochodzie nawet nie marzyliśmy), od mamy do naszego domu już w zasadzie w nocy. Lekarze, szpitale, bezradność wobec choroby. Obydwoje byliśmy pracownikami Szkoły Wyższej (praca wyczerpująca, ale za to nisko płatna). Nie wspomniałam jeszcze, że również mam córkę, która mieszka z nami. Córka jest dorosła, studiuje na UW, ale i tu los, ani jej, ani nas, nie oszczędzał i nie oszczędza. Jest chora, stąd studiuje z przerwami na leczenie, nie jest w stanie podjąć żadnej pracy i pozostaje na moim wyłącznym utrzymaniu. Mój były mąż nie płacił i nie płaci alimentów, mimo wyroku sądowego. Nigdy nie interesował się swoją córką, a mimo to moja córka nie żywi do niego nienawiści i wiele dałaby za to, żeby zechciał ją kochać. Mój mąż był dobrym ojcem, a mimo to nie doczekał się uczuć od swojej córki. Kiedy zdarzyło się kolejne nieszczęście &#8211; bardzo ciężki i rozległy udar mózgu - jego córka nie miała nawet czasu na odwiedziny w szpitalu. Miała ważniejsze sprawy. Raz jeden pod naciskiem rodziny przyszła do szpitala, ale szybko wyszła obrażona, że ojciec śpi (jak stwierdziła śpi bo wcale nie cieszy się z jej odwiedzin). Mąż zaś był nieprzytomny, podłączony do kroplówek, monitorów i leżał na oddziale intensywnej terapii neurologicznej. Walczył o życie nie będąc nawet świadomym, że żyje. Po dwóch tygodniach od udaru męża, jego mama w równie ciężkim stanie także z utratą przytomności, również z udarem mózgu trafiła do szpitala. Obie z moją córką od świtu do nocy kursowałyśmy od szpitala do szpitala. Córka męża nadal nie znajdowała ani czasu, ani ochoty by chociaż odwiedzić babcię i ojca. Nadmienię, że gdy babcia była zdrowa chętnie ją odwiedzała &#8211; babcia ze swej nędznej emerytury zawsze coś wnuczce w rączkę wcisnęła. Później, gdy zachorowała nie było już po co do niej chodzić.
Dziś po dwóch latach od udaru, mąż jest kaleką i fizycznie i co znacznie gorsze, intelektualnie. Nigdy już nie będzie zdolny do żadnej pracy, wymaga 24 godzinnej opieki. Ja w wieku 55 lat musiałam zrezygnować z pracy, która wiele dla mnie znaczyła i przejść na wcześniejszą emeryturę. Na koniec bardzo dziękuję za życzenia zlicytowania nas przez córkę męża do zera. Łatwo to przyjdzie. Do zlicytowania jest wózek inwalidzki, chodzik, laska trójnożna, i ok. &#189; paczki pieluch dla dorosłych, Jest też ok. 15 letni 20&#8221; telewizor i radiobudzik. Oczywiście są też meble , ale nie wiem , czy ktoś je zechce bo pochodzą jeszcze z głębokiego PRL-u. Samochodu, mieszkania własnościowego, parceli ani obrazów słynnych mistrzów jakoś nie dorobiliśmy się. Rzeczywiście ta ja dokonałam wyboru, czy ratować życie męża i jego mamy, czy też może zająć się składaniem pozwu do Sądu o uchylenie obowiązku alimentacyjnego. Może powinnam też ulec presji wyrażanej telefonicznie przez córkę męża oraz jej matkę o alimenty. Na naciski o pieniądze miała czas, zapominała jednak zapytać, czy ojciec i babcia jeszcze żyją  Gdybym zdecydowała się spłacać dług alimentacyjny męża na bezduszną córkę, zamiast wydawać pieniądze (musiałam zresztą zaciągnąć 3 kredyty bankowe, aby temu sprostać) na leki, rehabilitację i sprzęt do rehabilitacji, jej niezadane zresztą pytania o zdrowie męża i babci stałyby się bezprzedmiotowe. Zastanawia mnie też, czy komentarz pod moim postem jest podyktowany kompletną nieznajomością realiów panujących w naszym Kraju, a dotyczących osób trwale i przewlekle chorych, czy może podobnie jak ma to miejsce w przypadku córki męża, roszczeniową postawą. W każdym razie dziękuję i życzę nadal dobrego samopoczucia.
Nadrzędny - Autor maltabar Dodany 2008-08-02 14:44
IZALUKA nie przejmuj sie tym co pisze Godunow ,kimkolwiek jest ,to niebywale okrotne i nieludzkie co napisal-a nie umiem ci pomoc ,ale moze zwroc aie do prawnika w opiece spolecznej ,porady sa darmowe  mam nadzieje ze ci si pozdrawiam e uda wszystko zalaatwic pomyslnie w koncu nie wszyscy sa bezduszni  zycze powodzenia ,a corenka niech kurde zakasze rekawy i sama zarobi na studia  jak nie ma a co ma do jej studiow ksiadz  to juz nie wiem ,moze Dodunow jest komornikiem ,to by wiele tlumaczylopozdrawiam i powodzenia moze ktos z centrum,pani odpowie  musi byc jakis sposob!!
Nadrzędny Autor izaluka Dodany 2008-08-02 23:03
Maltabarze dziękuję Ci bardzo za życzliwe słowa. Nie wiesz jak bardzo potrzebne jest mi zrozumienie i poczucie, że nie wszyscy ludzie myślą tak jak Godunow. Niektórzy zbyt pochopnie oceniają innych nie mając dostatecznej wiedzy na dany temat. Wydają pochopne sądy i jeszcze uważają, że mają prawo życzyć komuś, o kim nic nie wiedzą, aby spotkało ich jeszcze więcej złego, niż spotkało. Mam nadzieję, że wspomniany Godunow poczuł się zawstydzony i w przyszłości zanim coś takiego napisze, najpierw zastanowi się choć trochę. Jeszcze raz dziękuję za wsparcie i również pozdrawiam serdecznie.
Nadrzędny - Autor lidian Dodany 2008-08-02 14:54
Izaluka ja również nie potrafię Tobie pomóc, ale z całego serca życzę Ci pomyślności. Wiem, że nie potrzeba Ci życzeń, tylko konkretnej pomocy, ale może troszkę podniesie Cię na duchu to, że ktoś stara się Ciebie zrozumieć. Powodzenia Izaluka.
Nadrzędny - Autor izaluka Dodany 2008-08-02 23:33
Lidian. Nie jest prawdą, że nie potrafisz pomóc. Już pomogłaś/eś. Życzenia pomyślności i jeszcze z całego serca są równie cenne, o ile nie cenniejsze nawet od najbardziej konkretnej pomocy. Dodają mi tak potrzebnych sił do dalszego zmagania się z tym co mi los przygotował. Dziś nie mogłam w nocy zasnąć mimo proszków na sen. Dopiero ok. 8.00 rano na chwilę przysnęłam. Teraz też jeszcze nie ma mowy o spaniu. Dziękuję serdecznie, że zechciałaś napisać do mnie tych kilka ciepłych słów.
Nadrzędny - Autor maltabar Dodany 2008-08-03 01:14
nam nadzieje , ze jednak juz śpisz trzymaj sie cieplutko i napisz czy udało sie cos zalatwić::::::::-)
Nadrzędny - Autor godunow Dodany 2008-08-03 07:24

>Tak naprawdę drogi adwersarzu nic o nas nie wiesz. Tak jak i ja nic nie wiem o Tobie<<


To masz rację !!Nic  o sobie nie  wiemy jestem on czyli facet..   Gdy by był ten tekst wpis  poprzedni były deczko inny..
Moi rodzice powiedzieli sobie dowiedzenia gdy miałem 3 lata matka ( już   nie żyje ) po studiach . ojciec lekarz  I mnie wysłali po babciach ciotkach etc. Ojciec poszedł do innej nie chcę wnikać dlaczego.. etc.. I znam sprawę niejako z drugiej strony..Musiałem sie z ojcem  sądzić o alimenty etc.w w wieku 20 lat zrezygnowałem z dalszej nauki i poszedłem do górnictwa.. Dzisiaj mam 50 lat rentę inwalidzką ( 4 zastrzyki dziennie muszę dużo wydawać  ) żona pracuje  mamy dwoje dzieci na utrzymaniu  ja dorabiam na rencie nasze dochody  nie wiele przekraczają 3 tysiące złotych miesięcznie córka studiuj trzeba ja też utrzymać. Czyli mam podobne  zblizone dochody jak Pani  i Pani rodzina
Rodzice sie rozchodzą  to dzieci zostają pokrzywdzone..  Jak ojciec poszedł z domu zostawił dzieci to jak te dzieci maję mieć szacunek dla ojca..??
Dlaczego powstało takie a nie inne zadłużenie alimentacyjne..?Czyż nie mogło dojść do ugody wiele brakuje ?. Nie pytam dlatego by Pani dopiec tylko dlatego  że  tak by zapyta Panią Każdy prawnik..bo od tego zależy dalsze postępowanie..
Skalda sie wniosek o zatrzymanie  postępowania egzekucyjnego..
Powiem Pani tak ja zawsze staję po stroni dzieci w podobnych sprawach.. bo to one zazwyczaj są pokrzywdzone..
Pani opisuje zdarzenia i przebieg życia córki męża etc.  Trudno Pani nie wierzyć  w  tej sprawie . Jednak by mieć pełny obraz byłby wtedy gdy byśmy znali stanowisko w tej sprawie córki..
Ja tu nie zamierzam i nie zamierzałem Pani dogryźć ad persona .. Jedynie odniosłem odnosze sie do problemów..
Nadrzędny - Autor godunow Dodany 2008-08-03 07:25 Zmieniony 2008-08-03 07:29

>>>>Mam nadzieję, że wspomniany Godunow poczuł się zawstydzony i w przyszłości zanim coś takiego napisze, najpierw<<


Wiesz mnie życie nauczyło potepiać zjawiska rozbitych rodzin.. Trzeba robić wszystko aby sie rodzina nie rozleciała cierpią na tym dzieci..

>>Mój mąż od 35 lat choruje na cukrzycę, o czym Jego pierwsza żona oczywiście wiedziała zanim zdecydowała się na wspólne życie.<<


Ja 15 lat jestem na insulinie .. zachorowałem w trakcie małżeństwa  jestem żonay 25 lat . żonie nie w głowie odchodzić z tego powodu...
Nadrzędny Autor maltabar Dodany 2008-08-03 10:49
to masz szczescie ze masz taka  zone wielu wspolmalzonkow odchodzi ,gdy drugie zachoruje  zwlaszcza powaznie wiem to z autopsji jestem sama  z synem i z zasilkiem z opiekispolecznejczekam na sad ,ktory moze mi przyzna alimenty od meza i tyle taki zasilek to324zl=123zl pielegnacyjnego
Nadrzędny - Autor tomek1 Dodany 2008-08-03 11:00
Izaluka nierozumiem jaki sąd wydał tak okrutny wyrok alimentacyjny. Mam nadzieje ze pozew o wstrzymanie alimentów odniesie skutek.
Jak spotkasz się czy bedziesz rozmawiała z córką męża powiedz jej że każdy medal ma dwie strony, i że jak skończy się uczyć to zacznie płacić alimenty na swojego tausia od którego tak bezdusznie dzisiaj żada piniędzy.Dzieci rodzicą w takiej sytuacji jak u was maja obowiązek wspomagać alimentacyjnie oczywiście na wniosek chorych rodziców.
Co do wypowiedzi godunowa to myślę że potrafisz przejśc obojetnie bo jak widać jest zakompleksioną osoba mającą żal z dzieciństwa i do dzisiaj nie może się z tym uporać. Takim ludziom jak godunow szczerze współczuje.
Co do córci męża szkoda mi jej iż niema własnego zdania i kieruje ją matka z okrutnym charakterkiem - cierpi twój mąż , Ty i cała wasza rodzina , a w końcu kiedyś i ona odczuje dzisiejsze postępowanie. Ale potrzebny jej wstrząs i wizja płacenia alimentów na rzecz ojca może ją trochę zmusi do myslenia.
Pozdrawiam Tomek
Nadrzędny - Autor godunow Dodany 2008-08-03 11:59 Zmieniony 2008-08-03 12:04

>>Co do wypowiedzi godunowa to myślę że potrafisz przejśc obojetnie bo jak widać jest zakompleksioną osoba mającą żal z dzieciństwa i do dzisiaj nie może się z tym uporać. Takim ludziom jak godunow szczerze współczuje.<<


Ja mam pewna dewizę życiową. Wierze w Boga .. i Jestem chrześcijaninem ( Nie jestem katolikiem ani nie jestem ŚJ) Czyli nie jestem za rozrywaniem z związków małżeńskiego
Jedynie śmierć moim zdaniem może rozłączyć..  Ta dewiza nam przyświeca w małżeństwie . chociaż  bywało rożnie z górki i pod górkę jak w życiu..
Pytanie istotne czy warto angażować uczucia do  żonatego faceta.. mimo jego problemów w poprzednim małżeństwie..
Niestety inaczej widzę ten problem z punktu moralności . I ma do tego prawo ( prawo do poglądu)

Pamiętaj  o tym że dzieci z rodzin rozbitych patologicznych zazwyczaj wpadają  w podobna patologoi e i tu raczej nie możemy mówić o zakompleksieniu

>>ak spotkasz się czy bedziesz rozmawiała z córką męża powiedz jej że każdy medal ma dwie strony, i że jak skończy się uczyć to zacznie płacić alimenty na swojego tausia od którego tak bezdusznie dzisiaj żada piniędzy.Dzieci rodzicom w takiej sytuacji jak u was maja obowiązek wspomagać alimentacyjnie oczywiście na wniosek chorych rodziców<<


Teoretycznie ma podstawy prawne żądać na dzień dzisiejszy alimenty.. Wszak nie pracuje..  nie ma dochodu.. . ..Niemniej jednak utrata  stanu zdrowia koszty leczenie w sposób istotny wpływają na kondycję finansową tego człowieka..
Nadrzędny Autor tomek1 Dodany 2008-08-03 13:20
Współczuje ci godunow bo rozumiem ciebie - Mój ojciec odzszedł od nas jak miałem rok , mama prosiła go o pięć zł na chleb i niedał ,gdy zarabiał setki złotych dziennie, Odebrała mi go obca kobieta. Alimenty tez mu założyłem , ale gdy i tak niepłacił a kurator przyszedł do mnie by podjąc decyzje zeby go zamknąć do wiezienia za uchylanie się - to powiedziałem że że samo założenie sprawy o alimenty było przypomnieniem że ma syna natomiast dalsze poczynania niemogą być mściwością bo to mój TATA i jaki by niebył jest ojcem. Co do rodzin patologicznych to jęśli znasz Warszawę to wychowałem się na pradze. Wiesz mi  niemam złośći , mściwości i nienawiści i nie zaskoczysz mnie. Prawo do poglądów każdy ma ,
ale utrzymanie rodziny za wszelką cene ,-------  wtrącając tu dzieci z rodzin patologicznych gdzie jest pijaństwo czy przemoc lub rodzice żyją włąsnym oddzielnym życiem to nie jest dobro dziecka.Nalezy sie zastanowić raczej nad takimi rodzicami jak matka omawianej córki która robi ze swojego dziecka nieszczęśliwą osobe bez uczuć .
Nadrzędny - Autor izaluka Dodany 2008-08-03 13:21
Przeczytaj sobie mój list do Tomka1.
Nadrzędny - Autor izaluka Dodany 2008-08-03 13:34
Treść mojego listu do Tomka1 jest również odpowiedzią na Twoje różne stwierdzenia.
Jeśli zaś chodzi o wiązanie się z żonatymi, oraz o "póki śmierć nas nie rozłączy", to dotyczy to obu stron. Wszak "w tym największy jest ambaras, aby dwoje chciało na raz". Jak sobie to mianowicie wyobrażasz? Żona wyrzuca drzwiami, a ty wracasz oknem? Mój mąż przez wiele lat robił wiele, przede wszystkim ze względu na dzieci właśnie, aby nie doszło do tzw. "rozbicia małżeństwa". Głównie chodziło o wspólne zamieszkiwanie z pierwszą żoną i córkami, bo o małżeństwie, jako takim od wielu lat nie było mowy, ponieważ to żona właśnie nie życzyła sobie być żoną. Do spółki ze swoimi rodzicami, a głównie ze swym ojcem, który był właścicielem mieszkania, zatruwali życie mojemu mężowi, aż wystawili go za drzwi.
Nadrzędny Autor izaluka Dodany 2008-08-03 13:42
I jeszcze jedno. Śmierć, to było właśnie to, czego pierwsza żona życzyła mojemu mężowi najbardziej. Śmierci życzyła mu także jego starsza córka. Wiem o tym od mamy mojego męża, która roztrzęsiona opowiedziała mi rozmowę, jaką miała ze swą starszą wnuczką. Miała ona bowiem dużą pretensję do ojca o to, że na rozprawie o alimenty sąd przyznał je jej siostrze, a ją jakby pominął. W moim liście jest wyjaśnienie dotyczące tej kwestii. Na pytanie babci, czy chce ona pozbawić chorego ojca środków do życia i czy wobec tego chce aby umarł, odparła: "lepiej byłoby dla mnie gdyby umarł. Wtedy miałabym chociaż rentę po ojcu". Bez komentarza.
Nadrzędny - Autor izaluka Dodany 2008-08-03 13:16
Witaj tomek1. Serdeczne dzięki za słowa pociechy i zrozumienia. Coraz częściej łapię się na myślach, że nie dam rady, że życie mnie przerosło. Chciałabym zasnąć i nie musieć już więcej myśleć, czuć i cierpieć.
Jeśli pozwolisz i Tobie i wszystkim tym, którzy do tej pory okazali mi życzliwość, wyjawię jeszcze więcej szczegółów z sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy. Otóż:
Jest też jeszcze jedna strona medalu, a nawet dwie. Pierwsza to taka, że miałam ogromne opory przed narażaniem córki męża na rozprawę sądową. Dlatego mimo, iż pozew o uchylenie alimentów mam gotowy od dawna miałam też naiwna nadzieję, że nie będzie konieczności wnoszenia sprawy. Miałam nadzieję, że córka zrozumie, że choroba jest sprawą losową, na którą nie mamy wpływu, miałam nadzieje, że stan męża poprawi się, ja wrócę do pracy i znów będę wysyłać pieniądze. Przecież na litość Boską, gdy rodzice są razem i przychodzi choroba, to zawsze dotyka ona wszystkich członków rodziny, także dzieci (szczególnie dorosłe), a ich skądinąd uzasadnione potrzeby, w takim przypadku też muszą zostać trochę ograniczone w imię wyższych wartości, jaką jest zdrowie rodzica. Dlaczego, gdy rodzice nie są razem, życie i zdrowie rodzica jest nic niewarte wobec potrzeb jego dzieci? Czy dzieci nie mają żadnych obowiązków choćby moralnych wobec swoich rodziców? Jacy z nich będą kiedyś ludzie dorośli, jeśli będziemy wpajać im przekonanie, że są "pępkiem" świata i tylko ich potrzeby są ważne, a rodzic póki zdrowy i zarabia (najlepiej dużo) przydaje się, ale gdy zachoruje należy wyrzucić go na śmietnik? Druga strona medalu, to fakt, że mąż ma dwie córki z pierwszego małżeństwa. Tę, której dotyczą alimenty i starszą, która skończyła już studia i pracuje naukowo na uczelni, przygotowując się do obrony pracy doktorskiej. Sąd, podczas sprawy rozwodowej w 2000 roku, za obopólną zgodą rodziców, utrzymał wysokość kwoty alimentów, które mąż wysyłał matce swoich córek dobrowolnie, przyznając jednocześnie prawo do nich młodszej, wówczas 14 letniej, córce. Podczas rozprawy mąż nie przyznał się do tego, iż jest chory na cukrzycę I stopnia, przedkładając ponad wszystko potrzeby córek. Poza tym zawsze wstydził się swojej choroby. Gdyby Sąd podzielił tę kwotę 400,00 zł  na dwie córki po 200,00 zł na każdą, to wkrótce starsza, straciłaby do nich prawo, a młodsza otrzymywałaby 200,00 zł miesięcznie, natomiast w ten sposób wkład męża w utrzymanie córek pozostał na dotychczasowym poziomie, mimo iż jedna z nich usamodzielniła się. Ponadto, mam na to dowody w postaci przekazów pocztowych, mąż wiele razy podczas tych kilku lat od rozwodu do udaru wysyłał swej byłej żonie nie 400,00 a 450,00zł. Również wysyłał pieniądze (w niższych kwotach, ale jednak) na nazwisko swej starszej córki. Ta dobrowolna nadpłata była podyktowana miłością do dzieci, a nie poprawą jego sytuacji finansowej. Wręcz przeciwnie, nasza sytuacja finansowa  była coraz gorsza zważywszy na zaistniałą wkrótce chorobę jego mamy i konieczność ponoszenia także w związku z nią kolejnych kosztów. Nieustanny stres, bardzo wyczerpujący fizycznie i psychiczne tryb życia odbijał się coraz bardziej na zdrowiu nas wszystkich: męża, mojej córki i moim. Powoli, ale systematycznie zaczynaliśmy gubić się w tych wszystkich problemach, troskach i chorobach. Do tego wszystkiego ciągłe żebranie męża u córek o spotkanie, o rozmowę i ciągłe podczas tych spotkań narzekania z ich strony jak to źle im się żyje (oczywiście z winy ojca - bo za mało zarabia i za mało daje). Tyle tylko, że obie bywały na wakacjach zagranicą, a ani mąż, ani ja, ani moja córka przez wiele lat nie wychylaliśmy nosa poza miejsce zamieszkania, ponieważ zwyczajnie nie było nas stać nawet na najtańsze i najskromniejsze wakacje. Mąż coraz bardziej podupadał na zdrowiu. Aż przyszło najgorsze i nieodwracalne - udar mózgu. W jednej chwili nasze i tak przecież niełatwe życie, legło w gruzach. Z inteligentnego, o szerokich zainteresowaniach człowieka i przyjaciela pozostał wrak. Przyznaję, że to już mnie absolutnie przerosło. Rozpacz, brak mojego pogodzenia się z okrutną rzeczywistością i poczucie winy wobec mojej córki, która z tego powodu, że matce zachciało się na stare lata przeżywać miłość swojego życia, a ona musi, mimo swej choroby, przeżywać kolejne traumy (pokochała mego męża jak ojca, którego tak naprawdę nigdy nie miała) plus troska o mnie bardzo źle odbijają się na jej zdrowiu. Mąż nie wie na jakim świecie żyje, jest jak dziecko we mgle, potrafi jedynie korzystać z podstawowych przycisków w pilocie do telewizora, bo z telefonu już nie. Tak, że cała "wina" i odpowiedzialność leży po mojej stronie. Kilka razy (dostałam wtedy niewielką zapomogę z pracy) wysłałam na konto córek męża pieniądze, a to z okazji Świąt Bożego Narodzenia, a to na Dzień Dziecka. Wyraźnie jednak napisałam, że jest to prezent. Szkoda, ale jakoś nie mogłam uwierzyć, że rodzona córka może być do tego stopnia nieczuła i obojętna. Znałam ją wcześniej, tak jak i jej siostrę. Spotykaliśmy się przy różnych rodzinnych okazjach w domu mamy mojego męża. Stosunki nigdy nie były ciepłe, ale poprawne. Wielokrotnie zapraszaliśmy obie córki do naszego mieszkania. Raz jeden młodsza zdecydowała się na wizytę w Dniu Bożego Narodzenia, ale i tak powiedziała, że żałuje iż zgodziła się przyjść, bo nieostrożnie zaprosiłam ją do skosztowania potrawy, której nie miała ochoty spróbować. Poza tym dostała od nas pod choinkę, piękną długą suknię, ale okazało się, że kolor nieodpowiedni - bordo zamiast czarny (podczas ostatniego ze mną widzenia usłyszałam jak mówi, że ma już dość czerni). Poza tym prośba ojca o przymierzenie i pokazanie się w sukience przekroczyła już kompletnie jej wytrzymałość. Zachowywała się jak udzielna księżna, która z łaski odwiedziła ojca i z całą pewnością drugi raz nie popełni tego błędu. I nie popełniła. Przyjęliśmy ją bardzo serdecznie i staraliśmy się ze wszystkich sił, by czuła się, jak u siebie w domu. Niestety. W sumie nie wiem dlaczego zdecydowała się przyjść. Może chciała zorientować się w jakim standardzie mieszkamy, i czy przypadkiem nie należy się jej więcej pieniędzy...? Przekonała się, że jest biedniej niż sądziła i wyszła dumna jak paw. Może i przemawia przeze mnie gorycz, ale jak wytłumaczyć takie oto zdarzenie? Któregoś razu starsza córka zadzwoniła do męża do pracy z propozycja spotkania. Podobno stęskniła się, bo dość dawno się nie widzieli. Mąż nie posiadał się ze szczęścia. Ja jeszcze podsyciłam jego radość mówiąc, że jednak i on doczekał się uczucia ze strony starszej córki i że nie jest prawdą, że nie jest przez nią kochany. Jeszcze tego wieczoru prawda ukąsiła męża w samo serce. Był to bowiem podstęp, który miał na celu umożliwienie jej matce złożenia, w tym samym czasie, niezapowiedzianej wizyty jego mamie. Po co? Nigdy wcześniej i nigdy później była żona nie składała już wizyt swej byłej teściowej. Wtedy po raz pierwszy i jedyny widziałam jak mąż strasznie płakał. Został podstępnie oszukany w najdotkliwszy sposób. Pod pozorem tęsknoty córka spotkała się z nim po to, by zrealizować ukartowany wspólnie ze swą matką plan zlustrowania mieszkania matki męża.
Przypomniał mi się jeszcze jeden znamienny fakt. Jakieś 1,5 roku temu alarmujący dźwięk dzwonka do drzwi poderwał mnie na równe nogi. Za drzwiami stali dwaj groźni policjanci i donośnym głosem zapytali, czy tu mieszka mój mąż. Początkowo nie chcieli wyjawić celu i powodu tak niecodziennej wizyty u kaleki, ale w końcu zdradzili tę wielka tajemnicę. Przyszli mianowicie ustalić miejsce zamieszkania męża z powodu wniesienia przez jego córkę sprawy o alimenty do komornika. Pamiętam reakcję policjanta po obejrzeniu dokumentów medycznych i niezbyt udanej próbie rozmowy z moim mężem. Pokręcił głową z niedowierzaniem na bezduszność i bezwzględność córki wobec ojca "stojącego nad grobem". Powtarzał tylko: "oj nieładnie, oj nieładnie".
Nie wiem, czy będę miała okazję rozmawiać jeszcze z którąkolwiek z córek męża. Nie wiem też, czy jeszcze tego chcę. Próbowałam rozmawiać nie raz. Jakieś 2 miesiące temu pod wpływem nagłego impulsu zadzwoniłam do starszej. Głównie chciałam dociec jakie ma żale do ojca i dlaczego nigdy do niego nie zadzwoni, nie zapyta o zdrowie? Dlaczego nigdy go nie odwiedza? Mówiłam jej, że ojciec bardzo je obie kocha i zawsze kochał, że są i były najważniejszymi osobami w jego życiu. Mówiłam w jakim jest stanie. Prosiłam, by poczytała sobie w Internecie o objawach udaru mózgu i zachowaniach osoby chorej na cukrzycę (szczególnie charakterystycznych przy skrajnie niskich lub skrajnie wysokich poziomach cukru). Jest przecież osoba wykształconą i inteligentną, miałam więc nadzieję, że wzniesie się ponad własne urazy i dotrze do niej, że nie tylko ojciec kocha je obie b. mocno, ale jest mu też bardzo potrzebny choćby niewielki kontakt z nimi. Mówiłam, jak chory mózg jej ojca rekompensuje sobie brak rzeczywistego z nim kontaktu: wydaje mu się, że albo są obie aktualnie w domu (np. w 3 pokoju, którego u nas nie ma), albo że dopiero co wyszły w jakiejś sprawie, ale zaraz wrócą, czasami też wydaje mu się, że młodsza ma kilka lat i śpi w łóżeczku. Bardzo jest zdezorientowany, kiedy zaczyna rozglądać się po pokoju i tego wyimaginowanego łóżeczka nie widzi. Szczególnie przykre jest, (teraz zdarza się to już rzadziej, ale jeszcze niedawno bardzo często), gdy nagle zaczyna bardzo niepokoić się, że zaraz wróci właściciel mieszkania i każe mu wstać z łóżka i wynosić się z mieszkania. Strach w jego oczach jest dla mnie dodatkowym źródłem cierpienia. Mąż opisuje tego mężczyznę i bardzo się denerwuje, gdy mu tłumaczę, że nikogo takiego nie ma, że jest u siebie i że nic mu nie grozi. Wtedy zaczyna mi tłumaczyć, że to przecież mój ojciec - ten, którego prosił o moją rękę. Gdy mówię mu, że mój ojciec zmarł, gdy byłam w liceum twierdzi, że chodzi mu nie o mojego biologicznego ojca, ale o mojego opiekuna, który ze mną mieszkał. Nie muszę chyba dodawać, że nikogo takiego nie było i że jest to odbicie złych wspomnień z pierwszego małżeństwa, które męczą jego chory mózg. Wożę go na wózku po mieszkaniu, aby sam zobaczył, że nie ma w nim 3 pokoi, a dwa i że nie jest to mieszkanie jego byłych teściów, lecz to w którym mieszkamy od 8 lat i że może czuć się bezpiecznie. Na chwilę uspokaja się, ale po chwili zaczyna pytać, gdzie jest lodówka, która stała zawsze w pokoju. (tak widocznie było w poprzednim małżeństwie). Dziwne, prawda? Teściowie mieli swoją lodówkę w kuchni, a oni z żoną swoją - w pokoju. Można nie wierzyć mężczyźnie, gdy mówi niezbyt dobrze o swoim poprzednim małżeństwie, ale strach przed teściem, nawet po tylu latach, jest chyba najlepszym świadectwem, jak cudownie żyło mu się w pierwszym małżeństwie. Reasumując, wydawało mi się, że cokolwiek córka męża zrozumiała. Obie byłyśmy wzruszone podczas tej rozmowy, ale jednak ja głównie z powodu męża, a jego córka głównie rozczulała się nad sobą. Powiedziała jednak jedno, wydawało mi się wtedy, ważne zdanie: "dobrze, że jest ktoś, kto opiekuje się ojcem". Zrozumiałam, że jednak może ma dla niego odrobinę uczucia. Tym większym szokiem jest dla mnie podanie ojca do komornika i ściganie za zaległe alimenty. Nadmienię, że młodsza córka jest tak zapiekła w pretensjach, że nie tylko, iż sama nigdy do ojca nie dzwoni, to nawet nie odbiera od niego telefonów. Łączyłam go bowiem z nią przy wielu okazjach, ale nie odbiera. Nie odbiera i już.
Dużo się tego uzbierało, nie wiem, czy ktokolwiek będzie miał cierpliwość, aby to czytać, ale już samo przelanie na papier żalu, który wypełnia mi serce i myśli, daje trochę ulgi i pomaga mi do reszty nie zwariować.
Serdecznie pozdrawiam, izaluka
Nadrzędny - Autor tomek1 Dodany 2008-08-03 13:42
W odpowiedzi do godunowa napisałem iz nalezy się zastanowić nad rodzicami którzy robią z dzieci bezdusznych potworów. Czytając ciebie izaluka wynika z tego że poprzednia żona twojego męża jest takim bezdusznym zapatrzonym w siebie potworem i tak wychowuje córki. Nieszczęściem jest to że cierpi ich ojciec a twój mąż i twoja córka również. Mściwość i zemsta to zły doradca ale należy pozwać curunie o alimenty niech poznają swój bat i tę drugą strone medalu. I tak jak u mnie było niewazne czy potem będą wywiązywac się z nałożonego obowiązku ale warto to zrobić aby wiedziały że obowiązki ma każdy.
Miłego dnia i wytrwałści zyczę .
Nadrzędny - Autor renatawanke Dodany 2008-08-03 13:57
P. Izaluka  to  straszne  co Pani  opisała   ,najgorszemu  wrogowi  nie  życzę  choroby  a  co  dopiero  śmierci własnemu  Tacie . Popieram  to  co  pisze  Tomek 1  ,prosze zwrócic  się  do K O P O N-ych  tam  mogą  adwokata  przydzielic  za darmo  . Życzę  dużo  wytrwałości  .Z Pozdrowieniami .
Nadrzędny Autor izaluka Dodany 2008-08-03 14:42
Pani renatowanke. Bardzo dziękuję Ci za poświęconą mi uwagę i słowa otuchy. Jednakże mój mózg już też kiepsko funkcjonuje, bo chyba nie bardzo zrozumiałam "prosze zwrócic  się  do K O P O N-ych " . Nie bardzo rozumiem ten skrót. Jeśli możesz bardzo proszę oświeć mnie.
Pozdrawiam bardzo serdecznie izaluka
Nadrzędny Autor izaluka Dodany 2008-08-03 14:09
Dziękuję Ci pięknie Tomku1. Chciałam jeszcze tylko dodać, że ja również pochodzę z rodziny rozbitej. Mój ojciec znęcał się nad moją Mamą nie tylko psychicznie, ale i fizycznie. Nadużywał alkoholu (delikatnie powiedziane) i groził mojej Mamie bagnetem. Jej portrecik porżnięty tymże bagnetem mam do dziś. Bił ją i nie jeden raz w ciąży z moją młodszą siostrą i ze mną maleńką w ramionach uciekała z domu przed nim oszalałym z bagnetem w ręku. Gdy ja miałam 5 lat, a moja siostra 3,5 Mama uciekła od niego do swoich rodziców. Gdy byłam bodaj w 6, czy 7 klasie szkoły podstawowej nagle poprzez swoja cioteczna siostrę skontaktował się z nami. Był już wtedy w USA. Nostryfikował swój dyplom inżyniera architekta i założył własną firmę. Powodziło mu się niezwykle dobrze, nawet jak na tamtejsze warunki, a w porównaniu z warunkami życia w Polsce był krezusem. Nam zaczął przysyłać alimenty w wysokości 21 dolarów (po 10,5 na każdą  z nas) również za pośrednictwem swej ciotecznej siostry (czyli dostawałyśmy bony). Takie to były czasy. Pamiętam, jak jeden raz poprosiłam ojca o niewielkie pieniądze na buty bo stare już nie nadawały się do chodzenia. W odpowiedzi dostałam szczegółowy spis wydatków, jakie ojciec musi ponosić. Nie zapomniał w tym spisie o niczym. Nawet o tym ile wydaje na codzienne gazety. Oczywiście na żadne buty nie dostałam ni centa. Więcej o nic go nie prosiłam. Umarł, gdy byłam w 3 klasie liceum na raka płuc. Chyba zaszkodziły mu amerykańskie papierosy. Przed śmiercią wydał dyspozycję co ma stać się z jego ciałem po śmierci. Mam jego akt zgonu, który dostałam od swojej przyrodniej siostry. Kazał zabalsamować swoje ciało. Wspomnę jeszcze tylko, że mojej przyrodniej siostrze wyprawił takie wesele, że chyba tylko Księżna Diana miała okazalsze. Oczywiście posiadał piękny, ogromny samochód, własny dom i nie dociekałam nigdy co jeszcze. Mimo, iż każdy list do mnie i do mojej siostry zaczynał się słowami Ukochana córeczko, o tym ukochaniu świadczyły tylko te słowa. Mimo to, nie żywię do niego nienawiści i choć zawsze zazdrościłam innym dzieciom ojca, odkąd umarł codziennie modlę się także za spokój Jego duszy. Jakby nie było był moim ojcem.
Nadrzędny - Autor Nachbar Dodany 2008-08-03 14:05
Izaluka, mnie zechciało się przeczytać "od deski do deski" Twoją opowieść.  Jest pełna żalu do -zdawałoby się - bliskich osób za to, że ranią. Kiedyś przeczytałem taką sentencję: "Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta". To prawda. Tylko człowieka stać na  okrucieństwo. Nawet, gdy dzieci Twojego męża mają żal, że rozszedł się z ich matką, to obecnie  dają świadecztwo tego, że Jego decyzja była słuszna. W dodatku świadczą o tym, że zostały wychowane na obraz i podobieństwo byłej żony. To kiedyś się zemści.
W czasach, gdy pieniadz stał się celem, zamiast środkiem, ludzie zatracili ludzkie uczucia. Uważam, że córka, nawet gdy studiuje, jest na tyle dorosła, aby mogła sama zapracować  na swoje utrzymanie. Tym bardziej, gdy jej ojciec jest chory.
Serdecznie Ci współczuję, ale jedynie, co mogę zrobić, to poradzić, abyś się skontaktowała z prawnikiem, który znajdzie rozwiązanie Waszych problemów. Powinno się znaleść. 
Pozdrawiam
Nadrzędny - Autor maltabar Dodany 2008-08-03 14:44
IZALUKA ja czytam wszystko od poczatku i dalej mysle ,ze niezbedny jest prawnik ,dostalas kilka namia row na darmowe porady ,skorzystaj jak najszybciej ,bo czas ucieka serdecznosci
Nadrzędny Autor izaluka Dodany 2008-08-03 15:21
Witaj droga Maltabar. Ja już skorzystałam z tych linków. Opisałam nasze problemy i teraz muszę cierpliwie poczekać na odpowiedź prawników. Niestety jest weekend i pewnie dlatego nie mam jeszcze żadnej fachowej porady. Muszę poczekać do jutra. Mam nadzieję, że jutro doczekam się, a jeśli nie to po prostu dostarczę do Sądu te dokumenty, które mam już przygotowane. Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam.
Nadrzędny Autor izaluka Dodany 2008-08-03 15:13
Drogi Nachbar. Wielkie dzięki, że zechciałeś zapoznać się z moimi problemami. Na szczęście jednak nie wszyscy ludzie na tym "łez padole" zatracili ludzkie uczucia. Najlepszym tego dowodem są te wszystkie listy, które otrzymałam i te wszystkie słowa zrozumienia i pociechy od przecież, jakby nie było obcych ludzi (ale teraz już bliskich memu sercu). Na Twoje ręce składam wszystkim, którzy do mnie napisali z serca płynące serdeczne podziękowania i życzenia abyście zawsze spotykali na swej drodze życzliwych i dobrych ludzi, wrażliwych i zdolnych do empatii. Życzę Wam wszystkim wiele miłości i wielu szczerych przyjaciół oraz aby troski zawsze omijały Wasze domy.
izaluka
Nadrzędny Autor izaluka Dodany 2008-08-08 23:10
Witam wszystkich ponownie.
Przez kilka dni nie zaglądałam na forum, bo nie miałam wiadomości na e-maila, że są jakieś nowe wpisy. Teraz zajrzałam i zobaczyłam ze zgrozą, że agresywna aktywność Godunowa jeszcze się nasiliła. Nie wydaje mi się, abym pisała, że byliśmy pracownikami naukowymi. Gdyby tak było nasze zarobki byłyby na pewno wyższe od tych, które osiągaliśmy. Byliśmy szeregowymi pracownikami i mieliśmy szeregowe pensje. Wydaje mi się również, że wspomniałam o chorobie mamy męża. Nie pisałam jedynie, że teściowa miał emeryturę niewiele przekraczającą 700 zł. Oczywiste więc jest, że pomagaliśmy Jej finansowo. 400, 00 zł, to była kwota zasądzona przez Sąd, a przecież Sąd wyznaczając udział ojca w łożeniu na dzieci bierze pod uwagę zdolności finansowe tegoż. Skoro zasądził taką kwotę, to znaczy, że uznał ją za właściwą. Pisałam ponadto, że mąż wysyłał matce swych córek więcej niż 400,00 zł i że na tym nie poprzestawał (dawał im też prezenty rzeczowe oraz pieniądze do ręki oraz wysyłał przekazem pocztowym - o przekazach piszę na wypadek, gdyby Godunow był tak łaskaw i stwierdził, że każdy może powiedzieć, że komuś coś dawał ale nie ma na to żadnego dowodu. Otóż ma.). Poza tym, jak mi się zdaje, obowiązek łożenia na dzieci spoczywa na obojgu rodzicach, a nie tylko na ojcu. Mówienie, że mój mąż "rzucał dzieciom ochłapy, jak psu" jest już w tej sytuacji zupełnie nie na miejscu. Przypominam o obowiązku męża wobec starej, schorowanej matki. Jeśli już ktokolwiek żywił się ochłapami, to raczej my. Co do stwierdzenia "co to za chłop, który daje się wyrzucić z mieszkania", to wyjaśniam, że było to mieszkanie teściów, w którym mąż nigdy nie był zameldowany. Jeśli chodzi o brak zaradności męża w zapewnieniu rodzinie własnego mieszkania, to proszę bardzo o podrzucenie mi pomysłu, jak z pensji 1200,00 - 1400,00 zł można w Polsce kupić mieszkanie. Pan Godunow chwali się, że choruje na cukrzycę od 14 lat. Mój mąż choruje od lat 35 i też bierze insulinę i też 4 razy dziennie. Poza tym mój mąż jest w takim stanie, że dziś może jedynie zatroszczyć się o to, jaki jest rok, miesiąc i dzień tygodnia. Pyta nas o to po wiele razy na dzień. Nie dowierza bowiem kalendarzom, które ma w zasięgu wzroku. Pozdrawiam wszystkich serdecznie.
Nadrzędny - Autor izaluka Dodany 2008-08-03 14:35
Witaj Maltabar. Jeszcze raz za wszystko dziękuję i na pewno napiszę jak potoczyły się dalej sprawy. Cierpienie czyni z nas egoistów (myślę o sobie), ale jednak dostrzegam, że nie tylko ja mam pokręcone życie. Jeśli będziesz miała ochotę porozmawiać ze mną o swoich kłopotach, to chętnie Cię "wysłucham", a może ja będę mogła pomóc Tobie. Serdecznie i równie ciepło pozdrawiam Iza
Nadrzędny - Autor renatawanke Dodany 2008-08-03 16:28
Proszę - Komitet Obrony  Praw  Osób Niepełnosprawnych  - pozdrawiam .
Nadrzędny - Autor godunow Dodany 2008-08-03 22:41 Zmieniony 2008-08-03 22:57

>>Jeśli zaś chodzi o wiązanie się z żonatymi, oraz o "póki śmierć nas nie rozłączy", to dotyczy to obu stron.<<


Moralnie według Boga  nie  ma żadnej alternatywy dotyczy obydwu .. Jak jedno odejdzie nie daje  to żadnych podstaw do zawarcia drugiego związku ( piszę  to w kategoriach wiary bo laikat na to pozwala  ni e każdy musi wierzyć ,)

>> Jak sobie to mianowicie wyobrażasz? Żona wyrzuca drzwiami, a ty wracasz oknem? Mój mąż przez wiele lat robił wiele, przede wszystkim ze względu na dzieci właśnie, aby nie doszło do tzw. "rozbicia małżeństwa". Głównie chodziło o wspólne zamieszkiwanie z pierwszą żoną i córkami, bo o małżeństwie, jako takim od wielu lat nie było mowy, ponieważ to żona właśnie nie życzyła sobie być żoną. Do spółki ze swoimi rodzicami, a głównie ze swym ojcem, który był właścicielem mieszkania<<<


ja z  teściami mieszkałem pół roku.. powiedziałem zonie  albo idziemy od jej rodziców albo się rozchodzimy na zawsze.. A z tego co czytam widzę ze To trwało latami,,
Pytanie istotne czy rzucenie na dziecko 200 złotych jest sumą wygórowaną ??
Jak Pani sądzi..??  Byłem święcie przekonany o niebotycznych żądaniach..
Czytając ten tekst  bardzo obszerny ,  Odnoszę wrażenie ,że warto by poznać zdanie drugiej strony..
Hm cukrzyca.. jak wspomniałem choruję od 14 lat   biorę 4 zastrzyki dziennie znam ból niedocukrzeń wielkich wzrostów wartości cukru etc..  Nigdy się tej choroby nie wstydziłem..
Ja Ciebie pozdrawiam Serdecznie i niejako ci szczerze współczuje z zaistniałej sytuacji..  Człowiek  jest tylko człowiekiem i popełnia masę błędów i zapewne Pani sama wie że  popełniliście   ich sporo.. Jak każdy..
Szanowana Pani nie chce polemizować  z Pani tekstem w tym dziale ale pani w swoim opisie  stawia wiele tematów spraw  do których warto by się może  odnieść.  A jeszcze jedno
A może spróbować ugody to córka jako powód potrafi wstrzymać egzekucje ( odstąpić  chwilowo od roszczeń) prawna możliwość szybsza i tańsza niż przez sąd..
Nadrzędny - Autor tomek1 Dodany 2008-08-04 13:35
Godunow zastanóww się co piszesz zanim komuś będziesz wytykał paluszkiem ,wytknij sobie swoje postępowanie - jeszcze raz powtarzam  ŻAL MI CIEBIE

Ty opierając się na wiarze i moralnych alternatywach według boga piszesz że dajesz swojej żonie
cyt : "ja z  teściami mieszkałem pół roku.. powiedziałem zonie  albo idziemy od jej rodziców albo się rozchodzimy na zawsze.. "

Innych umoralniasz a sam jak postępujesz - idz do psychologa ze swoimi problemami.
Pozdrawiam i życzę zdrowia w szczególności psychicznego.
Nadrzędny - Autor godunow Dodany 2008-08-05 08:34 Zmieniony 2008-08-05 08:46

>>Godunow zastanóww się co piszesz zanim komuś będziesz wytykał paluszkiem ,wytknij sobie swoje postępowanie - jeszcze raz powtarzam  ŻAL MI CIEBIE<<


Mnie również Ciebie żal mi bardziej jednak dzieci co mają tak wspaniałych tatuśków ja Ten opisany Pan i   obrońców takich tatusiów.
Czybyś należał do takich czułych ojczulków..??
Co to miesięcznie   200 złotych rzuci dziecku jak psu alimentów   Pracownik naukowy z tego co pisz ta Pani..  a córeczka jak chce sie kształcić to niech  na studia zarobi.. (Takie podejście to czyste skurwysyństwo w wykonaniu tatusiów  takiego pokroju dodam nie jest to opina tej pani a opinii ana forum..) )..i to ni e początkujący sądząc po wieku dzieci..  rzuca z ledwością  miesięcznie 200 złotych córeczce , ba nawet   tego nie płaci ..  komornik  musi ściągać..  Dzisiaj  larum bo odsetki narosły..  Dziecko jak sie spłodzi bierze się za niego odpowiedzialność i sie wychowuje,, Wychowaj dziecko za 200 złotych miesięcznie.. Bredni mi tu więcej nie wypisuj.!!
A kto kazał tej pani formalnie rozbijać rodzinę i brać sobie żonatego faceta na głowę.. Ja..??

>>Ty opierając się na wiarze i moralnych alternatywach według boga piszesz że dajesz swojej żonicyt : "ja z  teściami mieszkałem pół roku.. powiedziałem zonie  albo idziemy od jej rodziców albo się rozchodzimy na zawsze.. "<<


Czy Ty jesteś facetem  czy udajesz ,ż e nim jesteś .. Co do tego mam poważne wątpliwości..
Obowiązkiem męża jest niezałatwienia lokum dla nowo powstałej rodziny..  A nie siedzenie na kupie    z rodzicami teściami etc.. . Jeżeli tego facet nie potrafi to nich się nie żeni..  A ten pracownik naukowy lata całe siedzi z  teściami  i narzeka..  Takich postaw bronisz.. Czyżbyś należał do podobnych ludzi..??
Ta Pani pisze że  wygnano go z domu..!!!!!  zgroza.. Co to za facet co sie da l z domu wyrzucić.. ?? Prawnie  takie wyrzucenie praktycznie nie jest możliwe..
Nadrzędny - Autor maltabar Dodany 2008-08-05 08:43
agODUNOW NIE PRZYPISUJ SWOjej bezdusznej opinii ludziom z forum nie pdpieraj sie innymi  bo ci inni maja w tej sprawie inne zdanie poczytaj uwaznie co ludzie napisali na ten temat, ,bo jakos wszyscy chca pomoc rozwiazac ten problem ,no nie wszyscy ,bo ty ,nie
Nadrzędny - Autor godunow Dodany 2008-08-05 08:50 Zmieniony 2008-08-05 09:02

>>Innych umoralniasz a sam jak postępujesz - idz do psychologa ze swoimi problemami.


Pozdrawiam i życzę zdrowia w szczególności psychicznego.>>>

Wiesz  to świadczy o Tobie  ta wypowiedz. O nie pohamowanym chamstwie z Twojej strony.. Widać jacy ludzi bronią takich postaw jak  opisała ta Pani..
Nigdzie wcześniej Ci ni ubliżałem..

>>>gODUNOW NIE PRZYPISUJ SWOjej bezdusznej opinii ludziom z forum nie pdpieraj sie innymi  bo ci inni maja w tej sprawie inne zdanie poczytaj uwaznie co ludzie napisali na ten temat, ,bo jakos wszyscy chca pomoc rozwiazac ten problem ,no nie wszyscy ,bo ty ,nie<<


wszyscy na forum  mogą pisać to co sądzą  Ja mam takie a nie inne zdanie na ten temat..  .. Ja zło moim zdaniem nazywam  po Imieniu.. Jak sie Pani nie podobają moje wpisy może ich Pani nie czytać..

Ale z mojego punktu Nie takim postawom sprawomjak opisała ta Pani..
Jest setki ludzi co żyja na granicy nędzy wychowują dzieci i je kształcą aby im zapewnić lepszy byt.. od swojego..
A Tu ludzie  pracownicy naukowi.. . to  moim zdaniem włos sie jerzy jak się to czyta..

P.S  Niech  minie Pani do psychologa nie wysyła  jak ten Pan wyżej bo nie chciałbym Pani w podobnym stylu odpowiadać jak temu  Panu wyżej..

Pozdrawiam
Nadrzędny - Autor maltabar Dodany 2008-08-05 08:57
adresuj swoje wypowiedzi Godunow ,bo nie wiadomo komu ublizasz? napisales ,to pod moim postem  wiec albo popraw albo odwaznie sie ujawnij i napisz o co ci chodzi ,no chyba ze ze brak ci odwagi napisac kogo nazywasz chamem
Nadrzędny - Autor godunow Dodany 2008-08-05 09:00

>>e ze brak ci odwagi napisac kogo nazywasz chamem<<


Przepraszam bardzo kogo cytowałem Panią.??
Chyba nie..
Pozdrawiam
Nadrzędny Autor maltabar Dodany 2008-08-05 09:10
cytaty zamieszczał pan w różnych swoich  postach i różne osoby pan cytuje ostatnia pana wypowiedz ,byla bezpośrednio pod moim postem ,dlatego pytam
Nadrzędny - Autor tomek1 Dodany 2008-08-05 14:13
Godunow TY uważasz się za faceta bo jak wspomniałeś a ja ci przytoczyłem twoje słowa
cyt; "ja z  teściami mieszkałem pół roku.. powiedziałem zonie  albo idziemy od jej rodziców albo się rozchodzimy na zawsze.. "

Masz szczęście że twoja połowa nie oponowała ; a co by było gdyby się nie zgodziła na twój szantaż ; rozszedłbyś się i gdzie wtedy twoja moralność , wiara i bóg.

Godunow mówisz o 200 zł na córkę ale nie mówisz że tak było do czasu gdy obie pobierały alimenty. Jak jedna się usamodzielniła to młodsza otrzymała już 400 zł a więc nie dokońca mówisz na forum prawdę, Ponadto ciągle powtarzasz pracownik naukowy czyżbyś miał aż takie kompleksy , naprawdę psycholog jest ci potrzebny.
Twoje ubliżanie innym na forum  słowa których wstyd przytoczyć , bezduszność wobec chorego ojca. Nie świadczy o tobie że jesteś facetem w rozumieniu jakim ty tu przytoczyłeś.
A co by się stało paniusi gdyby poszła do pracy i zarobiła na swoje studia. Na pewno uważa się za dorosłą ; więc niech postępuje jak dorosła ,a nie jak rozwydrzony pępek świata któremu się wszystko należy.
Godunow  utożsamiasz z nią i widać że masz taki sam charakterek. Ciebie kompleksy gryzą a ją niedługo zaczną.
Nadrzędny - Autor izaluka Dodany 2008-08-08 23:30
Mój ostatni wpis (z 08.08.08) wkleił się niedokładnie tam, gdzie chciałam. Chyba nie za bardzo umiem korzystać z forum od strony technicznej.
Pozwalam więc sobie wkleić jego treść ponownie, tak aby nie utonął w środku. Sorry.

Witam wszystkich ponownie.
Przez kilka dni nie zaglądałam na forum, bo nie miałam wiadomości na e-maila, że są jakieś nowe wpisy. Teraz zajrzałam i zobaczyłam ze zgrozą, że agresywna aktywność Godunowa jeszcze się nasiliła. Nie wydaje mi się, abym pisała, że byliśmy pracownikami naukowymi. Gdyby tak było nasze zarobki byłyby na pewno wyższe od tych, które osiągaliśmy. Byliśmy szeregowymi pracownikami i mieliśmy szeregowe pensje. Wydaje mi się również, że wspomniałam o chorobie mamy męża. Nie pisałam jedynie, że teściowa miał emeryturę niewiele przekraczającą 700 zł. Oczywiste więc jest, że pomagaliśmy Jej finansowo. 400, 00 zł, to była kwota zasądzona przez Sąd, a przecież Sąd wyznaczając udział ojca w łożeniu na dzieci bierze pod uwagę zdolności finansowe tegoż. Skoro zasądził taką kwotę, to znaczy, że uznał ją za właściwą. Pisałam ponadto, że mąż wysyłał matce swych córek więcej niż 400,00 zł i że na tym nie poprzestawał (dawał im też prezenty rzeczowe oraz pieniądze do ręki oraz wysyłał przekazem pocztowym - o przekazach piszę na wypadek, gdyby Godunow był tak łaskaw i stwierdził, że każdy może powiedzieć, że komuś coś dawał ale nie ma na to żadnego dowodu. Otóż ma.). Poza tym, jak mi się zdaje, obowiązek łożenia na dzieci spoczywa na obojgu rodzicach, a nie tylko na ojcu. Mówienie, że mój mąż "rzucał dzieciom ochłapy, jak psu" jest już w tej sytuacji zupełnie nie na miejscu. Przypominam o obowiązku męża wobec starej, schorowanej matki. Jeśli już ktokolwiek żywił się ochłapami, to raczej my. Co do stwierdzenia "co to za chłop, który daje się wyrzucić z mieszkania", to wyjaśniam, że było to mieszkanie teściów, w którym mąż nigdy nie był zameldowany. Jeśli chodzi o brak zaradności męża w zapewnieniu rodzinie własnego mieszkania, to proszę bardzo o podrzucenie mi pomysłu, jak z pensji 1200,00 - 1400,00 zł można w Polsce kupić mieszkanie. Pan Godunow chwali się, że choruje na cukrzycę od 14 lat. Mój mąż choruje od lat 35 i też bierze insulinę i też 4 razy dziennie. Poza tym mój mąż jest w takim stanie, że dziś może jedynie zatroszczyć się o to, jaki jest rok, miesiąc i dzień tygodnia. Pyta nas o to po wiele razy na dzień. Nie dowierza bowiem kalendarzom, które ma w zasięgu wzroku. Pozdrawiam wszystkich serdecznie.
Nadrzędny - Autor maltabar Dodany 2008-08-09 06:47
NIE  awracaj sobie glowy godunowem to lekarski klan ,bez pojecia jak wyglada panstwowe lecznictwo nie odpowiadaj na jego zaczepki bo on nie chce pooc a tylko zdenerwowac ,niestety tacy ludzie tez sa zycze powodzenia i dawaj znac jak sutuacja sie rozwija ,trymam kciukii zycze powodzenia serdecznie pozdrawiam ,na godunow szkoda czasy i nerwow olej go
Nadrzędny - Autor izaluka Dodany 2008-08-09 10:15
Masz zupełną rację. Niepotrzebnie dałam się sprowokować. Staram się nie tylko rozpaczać, ale też znaleźć rozwiązanie tej sytuacji. Dam znać oczywiście, jak będę miała jakieś konkretne wiadomości. Dzięki za wsparcie i serdecznie pozdrawiam.
Nadrzędny Autor maltabar Dodany 2008-08-09 16:50
IZALUKA TRZYMAJ SIE SERDECZNOSCI
Nadrzędny - Autor tomek1 Dodany 2008-08-09 20:58
Izaluka nieprzejmuj się wariatami trzymaj sie dzielnie i nie pozwalaj złym córą na wykonywanie wyroków złej matki. Pamiętaj że każdy kij ma dwa końce , a więc użyj go i nie daj na sobie jeżdzić,
Nadrzędny Autor izaluka Dodany 2008-08-09 21:13
Tomku, Mam chwile lepsze i gorsze, ale staram się trzymać ze wszystkich sił. Nie pragnę zemsty ani odwetu, chcę tylko obronić męża i moją rodzinę przed bezdusznością córek męża. Mam nadzieję, że choć prawo nie jest oparte na sentymentach, to jednak o jego stosowaniu decydują żywi ludzie, którzy jak wierzę, wezmą pod uwagę wszystkie okoliczności i że w konsekwencji obie panny jedynie wstydu się najedzą. Pozdrawiam i dziękuję za słowa otuchy.
Nadrzędny - Autor tomek1 Dodany 2008-08-10 15:52
Iza w moich słowach nie ma zemsty, odwetu czy złości , ale jak poznałem zycie to wiem że najlepszą nauką jest: ( wstrząs który powie że nie jesteś taki wszechstronny i od ciebie zarządają tego czego chcesz od innych.)
Jeszcze raz życzę ci powodzenia i siły.

Nadrzędny - Autor izaluka Dodany 2008-08-10 23:36
Cześć Tomku,
Masz rację, ale moje słowa nie były krytyką Twojej wypowiedzi. Zresztą wcale nie pomyślałam nawet o tym, że w Twoich słowach jest to wszystko o czym piszesz. Raczej to ja mam jeszcze skrupuły i nie jest mi fajnie występować przeciwko córkom mojego męża. To co napisałam o zemście i odwecie było chęcią usprawiedliwienia się nawet przed samą sobą, że muszę to uczynić, czyli złożyć pozew do Sądu. Wiem przecież, że On bardzo je zawsze kochał i kocha. Ja także chciałam je pokochać, a już na pewno pragnęłam, żeby mój mąż doczekał się miłości z ich strony. Wciąż nie mogę pogodzić się z myślą, że córki mogą być tak bezwzględne i bezlitosne dla własnego ojca, który naprawdę nie uczynił im nic złego, poza może jednym: ożenił się z ich matką. Nie rozumie ona jak wielką krzywdę robi swoim córkom. Tak naprawdę to żal mi ich. Nie chcę ich krzywdy, nie chciałam ich ciągać po sądach, dlatego nie wystąpiłam wcześniej o uchylenie alimentów. Miałam naiwną nadzieję, że pieniądze, nawet te które im się "należą" nie będą dla nich ważniejsze od zdrowia i życia ich ojca. Jeszcze raz przepraszam, jeśli poczułeś się urażony, ale wiesz mi, nie miałam takiej intencji. Serdecznie pozdrawiam. Iza
Nadrzędny - Autor godunow Dodany 2008-08-11 07:11

>>trymam kciukii zycze<<


W trzech wyrazach trzy ortografy świadczy o wybitnej kulturze tego człowieka .. o meritum wolę nie pisać o ile pojmujesz co to słowo  znaczy.. bo mam co do tego poważne wątpliwości..
Nadrzędny Autor godunow Dodany 2008-08-11 07:19 Zmieniony 2008-08-11 07:37

>>>Izaluka nieprzejmuj się wariatami trzymaj sie dzielnie i nie pozwalaj złym córą na wykonywanie wyroków złej matki. Pamiętaj że każdy kij ma dwa końce , a więc użyj go i nie daj na sobie jeżdzić<<<<


Raczej mamy do czynienia z macochą  która broni swojego postępowania...
Opinie Takich głupców  co to niby znają życie  zapewne . I  to życie znają zapewne  z bajek i opowiadań   jak ten gość  nigdy nie biorę pod uwagę..
Poprzedni wątek Następny wątek Wyżej Wątek ogólne / Porady Centrum INTEGRACJI / Jak szybko i skutecznie wstrzymać egzekucję komorniczą od ON (28092 - wyświetleń)

Powered by mwForum 2.16.0 © 1999--2008 Markus Wichitill