> Czy my renciści mamy szansę na jakieś godne zarobki?
Problem polega na tym, że nie bardzo jest sens myśleć w kategorii ogólnej "My renciści". Akurat z niepełnosprawnością jest ten problem, że dotyczy bardzo różnych rzeczy, nabywa się ją w różnym wieku i bardzo różnie "składa się" z innymi cechami (np. wykształcenie, miejsce zamieszkania). A osoby np. zarabiające odpowiednie ilości pieniędzy mogą już nie być "rencistami" mimo, że są niepełnosprawne. Ba, są ludzie, którzy mają choroby teoretycznie kwalifikujące być może do orzeczenia (renty?) i nigdy o dokumenty nie wystąpili, bo im to niepotrzebne.
Wielokrotnie pisałam ogólnie, jak pracuję. O stawkach za moją pracę mogę powiedzieć tyle, że "są okej". Trudności są takie same, jak w przypadku osób sprawnych (ciągłość zleceń), może dla mnie trochę większe bo zwyczajnie " życie" zajmuje mi więcej czasu (dłużej niż średnio zajmuje mi zajęcie się domem, od czasu do czasu muszę wyrwać godziny na rehabilitację, z góry wolałam szukać pracy która nie wymaga dojeżdżania do firmy, bo zimą to się nagle robi nieprzewidywalne i trudne). Ale to naprawdę nic nie powie komuś, kto szuka pracy w innej branży, ma inne doświadczenie itd.
No i oczywiście w mojej pracy zleceniodawcy nawet nie muszą wiedzieć, że jestem niepełnosprawna (nie, nie przechodzę "badań medycyny pracy", umowy o dzieło nie wiążą się z żadnymi obowiązkami/prawami w związku z orzeczeniem). Czasem im to mówię przy okazji, ale startuję z tej samej pozycji, co sprawni. Ograniczenia to moja sprawa, nie mojego zleceniodawcy.