www.niepelnosprawni.plStrona główna forum
forum.niepelnosprawni.pl - Nie jesteś zalogowany
Strona główna forum Regulamin i pomoc Szukaj Rejestracja Logowanie
Poprzedni wątek Następny wątek Wyżej Wątek ogólne / Kawiarenka / Wybryki z dzieciństwa... (21065 - wyświetleń)
- Autor Gollum Dodany 2014-12-12 20:25
Witam
Tutaj możemy podzielić się naszymi wybrykami z dzieciństwa - niekoniecznie tymi poprawnymi :-)

Ja zacznę.
Chodziliśmy po klatkach schodowych (losowo) - były to bloki 4 piętrowe i na piętrze były 4 mieszkania - 2 na wprost schodów (jedno nieco na prawo od schodów) i 2 - jedno zaraz na lewo przy schodach i drugie na prawo od schodów (tuż przy schodach w górę) - te dwa były na przeciwko siebie - klatka była w układzie kwadratowym.
Braliśmy sznurek i wiązaliśmy ze sobą klamki do drzwi mieszkań będących na przeciwko siebie - sznurek był nieco luźny - i pukaliśmy do obu mieszkań jednocześnie - zchodziliśmy ze 2-3 stopnie aby obserwować co się będzie działo. Jedne drzwi się otwierają tyle na ile pozwala polusozany sznurek - chwila szarpania kończy się głuchym trzaśnięciem drzwi bo w tej właśnie chwili w drugim mieszkaniu (tym na przeciwko) otowrzyły się drzwi co spowodowało, że sznurek pociągnął drzwi z mieszkania pierwszego zamykając je z hukiem - za chwilę to samo się stało z drzwiami mieszkania nr 2 bo z pierwszego ktoś próbował ponownie otworzyć właśnie smozatrześnięte drzwi - tym razem już z "epitetami".
Ubaw mieliśmy po pachy.
Nadrzędny - Autor kryształek Dodany 2014-12-12 20:36
Matko!!!! jak dobrze, ze nie mieszkałam w Twojej miejscowości :-)) Ja nie spotkałam się z takimi wygłupami. Do mnie jedynie dzwonili domofonem wrrrr... :-)))
Nadrzędny - Autor Jola11 Dodany 2014-12-13 17:17
Z koleżankami dzwoniłyśmy z tel. stacjonarnych (były już kom. ale drogie) do losowo wybranych z książki tel. i nauczycieli ( nie lubianych) z tekstem: ... telekomunikacja... sprawdzamy coś tam ( już nie pamiętam) proszę zmierzyć długość kabla tel. ludzie mierzyli, podawali dokładne wymiary i musieli ucinać bo za długie, a będzie kontrola. Przed świętami z pytaniem: czy umalował pan już jaja.. Do żon... o matko ale my podłe byłyśmy :-)
Nadrzędny - Autor kryształek Dodany 2014-12-13 17:43
Z telefonami to tak.. dzwoniło się.. "pani magister?? - nie.. - to dlaczego tłumoku nie uczyłaś się?? :-)))
Nadrzędny - Autor Jola11 Dodany 2014-12-13 18:00
My jednak byłyśmy "delikatniejsze" :-) Takich słów nie używałyśmy, ale to zależy może od wychowania, obecnego wykształcenia i stopnia zawiści (zwłaszcza w necie) wtedy kopma olewałyśmy :-) Nie miało znaczenia, że ktoś jest bogatszy, ładniejszy...
Nadrzędny - Autor Gollum Dodany 2014-12-13 18:36
Tak - telefony to było coś.
My dzwoniliśmy najczęściej po nocy z tekstem:
- dlaczego pan/pani jeszcze nie śpi?

Czsami o świcie:
- dzień dobry - budzenie na 3:20

qrwy leciały itp.
Nadrzędny - Autor W z K Dodany 2014-12-13 18:56
Dla nas- ówczesnych małolatów telefon to było pole do popisu.
Dzwoniło się pod losowo wybrany numer i pytało się czy  ma pani/pan wodę?
Zaraz sprawdzę padało  a gdy wrócił i mówił jest to odpowiadaliśmy - to niech się pan umyje!
            Mieliśmy więcej takich głupich pomysłów ale ten mi akurat się przypomniał.
                              Waldi
Nadrzędny Autor lidian Dodany 2014-12-13 19:10
Ja miałam dużo luzu i wolną chatę więc ciągle było w domu pełno dzieciaków. Rachunek telefoniczny w związku z tym był "odpowiedni". Wydzwanialiśmy tak długo, aż pewnego razu pech chciał, trafiłam na sąsiada. Rozpoznał mnie po głosie i powiedział rodzicom. Od tego czasu skończyły się moje "rozmówki". :-)
Nadrzędny - Autor Gollum Dodany 2014-12-13 19:11
Z tych gadek to jeszcze:
- Przepraszam, czy to zoo?
odpowiedź
- nie
a my:
- to dlaczego z małpą gadam?

I nie trzeba było komputerów - byliśmy lepsi jak wirus :D
Nadrzędny - Autor kryształek Dodany 2014-12-13 19:34
hahahhahahahaa.. dobre!!! teraz to namierzyliby dowcipnisia :-))
Nadrzędny - Autor Gollum Dodany 2014-12-13 19:50
Eee tam - teraz też się da tylko trzeba mieć kartę prepaid.
U nas jak zwykle wszystko na głowie. W Italii żeby kupić nawet prepaid trzeba podac dane - sprawdzają z dowodem i nie ma problemu z namierzeniem typa - u nas furtka dla przestępców.
Nadrzędny Autor wielokropek Dodany 2014-12-14 16:50
W czasach telefonow stacjonarnych podnoszac słuchawkę mógłbyś usłyszeć - umrzesz,umrzesz,,umrzesz
Albo pytanie czy to trupiarnia?  Gdy ktoś zaprzeczył, to słuchawce usłyszał-  to czemu od ciebie śmierdzi trupem?
To z czarnego humoru.
A radośniejsze to
Wrzucanie garści chrabaszczy przez otwarte okno.
Nadrzędny - Autor Jola11 Dodany 2014-12-14 19:07
W czasach (wieku) takich numerów to o tej godzinie twardo spałam. Rodzice stosowali różne metody dobudzenia :-)
Nadrzędny - Autor Gollum Dodany 2014-12-14 19:12
Nam (z bratem) też już kazali spać, ale my latarka i pod kołdrą grywaliśmy w karty, jak wyszło coś śmiesznego i któryś ryknął śmiechem to trzeba było szybko zwijać interes, aby nas nie nakryli, że tak grywamy :D
Nadrzędny - Autor Jola11 Dodany 2014-12-14 19:23
To też było stosowane ale ja piszę o dzwonieniu.
W nocy pod kołdrą to my się straszyliśmy opowieściami łaaaa o duchach i takich innych :-)
Nadrzędny - Autor Gollum Dodany 2014-12-14 19:30
No - duchy to był taki okres - próby wywolywania duchów - jak któremuś udało się tak zrobić, że tależ spadł lub się poruszył - dziewczyny piszczały, a my mieliśmy ubaw.
Oj fajnie było.
Nadrzędny Autor Jola11 Dodany 2014-12-14 19:54
Miałam może z 6-7 lat. Na schodach pod blokiem siedziały "babcie" i my (kupa maluchów). Babcie opowiadały różne straszne historie. Do dzisiaj pamiętam 2 z nich :-(
Nadrzędny - Autor wielokropek Dodany 2014-12-13 21:55
Nawiązujac do gier z dzieciństwa. Gollum grywaliśmy w podobne gry.  Z małymi różnicami. Tak jak pisał W z K kieszenie były zapełnione dziesięcio i dwudziesto groszówkami. 50gr i złotówki pojawiły się przy grze w pokera lub "beta" .
Była też zabawa z kapslami tylko takimi jak od piwa. W wyścig pokoju.:-)  Zasady i przeszkody podobne.
Oczywiście gry ze scyzorykami też były.
A graliscie w chorągiewki, w puchę lub "świniopasa" , w dołek?
My zbudowaliśmy sobie stadion lekkoatletyczny. I rozgrywaliśmy podwórkowe olimpiady. Najgorzej bylo z rzutem oszczepem bo to ogolno dostepny teren był.
Nadrzędny - Autor Gollum Dodany 2014-12-13 22:07
Jak mieszkałem we Wrocławiu to grywaliśmy kapslami od butelek, jak się przeprowadziłem do Krakowa dosnałem szoku jak zobaczyłem, że gra się pokrywkami od słoików :D
Różnica była jeszcze jedna - w Wrocławiu trasa nigdy nie była przerywana i nie było wysepek - były tzw rzeki - czyli zamazana część trasy gdzie nie można było utknąć - trzeba było przeskoczyć od razu, a w Krakowie były wysepki.
Nadrzędny - Autor wielokropek Dodany 2014-12-13 22:14
To znaleźliśmy jakiś wspólny punkt. Moje miejsce urodzenia to 'krzyki" :-)
My budowliśmy rowy z wodą, mostki i skocznie i na kapslach też malowaliśmy flagi .
Było też strzelanie z karbidu z puchy oraz puszczanie latawców .
Nadrzędny - Autor W z K Dodany 2014-12-13 22:22
U nas strzelanie z karbidu było dosyć częste a kiedyś w pobliżu takiej piwiarni o szumnej nazwie " Ponderosa" gdzie była też kałuża utopiliśmy kilka grudek karbidowych i je podpaliliśmy. Był piękny efekt bo takie płomienie wprost z wody. Wychodzący z tej piwiarni mocno wstawieni goście nie mogli załapać o co chodzi.
                     Waldi.
Nadrzędny - Autor wielokropek Dodany 2014-12-13 22:28
To pewnie mieszankę saletry i cukru też znasz, albo pokruszone w kawałeczki plastikowe lalki umieszczane w pudełku od zapałek (dziewczyny nieraz szukały swoich znikniętych lalek :-)  to były dawne zadymy .
Nadrzędny - Autor W z K Dodany 2014-12-13 22:41
Tę saletrę z cukrem to podpalaliśmy pod drzwiami sąsiednich domów i dzwoniliśmy.
Niezłą zasłonę dymną to dawało. A te laleczki lub połamane piłeczki ping-pongowe w pudełkach po zapałkach się paliło.
  A ze śrub strzelaliście ?
                                        Waldi.
Nadrzędny - Autor wielokropek Dodany 2014-12-13 22:59
Oczywiście' wcześniej nawet z kluczy (tych do zamków w dzwiach które musialy mieć z przodu otwór) wystarczalo kilkanaście siarki z zapałek a jako zatyczka służył ugnieciony chleb.
No i czywiście korkowce i kapiszony :-)
Nadrzędny - Autor kryształek Dodany 2014-12-13 23:29 Zmieniony 2014-12-13 23:31
złote czasy?? złota młodzież?? :-)))
Teraźniejsza młodzież co będzie wspominać??? super smartfony i ilość godzin przed kompem :-)))
Nadrzędny Autor wielokropek Dodany 2014-12-14 16:17
Może po iluś latach bedzie ich zabawa wywoływala uśmiech i nostalgie " i bedą opowiadać (wspominać) jak kiedyś się świetnie bawili ? Kto to wie co za 50 lat będzie.
Nadrzędny - Autor weteran Dodany 2014-12-14 14:00
Widzę, że wypowiadają ce się tu osoby są w "słusznym" wieku. Tylko wtrące do dyskusji.
Nasze dzieciństwo "dzieci komuny" nie składało się tylko z wybryków.
Dbaliśmy o swój rozwój fizyczny jak i intelektualny.
W moim rejonie zmusiliśmy ówczesne władze do przygotowania nam boiska do siatkówki.
Do zbudowania i wyposażenia świetlicy w stoliki szafki i gry planszowe min szachy,chińczyk oraz piłki,skakanki, hantle,sprężyny i itp.
Przysłowiowe trzepaki nam nie wystarczały.
Pozdrawiam
Nadrzędny - Autor W z K Dodany 2014-12-14 14:11

>Widzę, że wypowiadają ce się tu osoby są w "słusznym" wieku<


Rozumiem, że to " słusznym" jest tak dla jaj napisane :-( Bo cóż to jest takie zaledwie 50+ :-)
A co do trzepaka to wspominam jak skakaliśmy na niego aby zawisnąć na rękach z jak największej odległości stojąc na  metalowych kiblach do śmieci.
Kiedyś po takim skoku ześliznęły mi się dłonie i płasko na plecy spadłem. Przez dłuższy czas powietrza nie mogłem zaczerpnąć tak mnie " przygwoździło"
To był mój ostatni skok po prostu zrezygnowałem.
                                                                           Waldi.
Nadrzędny Autor Gollum Dodany 2014-12-14 14:23
Co do skoków to byliśmy chyba bardziej hardkorowi :D
My na huśtawce sie rozhuśtywaliśmy i w odpowiednim momencie wybijaliśmy się (z pozycji siedzącej) i kto najdalej doleci. Bywało różnie bo jak ja zahaczyłem nogami o śruby pod spodem siedziska to zamiast w pozycji półsiedzącej leciałem jak szczupak w pozycji plaskiej głową do przodu :D - wylądowalem najdalej, ale tak gruchnąłem o glebę, że na prawie się udusiłem - ale zabawa była przednia.
Nadrzędny - Autor Gollum Dodany 2014-12-14 14:18 Zmieniony 2014-12-14 14:24
O tym po prostu nikt tu nie wspominał bo mowa ogólnie o zabawach podwórkowych.
My nie zmuszaliśmy bo osiedle było spore, a świetlice w szkołach.
My w warcaby, szachy i inne gry planszowe grywaliśmy w tzw pakamerach czyli w piwnicach adaptowaliśmy pomieszcenie, które przystosowywaliśmy do takich spotkań. Były umeblowane, jaieś plakaty, sprzęt grający - oczywiście hantle i sztanga + ławeczka - nie angażowaliśmy do tego żadnych władz - jedynie umowa byla z lokatorami z danej klatki w której mieściło się to pomiedszenie, że nie będzie tam głośnych imprez i żadnej popijawy, papierosów itp.
Co do rozwoju intelektualnego nie potrzebne były gry umysłowe - sama komuna - brak czegokolwiek - wymuszała na nas sporo wysiłku umysłowego, aby coś stworzyć.
A zmuszanie władz do budowy - o ileż większa satysfakcja była jeśli sami coś stworzyliśmy.

Na trzepakach wymyslało się najbardziej wyczynowe figury - np. fikołek zamiast do tyło do przodu - ile "masek" w ten sposób się rozbiło :D
Nadrzędny - Autor kryształek Dodany 2014-12-14 14:31
I w tym sedno .. nie wymuszanie, a własna inicjatywa.. To wymuszanie to chyba weszło w krew niektórym do dziś :-))
A wracając do zabaw.. kiedyś młodzi garnęli się do zabaw grupowych, dziś zamykają się w 4 ścianach..
Ja lubiłam grać w karty :-))
Co do wybryków.. to jednak byłam "grzecznym"  dzieckiem :-)))))
Nadrzędny - Autor Iota Dodany 2014-12-14 14:47
Przepraszam z góry, że się wtrącę i wsadzam kij w mrowisko, ale:

> Teraźniejsza młodzież co będzie wspominać??? super smartfony i ilość godzin przed kompem


> "A wracając do zabaw.. kiedyś młodzi garnęli się do zabaw grupowych, dziś zamykają się w 4 ścianach.."


Mówisz to z doświadczenia stałego kontaktu z dzieciakami, czy tak po prostu na zasadzie "nasze lepsze"? Pytam, bo dla dzisiajeszych piętnastolatków ja jestem już "stara" więc ich nie reprezentuję, ale o moim pokoleniu też tak niektórzy mówili, a to nie była całkiem prawda.
Nadrzędny Autor kryształek Dodany 2014-12-14 16:23
Iota mówię na podstawie stałego kontaktu z młodzieżą w wieku gimnazjum i liceum :-))) Może mieszkam na takim terenie, może gdzieś jest inaczej :-)))
Kiedyś na ulicach,   placach zabaw były dzieci, dziś wydano krocie na budowę "orlików", które zarastają trawą, albo zieją pustką.. Niedaleko mnie jest duże boisko, czasem biega może 10-cioro dzieciaków. Kiedyś mieszkałam w dużym mieście, gdzie boczne uliczki pełne były dzieciaków, że przejść było trudno.
Nie odnoszę się do pokolenia Twojego Iota :-), ale moje i dzisiejsze :-))
Każde pokolenie ma swój czas :-)))) i swoje zabawki i właściwie to wątek nie o tym :-))
Nadrzędny Autor lidian Dodany 2014-12-14 17:15
Iota prawdą jest, że nasze babcie dziwiły się tak samo naszym poczynaniom jak i my dziwimy się młodszym pokoleniom . Przyznam jednak rację Kryształkowi w tym, że teraz place zabaw opustoszały. Już o tym pisałam, że mieszkam nad piękną doliną i z okien zawsze widziałam jak latem dzieciaki tam grały w piłkę , a zimą po zboczu zjeżdżały na sankach. Z całego miasta się tutaj zjeżdżali, takie świetne warunki. Od kilku lat są pustki, bo kilku pojedynczych osób nie liczę.
Nadrzędny - Autor W z K Dodany 2014-12-14 14:49 Zmieniony 2014-12-14 14:57

>Ja lubiłam grać w karty <


Kryształku- myśmy też w karty grywali i to na pieniądze. Popularna gra była w tzw. "kupki" albo Baśkę a później to już tylko poker.
  Różnie z tymi wygranymi/przegranymi bywało..........    A Ty w co grałaś ?
                                Waldi.
Nadrzędny - Autor weteran Dodany 2014-12-14 15:07
Dzisiaj byśmy byli ścigani przez prawo jako przestępcy. To zostaje dzieciakom , gra w "Angri B"
Nadrzędny - Autor wielokropek Dodany 2014-12-14 16:28
Prawda. Dzisiaj byśmy byli przestępcami ściganymi przez prawo.  Teraz wystarczy ze dzieciaki poszarpią się troszkę a już prawie sprawa trafić moze do prokuratury. Kiedyś, rozbity nos,podarty mundurek był prawie codziennością.

W z K pamietasz zasady gry w kupki moze to ta sama gra. A ja już nie mogę sobie przypomnieć zasad gry BET ( chyba grało się trzema kartami każdy z graczy i był ustalany kolor atu?) I była jakaś wcześniej ustalona pula do podziału?
Nadrzędny Autor W z K Dodany 2014-12-14 16:49
  Gra w kupki była banalnie prosta:
Załóżmy, że grało 4 graczy, jeden był " bankierem" na początku losowanie kart i ten z najwyższą nim zostawał.
Bankier talię tasował i układał tyle "kupek" ilu było graczy (4). Następnie ta trójka kładła na wybraną przez siebie kupkę ustaloną monetę (np. 2 zł).
Jedna została wolna bo ta była bankiera. W tym momencie bankier nic nie ryzykował bo nie obstawiał. Potem odkrywało się te kupki i wygrywał ( zgarniał wszystkie monety ten kto miał najwyższą kartę. Gdy bankier miał najwyższą to on zabierał. W wypadku gdy np. były 2 asy lub inne te same karty ( u gracza i bankiera) to jako uprzywilejowany pulę zabierał bankier. Gdy bankier miał niższą kartę to następnym bankierem zostawał gracz, który zgarnął ostatnią pulę. O grze "BET " a właściwie "beta" coś słyszałem ale nigdy w to nie graliśmy.
                        Waldi
Nadrzędny - Autor kryształek Dodany 2014-12-14 16:25
WzK nie grałam na pieniądze ani w Baśkę.. przeważnie w 1000, czasem poker (ale nie na pieniądze) remika, próbowałam w brydża, ale towarzystwo się rozproszyło i koniec :-))
Nadrzędny - Autor W z K Dodany 2014-12-14 16:57
W szkole średniej nawet w 1000-ca  na drobne grywaliśmy. Po za tym był brydż (bridge) i gra 3, 5, 8, która chyba do dzisiaj jest popularna.
                                    Waldi.
Nadrzędny - Autor lidian Dodany 2014-12-14 17:20
Pewnie gdybyśmy mieli komputery, tak jak teraz mają młodzi, to też byłoby trudno nas do tych gier zmusić. :-)
Nadrzędny - Autor kryształek Dodany 2014-12-14 17:48
Nie rozmieniajmy wątku "na drobne" - bo fajnie jest wiedzieć jak ktoś kiedyś spędzał czas :-)))
Ja pamiętam też gry zręcznościowe w kamienie.. polegało to na ułożeniu kilku kamyków na wierzchu dłoni i podrzucaniu, a następnie łapaniu jednorazowo iluś tam.. na koniec trzeba było jednocześnie złapać wszystkie. Już dokładnie nie pamiętam zasad, ale fajnie grało się. I tak przeszliśmy z wybryków do gier.
Widocznie na wybryki nie mieliśmy tak wiele pomysłów :-)))
Nadrzędny Autor lidian Dodany 2014-12-14 18:07
Wybryki........... Wojna na przerośnięte ogórki zerwane z ogródka sąsiada. Fajnie było. :-)
Nadrzędny Autor wielokropek Dodany 2014-12-14 18:20
Oooooooo przypomniał mi się świetny wybryk . Przyczepiało sie do ramy okna czarną nitkę z małą nakretką za pomocą pineski(kiedyś okiennice byly tylko drewniane) potem sie nitkę naciągało ipuszczało. Nakretka stukala w okiennice . Kidy zaczynał sie ruch w pokoju przestawaliśmy stukac. A ze bylo juz zazwyczaj ciemno to nitki nikt nie zauwazal. Potrafiliśmy tak godzinami denerwowac "niedobrych" wedlug nas sąsiadow. :-)
Nadrzędny - Autor Prawda Dodany 2014-12-14 18:21
  W to podrzucanie kamieni i ja się bawiłam. Wcale nie było to łatwe.Później już zaczęła królować guma.
Nadrzędny - Autor kryształek Dodany 2014-12-14 18:42
Z wybryków.. to przypomniało mi się strzelanie mocno skręconym papierkiem.. za pomocą gumy.. Kiedyś tak strzeliłam niechcący w nauczyciela,  skutki były .. Kulka co prawda przeleciała tuż obok nosa belfra, ale ten chciał ukarać zuchwalca. Oczywiście nie przyznałam się, klasa też milczała..
Nadrzędny - Autor W z K Dodany 2014-12-14 18:59
Kryształku ! Uprzedziłaś mnie bo też o tej cienkiej gumce wyciąganej z gumki od majtek chciałem napisać. Na lekcjach strzelaliśmy tym siedzącym bardziej z przodu w kark. A na przerwach to już gumkowa wojna była.
                              Waldi.
Nadrzędny Autor Jola11 Dodany 2014-12-14 19:28
Po ile wy macie lat??? 70+?!
Moje pokolenie takie wybryki max do 14 r. życia uprawiało.
Nadrzędny - Autor Gollum Dodany 2014-12-14 19:08
To i ja dorzucę kolejny wybryk.
Kupowaliśmy prezerwatywy i do środka 2 jajak - zawiązywaliśmy i wieszaliśmy na klamce - tak aby po otwarciu drzewi spadało - widok pierwsza klasa, reakcje - niecenzuralne :D

Jeśli chodzi o gry w karty to u nas najczęściej to 1000, 66 oraz Pan (bardziej populanra nazwa /z góry przepraszam/ gra w chuja)

Dlaczego teraz mniej młodzieży na zewnątrz - przyczyn jest wiele. Pierwsza to nie tyle komputery (za moich czasów juz sie pokazywały comodore, spectrum, pegasus) co internet - gry online gdzie mamy wirtualnych znajomych - widzę to po moim poziomku - ma znajomych z Gdańska, Szczecina i z poza granic kraju - spotykają się razem na laifie (jak to mówią - nie wiem jak się pisze) mają konferencję na skype lub komunikatorze od danej gry i umawiają się na rundę - po co wychodzić. Na szczęście ma pasję - koszykówka i jak jest ciepło to umawia się z realnymi kumplami i grają w kosza. Drugim problemem jest drożyzna - gdzie pójść, jak wszystko drogie, kolejna to ludzie w blokowiskach - wszyskto im przeszkadza, krzyk, odbijana piłka do kosza o boisko.
Nadrzędny Autor Jola11 Dodany 2014-12-14 19:44
Owszem w LO chłopaki czasem grali w karty, częściej robili inteligentne zagrywki. Do padnięcia grali w nogę :-)
Jeździło się na wrotkach, później na rolkach (krótko) moje dziecko uwielbiało rolki i rower :-)
Poza tym nawał dodatkowych zajęć pozalekcyjnych (druga szkoła) :-(
Mając 15 lat to pod "trzepakiem" na randki się umawiałam ;-)
Zdarzało się "zniknięcie dziennika" i 4, 5 zamiast 1 i 2 (6 by nie przeszła).

Szczerze mówiąc najgorzej truli, likwidowali inwencję i radość życia nauczyciele "postkomunistyczni" :-( i jak zwykle "baby" :-(

To czy dzieci leżą, siedzą (krzywiąc kręgosłup) przed kompem, mają rozrośnięte kciuki (smart) zależy głównie od rodziców i stopnia ich wygodnictwa :-(
Moje dziecko przy całej tej elektronice i tak bawiło się niekonwencjonalnymi zabawkami. Lepiłyśmy całe miasteczka z modeliny,plasteliny... Mam jej kartki, laurki.. Kamera tego nie załatwiła i nie załatwi: to tylko obraz :-(
Poprzedni wątek Następny wątek Wyżej Wątek ogólne / Kawiarenka / Wybryki z dzieciństwa... (21065 - wyświetleń)

Powered by mwForum 2.16.0 © 1999--2008 Markus Wichitill