Dramatycznie uogólniając i pozwalając sobie na wyłączenie uczuć - mniej więcej tak właśnie.
Powinno się z dniem 1 stycznia któregoś roku zabrać to wszystko i zacząć wszystko od początku. A przede wszystkim ustalić nowe kryteria weryfikowania rzeczywistej sytuacji i potrzeb ludzi. Jednym z większych problemów bowiem jest fakt, że nie każda osoba z np. umiarkowanym stopniem z powodu narządu ruchu potrzebuje takiej samej pomocy. A jeśli jej nie potrzebuje a korzysta - już nadużywa. I spirala się nakręca.
Nie, nadal nie zgadzam się, że "wszystkim się należy". Nic "się" nie należy. W niektórych przypadkach - i też jest ich sporo, ale nie aż tak jak wynika ze statystyk - po prostu trzeba i należy ludziom pomagać i ułatwiać usamodzielnianie się lub zwyczajnie godne życie. Ale między "NALEŻY" (z naszej strony-tych co pomóc mogą) a "NALEŻY SIĘ" (ze strony roszczeniowych person) jest drastyczna różnica.
Zrozumcie: mamy coś takiego w sobie, że to "należy się" i za darmo (choć to teoria) straszliwie nas pozbawia instynktu, zaradności i patrzenia na innych ze zrozumieniem. I tak to wsparcie się rozłazi i nie trafia, gdzie trzeba. To co? Nadal lepiej, aby dawać wszystko jak popadnie - a nuż jakimś fartem skorzysta ktoś NAPRAWDĘ zasługujący i będący w najtrudniejszej sytuacji? Przecież obecnie urzędnicy albo stosują dziwaczne kryteria albo żadnych. To gdzie tu metoda?
Oczywiście, łatwo także tutaj wylać dziecko z kąpielą, więc nikt tego tak nie przeprowadzi. Ale w takim razie porównajcie sobie poważne dramaty ludzkie z tą odwieczną dyskusją na temat miejsc parkingowych. Czy naprawdę to zasługuje na takie wywody i darcie szat...? Odrobina pokory także nam, kochani - czyli ON - nie zaszkodzi. A tego brak, oj brak...
Podobnie jak Boginka, póki nie muszę - nie korzystam z takich wyznaczonych miejsc. Zresztą, na drodze naprawdę powinniści być traktowani absolutnie "na równi" z innymi kierowcami czy użytkownikami dróg - a to dotyczy również parkingów.
Prawie codziennie rozmawiam z niepełnosprawnymi, którzy sami albo ich rodziny wręcz przechwalają się, gdzie to oni nie moga wjechać lub zaparkować "bo są uprawnieni". No i to mnie już mierzi.