www.niepelnosprawni.plStrona główna forum
forum.niepelnosprawni.pl - Nie jesteś zalogowany
Strona główna forum Regulamin i pomoc Szukaj Rejestracja Logowanie
Poprzedni wątek Następny wątek Wyżej Wątek ogólne / Praca / Praca dla asystenta prezesa... (7055 - wyświetleń)
- Autor bluengel Dodany 2009-12-29 12:51
Postanowiłam podzielić się z Wami ciekawostką, którą znalazłam na jednym z portali... Szczerze mówiąc, najpierw się uśmiechnęłam pod nosem, ale właściwie to już sama teraz nie wiem, czy to aby śmieszne jest...

Oto treść ogłoszenia, które tam opublikowano:

Asystent osobisty Prezesa (nr ref.: AOP 12.09) - Warszawa
Stowarzyszenie Przyjaciół Integracji, do swojej Centrali, poszukuje kandydatów na stanowisko: Asystent osobisty Prezesa(nr. Ref.: AOP 12.09).
Do obowiązków Asystenta należeć będzie:
1. Świadczenie pomocy dla  Prezesa  w wykonywaniu codziennych czynności
2. Prace asystenckie: prowadzenie kalendarza spotkań,sporządzanie notatek…

Wymagania
Kilkuletnie doświadczenie zawodowe w pracy wymagającej kontaktów z ludźmi
Wykształcenie wyższe
Kilkuletnia praktyka w prowadzeniu samochodu -  prawo jazdy kat.B  
Sprawność fizyczna, nienaganna prezencja i wysoka kultura osobista
Dyspozycyjność
Dyskrecja
Zdolności organizacyjne, umiejętność koordynowania kilku zadań jednocześnie
Samodzielność w myśleniu i działaniu
Łatwość nawiązywania kontaktów
Znajomość języka angielskiego będzie atutem
Nasz Prezes jest osobą poruszającą się na wózku. Do współpracy pragniemy pozyskać osobę dojrzałą, wrażliwą i zaangażowaną w wykonywanie powierzonych zadań.

Kontakt
Osoby zainteresowane ofertą i spełniające wymienione kryteria, prosimy o przesłanie cv wraz z listem motywacyjnym, na adres: asystent@integracja.org

Koniec cytatu.

Jak dla mnie - nie ma nic dziwnego w poszukiwaniu pracownika, ale w TYM KONKRETNYM przypadku, gdy wiemy o kogo chodzi to ja jednak proszę o większą rozwagę w formułowaniu nawet anonsów rekrutacyjnych...

Czy naprawdę trzeba było aż tyle razy użyć z namaszczeniem słów "NASZ PREZES"...? To bóg jest czy tylko pracodawca i człowiek?
Czy fortunne jest prawie jednoznaczne dookreślenie, że NASZ PREZES nie bardzo sobie życzy, aby kandydatem była osoba niepełnosprawna w jakikolwiek sposób...? To może zostać uznane za dyskryminację nawet w firmach z otwartego rynku pracy, "u zdrowych" a co dopiero tutaj... To już nawet nie jest dyskryminacja, ponieważ obracamy się niby w tym samym środowisku... Niesmaczne. Pomijam, że z wymienionych warunków raczej wynika, iż jest poszukiwany oddany służący a nie pracownik...
Czy PAN PREZES mógłby się przez 10 minut zastanowić, czy aby na pewno takie (i wiele ostatnio podobnych) poczynania budują taki jego wizerunek, jak by sobie tego życzył? Smutno będzie, jeśli to PANU PREZESOWI nie przeszkadza, ale zawsze jest nadzieja.

No niestety, dostaje się PANU PREZESOWI, bo nie jest prywatną osobą lecz z lubością pretenduje do zbawcy środowiska niepełnosprawnych w Polsce - a to funkcja wymagająca i może bywać niewdzięczna.

I rzecz ostatnia: co konkretnie (poza zawiązywaniem kolejnych kanapowych koalicji) PAN PREZES zrobił, wykorzystując swój rynkowy i miedialny potencjał, aby inni niepełnosprawni także mogli sobie pozatrudniać takich super-asystentów-bodyguardów.

Reasumując: trzeba było to zrobić dyskretniej.
Nadrzędny - Autor eligiusz Dodany 2009-12-29 14:20
Jeżeli asystent ma być ideałem wszystko umiejący załatwić,to po co pan prezes.Zobaczcie jak człowiekowi "odbija" gdy dostanie się do korytka.......
Nadrzędny Autor maltabar Dodany 2009-12-29 14:52
Nie jemu pierwszemu i niestety nie ostatniemutakie życie!!...
Nadrzędny Autor Boginka Dodany 2009-12-29 14:56
Jak zwykle ja tylko w kwestii formalnej:

> Czy naprawdę trzeba było aż tyle razy użyć z namaszczeniem słów "NASZ PREZES"...?


Nie wiem, czy ogłoszenie było dłuższe, ale w Twoim cytacie "Naszego Prezesa" naliczyłam jedynie raz. No, jeszcze dwa razy jest "Prezes" z dużej (ale bez "nasz"). Nie wydaje mi się to przesadnie wielkim naruszeniem językowego dekorum (że użyję wyrazów wielosylabowych ;-)) Może sama bym swojego ogłoszenia nie sformułowała w ten sposób, ale... :-)
Nadrzędny - Autor Ella Dodany 2009-12-29 15:55
No jak to ma być osoba ON hmmm to o czym to zdanie może świadczyć?

>Sprawność fizyczna, nienaganna prezencja i wysoka kultura osobista


>Dyspozycyjność.>


Czytając to przpomniało mi się ogłoszenie u nas: Zatrudnimy atrakcyjną osobę ON. Tylko przeczytałam bo do atrakcyjnych raczej nie zaliczam się.:-)
Nadrzędny - Autor Boginka Dodany 2009-12-29 21:12
Szczerze mówiąc... gdybym potrzebowała asystenta jako osoba niepełnosprawna (a nie np. tylko sekretarza czy kogoś do umawiania spotkań), to też wolałabym osobę która potrafiłaby mnie złapać przy lądowaniu twarzą do ziemi. To się wydaje aż logiczne. A zatem chociaż moja niepełnosprawność jest zupełnie inna niż u p. Pawłowskiego, mam wrażenie że logiczność takiego ogłoszenia zależy od tego jak rozumiemy funkcję asystenta.

Podobnie nie widzę nic niewłaściwego w wymaganiu od asystenta dyspozycyjności. Jeżeli dana cecha rzeczywiście jest potrzebna przy wykonywaniu określonych obowiązków, to trudno mówić o dyskryminacji. Od tancerzy wymaga się umiejętności tańczenia - nie umiem tańczyć i wiem, że nie nadaję się do robienia tego zawodowo (a jednocześnie wyobrażam sobie, że istnieją osoby niepełnosprawne, zdolne do porywającego tańca na własnych nogach - pomijam tutaj specyficzną sytuację tancerzy na wózkach).

I wreszcie - niepełnosprawności są różne. Inna jest niepełnosprawność osoby na wózku, inna osoby z MPD, inna w przypadku SM, inna u epileptyka, inna u niesłyszącego - nie jest tak, że wszyscy niepełnosprawni odznaczają się określonym poziomem sprawności w określonej dziedzinie. Niesłyszący wejdzie na drabinę (jeżeli nie ma też niepełnosprawności ruchowej), a ja nie. Zatem nie uważałabym, że gdyby pojawiło się ogłoszenie że do pracy zostanie przyjęty ON zdolny wchodzić na drabiny, to to jest sam w sobie bezsens. Istnieją przecież niepełnosprawności, które nie wykluczają umiejętności chodzenia po drabinie.
Nadrzędny - Autor bluengel Dodany 2009-12-30 11:08
Cześć Boginko - Ty mój ulubiony głosie rozsądku:)

Oczywiście, zareagowałam nieco emocjonalnie wytykając akurat tego nieszczęsnego "pana prezesa" - ale przecież wiesz:), że nie tyle chodziło mi o ilość, co namaszczenie, z jakim autorzy ogłoszenia podeszli do tematu. Od razu uruchomiła mi się wyobraźnia i lekko się wkurzyłam.

Absolutnie nie dziwi mnie fakt, że pracodawca ma konkretne wymagania wobec potencjalnego pracownika - wielokrotnie nawet na tym forum podkreślałam, że szef może sobie dobierać zespół totalnie suwerennie, wg najdziwniejszych zachcianek i nic nikomu do tego. Acz pod jednym warunkiem: że nie jest to w oczywistej sprzeczności z podejmowanymi przez szefa działaniami i kreacją wizerunkową, którą tworzy - skoro jest to osoba niezupełnie prywatna.
Ten Pan Prezes aspiruje do wyroczni w sprawach wszystkich (!) niepełnosprawnych w tym kraju, natomiast sprawia wrażenie, że już dawno zapomniał o losie takich malutkich, szarych niepełnosprawnych, dzięki którym (a właściwie ich wiecznie niezaspokojonym potrzebom) może tworzyć kolejne przedsięwzięcia, pisać wnioski, zdobywać fundusze. Wszyscy wiemy, że przy prowadzeniu takich działań łatwo się pożywić - i dobrze, bo praca kosztuje. Ale ja, po babsku i ludzku, proszę zawsze tyko o jedno: miejmy umiar. Róbmy to tak, aby chociaż wrażenie dobre zostało a nie tak, aby tylko odbyła się wielka gala i pokazali cokolwiek w telewizji. Co mnie albo Tobie z tego? No i ilu tetrusów w Polsce ma opłacanego, na pensji takiego asystenta...? Akurat ten Pan Prezes mógłby swoje wpływy wykorzystywać w celu poprawy tej żenującej sytuacji, ale chyba już nie chce...

Kłopot w tym, że ja - może w przeciwieństwie do innych - wiem, jakimi środkami finansowymi ta organizacja dysponuje, skąd i ile pozyskuje (wiele takich informacji jest publicznie zresztą dostępnych). Ale wiem też, jaką robotę w tym samym temacie choć znacznie ciszej wykonują o wiele mniejsze, ale piękne organizacje w Polsce - bez poklasku, ale z wymiernymi, długofalowymi skutkami dla podopiecznych (i pojedyncznych osób, i setek).
Zarówno ta osoba jak i wielu innych szefów ngo'ów nie są tylko osobami prywatnymi - mało tego, w przypadku organizacji pożytku publicznego są, trochę jak politycy, pod specjalnym nadzorem opinii publicznej. Szkoda, że bez reakcji.

To fakt, do tego i pokrewnych tematów trudno mi się zwykle odnosić bez emocji - ale postaram się to troszkę opanować:)
Nadrzędny - Autor Boginka Dodany 2009-12-30 15:29 Zmieniony 2009-12-30 15:57
Abstrahując od p. Pawłowskiego (bo ja się nie wyznaję na układach wszystkich NGO zajmujących się osobami niepełnosprawnymi i nie mam zdania, czy to ogłoszenie jest w sytuacji p. Pawłowskiego rozsądne) - prawdopodobnie źle interpretuję Twoją reakcję, ale wychodziło by mi, że gdyby TO SAMO stanowisko zostało oddane pod stołem to byłoby lepiej. Szczerze mówiąc mnie takie dictum dziwi: w takiej sytuacji jaka tu jest każdy sobie może wyrobić zadnie i na podstawie tego zdania coś robić (prosić Integrację o pomoc albo nie, poświęcać jej swój czas albo nie, propagować ją wśród znajomych albo nie itd.). Kiedy pewne rzeczy zaczyna się robić pod stołem, żeby ludziom się dobrze obiad jadło, jest to znacznie trudniejsze, bo wszyscy mają tak samo ładnie wyprasowany i skrojony na tę samą modłę image.

> Ale wiem też, jaką robotę w tym samym temacie choć znacznie ciszej wykonują o wiele mniejsze, ale piękne organizacje w Polsce - bez poklasku, ale z wymiernymi, długofalowymi skutkami dla podopiecznych (i pojedyncznych osób, i setek).


Moim zdaniem tym lepiej dla tych organizacji i ich podopiecznych. :-) Żeby było jasne - mnie p. Pawłowski jak i Integracja w ogólności "ani grzębi ani zieje". Za to wyznaję, może nieco idealistycznie, zasadę że:
a) jeśli jestem darczyńcą, to powinno mnie interesować na co idzie kasa i wtedy mogę kręcić nosem na poczynania określonego NGO.
b) jeżeli nie jestem darczyńcą ale znam darczyńców, mogę sobie do nich prywatnie po komentować.
c) jeżeli ani a ani b to po prostu "robię swoje", bo od oglądania się na sąsiadów dach się jeszcze nigdy nie naprawił. :-)

Zresztą, być może światu jest potrzebny i jeden i drugi gatunek pracy - do niektórych ludzi trzeba wrzeszczeć przez megafon, a do innych wystarczy szeptać. Oczywiście patrzę na to z perspektywy nie działacza NGO, a osoby na końcu łańcucha pokarmowego, czyli darczyńcy, wolontariusza i szerszej publiki, której ten temat jest na co dzień obcy. Bo NGO przecież zajmując się beneficjentami, wykonują jednocześnie pracę "nadawania" do darczyńców i publiki - może nie wszyscy mają taki sam słuch i potrzebują organizacji różnego kalibru.

A tak ogólnie a'propos namaszczenia (znów abstrahując od ogłoszenia CI). Szczerze mówiąc ja w ogóle mam wrażenie, że w części sektora NGO skierowanego na niepełnosprawność (rozumianą w obecnych kategoriach prawnych - niepełnosprawnym jest w takim rozumieniu zarówno osoba przykuta do łóżkach jak i samodzielny w dużej mierze epileptyk) jest sporo namaszczenia z gatunku: "ojejku, piszesz wiesze - wspaniale, niepełnosprawny pisze wiersze". Trzeba to po prostu przeżyć.

PS. Dziękuję za niezasłużony chyba-komplement. :-)
Nadrzędny Autor barnaba24 Dodany 2009-12-31 17:16
zgadzam się w większości z Tobą. Tylko że Integracja żyje dzięku funduszom PFRON, prezes i cała jego organizacja twierdzą że niepełnosprawni są sprawni i nagle prezes potrzebuje asystenta. czyżby w Integracji nie było NIKOGO chętnego?
Nadrzędny - Autor barnaba24 Dodany 2009-12-29 16:57
A mnie zastanawia zwrot "Świadczenie pomocy dla  Prezesa  w wykonywaniu codziennych czynności" - czyżby to szukanie pielęgniarza za pieniądze Integracji?
Nadrzędny Autor maltabar Dodany 2009-12-29 17:08
same?????
Nadrzędny Autor Ella Dodany 2009-12-29 18:40
No niezłe muszę przyznać.....
Nadrzędny Autor kropka Dodany 2009-12-30 10:42
Nie widzę nic niestosownego w tym ogłoszeniu. Jasno określone obowiązki.
Poprzedni wątek Następny wątek Wyżej Wątek ogólne / Praca / Praca dla asystenta prezesa... (7055 - wyświetleń)

Powered by mwForum 2.16.0 © 1999--2008 Markus Wichitill