> Tak jak ja to robię na kulach
Ellu - o ile mi wiadomo Basia ma chorobę tego typu co moja. Inną niż Ty (Ty masz to powypadko jeśli dobrze pamiętam) więc o ile wolno mi coś sobie wyobrazić, to niewykluczone, że Twoje kule to zupełnie inna bajka. Klasyczną cechą MPD są stałe braki w równowadze, nasilające się w sytuacjach stresujących i wymagających precyzji (mogę się o tym bardziej rozpisać, jeśli to kogoś interesuje). Wejście na drabinę, bez stałej pomocy kogoś drugiego u mnie np. odpada w przedbiegach. Nie da rady. Może gdybym się musiała ratować z płonącego domu to bym spróbowała, ale dla firanek nie zamierzam ryzykować (po to wymyślono żaluzje
). Podejrzewam, że u Basi może być podobnie.