Witam , tak myślę od paru dni , gdyby szczerbaty napisał to wszystko co dotychczas ,ale milszym delikatniejszym językiem , a nawet zbudował dłuższe zdania opisując to samo , to tak niestety lub i stety , on ma racje wielu sprawach , i na temat zachłanności na kasę i korupcje i łapówki i ...bolesnej sprawy zanika coś co nazywamy uczciwością , odpowiedzialnością za czyny , zaniedbanie obowiązków jakich się poszczególni ludzie podejmują, a najbardziej - bolesne ,że słaby człowiek jest spychany i ma mniejsze szanse na godziwe dobre życie ., a nie jest w stanie zdrowotnym żeby osobiście sobie na nie zapracować . Frustarcja będzie rodziła się , bo nikną szanse na samodzielność , na , w naszym przypadku odzyskanie zdrowia , i życia jak człowiekowi przystało .
Choroba różna , różna zaradność , a przy tym , ciągłe proszenie o pomoc , a po wielu latach i to nie bawi ..... to przygnębia . A jeśli za często korzystamy z takiej formy , aby podobno żyć , i nie zawsze mile ktoś nam pomoże - to potem już człowiek nie umie powiedzieć proszę zrób mi to i to, więc albo tego nie ma , nie zrobi , i jednocześnie gnuśnieje jego osobowość , a ten ktoś co ma zrobić , no co ?
A i niejednokrotnie bliscy otaczający chorego chcą sercem , ale już nie są w stanie fizycznie mu pomóc , ( starość , albo inne utrudnienia) . Jest prawdą ,że to trudne , kto przeszedł przez piekło niemocy , taki "padolek" - to mnie zrozumie .
Ja to przeszłam , cieszę się i dziękuję ,że jeszcze się nieco podźwignęłam , mam jeszcze bliskich do pomocy ( powtarzam jeszcze, oby byli zdrowi i tak serdeczni jak teraz) ,
ale ciągle mam przed oczami obraz owego czasu , i , ogarniam strachliwymi aż myślami ludzi w tak trudnej sytuacji .