bobrowa - O CZYM TY, DO LICHA, MÓWISZ...?
Buty (o przepraszam, pantofelki) też jakoś wieczorem trzeba zsjąć, rano założyć (no, chyba że Ty nie uskuteczniasz tego sposobu).
A o co chodzi z tym ginekologiem, plażą itp. to - jak chodzę w protezach ponad 30 lat - nie kumam:)
Plaża zasadniczo bawi mnie średnio, bo jest nudna, ale jeśli już się tam zaplączę to opalam się jak chcę i kąpię się jak chcę. Na basenie jestem czasami kilka razy w tygodniu... Jakoś nikt mnie, póki co, nie opluł... Jak to moja Babcia mawiała: NIECH SIĘ WSTYDZI TEN, KTO WIDZI:)
A ginekolog - jak wspomniała nasza koleżanka - nie maca protez tylko zupełnie co innego; a skoro jestem w stanie wleźć na pierwsze czy drugie piętro na dwóch protezach to i na fotel się wgramolę. A i tak zawsze jest tak, że w gabinetach bardzo uprzejmie pytają czy i jak mogą mi pomóc - i na tym kończy się kłopot (o ile się zaczyna).
I nie martw się, bobrze, o życie intymne czy stosunki międzyludzkie amputantów - obawiam się, że mogłabyś się zdziwić...
Barbara - nie użalaj się tak akurat na protezowiczami. Ja wolę wymieniać co 3 lata obydwie, niż naprawiać wózek co parę miesięcy a później żebrać na kolejny - ale to właśnie nie o to chodzi. Podstawą jest wiedza na temat obecnych możliwości dopasowania sprzętu i zdrowego rozsądku, poza emocjami - a da się doskonale funkcjonować nawet na protezie z drewna (wiem, co mówię:)).
Każde z nas oswoiło w takim czy innym stopniu własne przypadłości. Ja swoje nawet zdecydowanie lubię i nie wygłupiałabym się za żadne pieniądze z jakimiś przeszczepami czy innymi cudami - jestem przekonana, że z obydwoma zdrowymi nogami nie przeżyłabym życia tak ciekawie, jak przeżywam:) I to nie od posiadania lub nie kończyn zależy - to chyba oczywiste dla nas obydwóch akurat.