> Nie porównywał bym zmian osobowych do rewolucji.
> Zgodzę się że najwiekszym zagrozeniem jest wyciągnięcie wtyczki.
> Będzie jak bulwar.
> a jakie macie wnioski?
>Mój zasadniczy postulat jest taki, że forum to jest forum i tylko forum, zwłaszcza z perspektywy użytkownika <
> W moim odczuciu tutaj w " kawiarence" mimo wielu burz i zmian "brygady" jest specyficzny przyciągający klimat.
> Ważne , aby forum było tylko odskocznią, a nie "całym życiem", żeby jak "wtyczkę wyciągną" (jak mówi Iota), nie stało się to tragedią.
> Nie wiem czemu to miejsce miałaby czekać jakaś szczególnie inna, świetlana, romantyczna przyszłość tylko dlatego, że ludzie odeszli (a nie przyszli).
> O tym jak podchodzę do ludzi w Internecie już żeśmy kiedyś rozmawiały.
> A ktoś tak to ujął? Ma takie oczekiwanie?
> forum to nie wyłącznie dialogi, tylko forum wszystkich uczestników.
> Te frakcje to samo życie, nie tylko forumowe, bo zawsze łączy się podobne w opozycji do innego.
> Co się dzieje dalej, zależy już tylko od umiejętności komunikacji.
> cóż po konferencjach jeśli na co dzień nikt nikogo tego w szkołach od klasy pierwszej nie uczy.
> Szkoła nie jest od tego, żeby tego uczyć, bo tego się nie da uczyć w segmentach po 45 minut sztuka, z grupą obcych dzieciaków które może się nawet nie lubią. Szkoła w ogóle znacznie lepiej "przelewa wiedzę" niż uczy umiejętności i to wynika z tego jak jest zbudowany model edukacji (bardzo trudno byłoby to zmienić). Nie wszystko należy do szkoły.
> Każdy kto sam sobie z tego zdaje sprawę, już jest na takim poziomie że może się dalej sam uczyć.
> każdemu życie wystawi osobisty rachunek.
> Kto jesli nie szkoła, gdy rodzice bywają nieporadni?
> Oczywiście czym innym jest to, że ktoś gdzieś zrobi jakieś dodatkowe eksperymentalne zajęcia, bo to popieram, a czym innym taka wizja że „zajęcia z empatii” wypiszemy w program ramowy i niech będzie cudownie mocą dekretu. Bo nie będzie.
> Już żeśmy rozmawiały o tym, co ja – na przykład - myślę o narzekaniu bez osobistego robienia,...
> być, bo mało to razy programy były zmieniane?
> I nie zajęcia z empatii, ale z umiejętności komunikacji.
> Tak naprawdę wychodzi na jedno, bo teoretycznie sucha "komunikacja" już jest, w postaci języka polskiego.
> To tylko tyle by wystarczyło i aż tyle by dało.
> "Co robiliście na lekcjach wychowawczych?"
> nie wierzę w to że szkoła może wychowywać z samej racji bycia szkołą
> A i tak trzysta razy lepszym wychowawcą i osobą z większym wpływem zawsze będzie rodzic.
> Kto jesli nie szkoła, gdy rodzice bywają nieporadni?
> Społeczeństwo po całości. Ciocie, wujki, babcie, dziadkowie i cała reszta wszystkieg. Szkoła ewentualnie, być może, też, ale bardzo
> marzy mi się, żeby > > nam wszystkim przeszło w pierwszej kolejności
> mówienie o tym co powinni abstrakcyjni ministrowie i abstrakcyjne szkoły.
> musiałabym być wyjątkowo dziwnym człowiekiem
> szkola ma pomagac ?
> Pomagac moga rodzice, szkola ma nauczyć!
> Za darmo ,bez korzyści materialnych ktoś przebywa sam ma sam z dzieckiem?
>Naprawdę nie kupuję Twojego tlumaczenia. Kiedyś mnie szkola nauczyla czytać, pisać i liczyć a rodzice " pomagali czasem paskiem" gdy mi się bardzo nie chcialo albo stosujac ZOD.
>Przekazywanie wiedzy to przecież nauczanie a wymaganie pewnych przyjętych zasad obowiązujących w szkolach to wychowywanie.<
>To jest tak naturalne jak nauka poslugiwania się sztuccami. cz też utrwalanie nawyku wycierania obuwia przed wejsciem do pomieszczenia tak samo jak
Powered by mwForum 2.16.0 © 1999--2008 Markus Wichitill