A gdzież tam starość, moja droga. Uważam, że z biegiem lat coraz bardziej dostrzegamy „niuanse” własnego życia, coraz bardziej je doceniając. Myślę, że przypominanie sobie, które jest dostrzeżeniem, iż takowe były, jest wdzięcznością z serca płynącą. Myślę, że źle by było, gdybyśmy takich chwil nie pamiętali, nie zauważali, nie rozpoznawali, jako te dobre, wspaniałe „perełki” wciągu własnej podróży.
Wedle starej zasady, iż złych zdarzeń się nie pamięta to te dobre są wciąż żywe, tylko trzeba po nie „sięgnąć”. Znam ludzi w bardzo podeszłym wieku, i uwierz mi, wspaniale się ich słucha. To niczym „skarbnice wiedzy”, choć czasami w niczym nie przypominające dzisiejszych czasów, ale jednak.
Zatem ani mi się waż mówić o starości, puki serce młode.