Witam i dziekuję za odpowiedź.
czyli mamy do czynienia z tzw piramidą wzajemnie wykluczających się przepisów.
kontaktowałam się na początku z urzędem w rodzinnej miejscowości w sprawie terminu dostarczania dokumentów między miastami (otrzymałam informację, że to zwykle trwa około 2tygodni, ale nie potrafią dookreślić się precyzyjnie).
powiedzieli także, że procedura ruszy dopiero po złożeniu przeze mnie wniosku o ponowną komisję w nowym miejscu pobytu - czyli gdy urząd-z-miejsca-docelowej-komisji wyda dyspozycję. nie mogłam w żaden sposób "złożyć wcześniej" - niestety
przykro mi. takie procedury i wyżej się nie podskoczy. złozyłam więc dokumenty najwcześniej jak tylko się dało, dokładnie na 30 dni przed wygaśnięciem orzeczenia.
istnieje przepis który mówi, że dokumenty na ponowną komisję należy składać nie wcześniej niż na 30dni przed upływem ważności starego orzeczenia. w 2012 wprowadzono poprawkę mówiącą:
"osoba niepełnosprawna posiadająca orzeczenie o niepełnosprawności lub stopniu niepełnosprawności wydane na czas określony może wystąpić z wnioskiem o wydanie orzeczenia o ponowne ustalenie niepełnosprawności lub stopnia niepełnosprawności nie wcześniej niż 30 dni przed upływem ważności posiadanego orzeczenia."czyli i tu miesiąc, i tu miesiąc (tyle średnio czeka się na wyznaczenie terminu). razem 60dni od złożenia wniosku. przed wyznaczeniem terminu komisji orzekającej, mogę sobie kolejny miesiąc czekać więc, nie mając ponownie orzeczonego stopnia - według prawa. nie mając refundacji wynagrodzenia, płacąc 100% za przejazdy komunikacją miejską, etc, etc. chodzi mi o ten martwy czas.
Istnieje więc paradoks - niepełnosprawny z nieważnym już orzeczeniem, który oczekuje na wyznaczenie terminu komisji, jest według naszego Państwa całkowicie sprawny ("na papierze"). - bo np kontrolerowi w autobusie komunikacji miejskiej, osoba oczekująca na komisję, nawet po okazaniu papieru, że "sprawa o komisję w toku" może co najwyżej naskoczyć (tacy ludzie przy kontroli biletów działają rutynowo, prosto jak budowa cepa).
w pracy też nie wiem jak się potoczy, nie znam się póki co na obsłudze SODIR z PFRON i nie wiem, czy możliwe są obsuwy w płatnościach po stronie Funduszu Rehabilitacji, tylko dlatego że miesiąc-dwa "mogę być zawieszona". Myślę, że moja sytuacja nie jest precedensem i ciekawe jak inni radzą sobie w takim wypadku.