Generalnie sprawa wygląda tak, że ZUS przyznaje rentę nie za niepełnosprawność, a za ograniczenie "zdolności do pracy". Uzyskanie lepszego wykształcenia może wpłynąć na to, jak orzecznik oceni w przyszłości Twoją "zdolność do pracy", a więc i na odebranie renty. Ta decyzja należy do orzecznika i nikt inny Ci nie powie, jak będzie (bo nie da się tego "wywróżyć").
Gdyby to dotyczyło mnie, powiedziałabym, że ryzyko jest tego warte - poszłam kiedyś na studia, już po pierwszym roku studiów przyjmowałam tłumaczenia na umowy o dzieło, ukończyłam te studia i poszłam robić doktorat, cały czas pracując zarobkowo. Moja sytuacja jest o tyle inna od Twojej, że mam rentę "na stałe" (i póki co nie utraciłam uprawnień). Ale ogólna zasada jest dla mnie zawsze taka sama - młodzi niepełnosprawni poprzez wykształcenie i pracę zyskują samodzielność. Rezygnowanie z samodzielności dla renty jest co najmniej ryzykowne, bo rentę zawsze jeszcze mogą odebrać (jak ZUS zacznie porządnie bankrutować). Renta jest lepsza od samodzielności tylko, jeżeli bez niej naprawdę nie będzie co jeść i jak za czynsz zapłacić.
Osobiście podjęłam też decyzję o mówieniu orzecznikom wszystkiego, na takiej zasadzie, że jak mi mają odebrać, to niech odbiorą i spokój będzie. A jak powiem wszystko i nie odbiorą, nie muszę się zastanawiać, czy ktoś się kiedyś przyczepi (bo nie ma do czego).