Dziękuję Boginko - dobry wybór awatara
. Już jestem i pełen werwy zacznę zgłębiać pocztę, ale muszę odpocząć ... Przelotem byłem w Wiśle, zjadłem placki ziemniaczane,które je mistrz Adam, zjadłem loda w kafejce gdzie również zajada mistrz i byłem tam 'gdzie i król chodzi piechotą ' - ale ja nie . Przez co pani musiała uprzątnąć kabinę ...dobrze że ... mistrza tam nie było
.
Wracaliśmy do domu przez Biały Krzyż - najwyższe wzniesienie na granicy Wisły oraz Szczyrku . Wąską, krętą i pod górę drogą wspinaliśmy się na ten szczyt . Dobrze, że samochodem. Za skarby świata nie byłbym kolażem Sarni Stok, to górska premia pierwszej kategorii , chyba że w drugą stronę
)- z górki .
Pogoda w Wiśle była słoneczna . Za to na górze było nie ciekawie : lało jak z cebra , droga parowała i jeszcze ta burza . Grzmiało i błyskało się ,ale tylko do szczytu ... Brat zrobił mi wspaniałą wycieczkę , tylko pogoda na Białym nie dopisała,ale... Pozdrawiam
.