www.niepelnosprawni.plStrona główna forum
forum.niepelnosprawni.pl - Nie jesteś zalogowany
Strona główna forum Regulamin i pomoc Szukaj Rejestracja Logowanie
Poprzedni wątek Następny wątek Wyżej Wątek ogólne / Kawiarenka / Witam po przerwie. czy mamy zmiany? (Strona 3) (45935 - wyświetleń)
1 2 3 Poprzednia strona Następna strona  
Nadrzędny Autor lidian Dodany 2014-04-06 19:25
:-)
Nadrzędny - Autor Iota Dodany 2014-04-06 20:58 Zmieniony 2014-04-06 21:04

> Nie porównywał bym zmian osobowych do rewolucji.


Na tym forum tylko takie „rewolucje” są prawdopodobne. No, mogłaby być jeszcze rewolucja techniczna, ale to inna bajka.
A to jaki jest skład osobowy działu forum ma bardzo duże znaczenie dla tego jak ten dział „działa”. Więc tak, zmiana X osób w ekipie to taka mała rewolucja, bo zmienia zasadniczo klimat. I takich rewolucji ja tu bym naliczyła już na obie ręce.

> Zgodzę się że najwiekszym zagrozeniem jest wyciągnięcie wtyczki.


Ale to nie jest (moim zdaniem) żadne „zagrożenie” to jest zwykły fakt. Zamyka się czasem bary, kawiarnie, stadiony to i strony internetowe też.

> Będzie jak bulwar.


Dział forum może tak samo umrzeć z braku aktywnych użytkowników, jak i może się rozrastać. Kultura osobista się liczy, ale nie jest jedyną rzeczą – były takie czasy, kiedy ten dział był bardzo kulturalny, w tempie 3 posty na tydzień. I nie ma żadnego powodu dla którego kiedyś nie mogłoby taki znowu być. Właśnie dlatego nie cieszyłabym się, że ludzie odchodzą (w 95% przypadków). Nie płakałabym po tym, bo to też bez sensu (forum naprawdę jest mało ważną rzeczą, w skali Wszechświata), ale z cieszeniem się tylko dlatego, że odchodzi ktoś z kim się być może nie zgadzasz, kto używa tego miejsca inaczej niż Ty byś sobie życzył, lepiej być ostrożnym (bo nie zniknęli wyłącznie obrzydliwi prowokatorzy). Żebyś przypadkiem nie został na bulwarze, na którym nastawiałeś znaków, których nikt nie czyta.

Oczywiście mogę się mylić i może Twoja entuzjastyczna refleksja nie ma nic wspólnego z tym, że głównie ludzie z forum poznikali (jeżeli są tu jacyś bardzo aktywni nowi ludzie, nie zauważyłam)
Nadrzędny - Autor w-zetka Dodany 2014-04-06 23:25 Zmieniony 2014-04-06 23:27
Rozdzielacie tak jakby trochę włos na czworo, a jakie macie wnioski?
Bo dla mnie forum jest odskocznią. Takim przerywnikiem, gdy siedzę w archiwach cyfrowych i czytam jak tam było w dawnych wiekach z tym, czy owym, potem coś tam z tym muszę zrobić, bo zaczęłam i chcę skończyć. Przełączam się więc, gdy chcę odpocząć i piszę. Ze znajomymi się już aż tak często nie widuję, od czasu, gdy się wyniosłam za miasto. Do pracy chodzić nie muszę.
Tu natomiast nie odbieram ludzi jako nicki-byty wirtualne, bo za każdym nickiem jest schowany konkretny człowiek. Ten człowiek też ma jakieś myśli, jakieś odczucia, poczucie humoru lub nie, dobro w sercu lub głupią, płaską złośliwość.
I obojętnie, czy porównam to miejsce do chodnika, czy do placu, czy czegoś innego, to mam do czynienia z interakcją, z realnymi ludźmi w wirtualnej przestrzeni.
Jednych się lubi, innych mniej, co nie oznacza niechęci, a z innymi nie można przejść obok, by nie być potrąconym. Z kimś innym wiedzie się spory dla samych sporów czasem, jak fechtunek dla wprawy, a czasem dla idei, w którą się bardzo wierzy.
To daje poczucie, że są tu 'znajomi'  ludzie, nie nicki i nie byłoby mi obojętne, gdyby forum nagle znikło.
Jestem za teorią, która mówi, że pisząc, zostawiamy tu kawałek siebie, nawet, gdy uważamy, by za wiele o sobie nie powiedzieć.
A rewolucje?;-) teraz na poważnie powiem. Wszystko się zmienia, nic nie stoi w miejscu, więc dlatego i forum się zmieniało i zmieniać będzie, bo my ludzie (nie nicki) się zmieniamy też. Przypływamy, odpływamy, płyniemy na inne morza, do innych ludzi, czasem wracamy. Czasem się nie chce pewnie już wracać? Samo życie. Realne.
Nadrzędny - Autor Iota Dodany 2014-04-07 12:52

> a jakie macie wnioski?


Mój zasadniczy postulat jest taki, że forum to jest forum i tylko forum, zwłaszcza z perspektywy użytkownika (administrator zwykle może np. próbować reklamować swoje forum, przyciągać ludzi, czyli w jego wypadku jakieś dalekosiężne, romantyczne wizje mają trochę więcej praktycznego sensu).

Wszystkie fazy, że TERAZ to forum jest super forum, a wcześniej było byle jakie albo odwrotnie wydają mi się mocno na wyrost. To jest tylko forum i tylko Internet, a Kawiarenka na tym forum to od dawna sztuka rozpisana na kilkanaście osób. Nie wiem czemu to miejsce miałaby czekać jakaś szczególnie inna, świetlana, romantyczna przyszłość tylko dlatego, że ludzie odeszli (a nie przyszli).

O tym jak podchodzę do ludzi w Internecie już żeśmy kiedyś rozmawiały.
Nadrzędny - Autor lidian Dodany 2014-04-07 13:21

>Mój zasadniczy postulat jest taki, że forum to jest forum i tylko forum, zwłaszcza z perspektywy użytkownika <


Oczywiście, tak. Można w każdej chwili się od niego "odciąć" jeśli nam się  coś nie podoba. Jednak mimo wszystko trzeba coś lub kogoś  tutaj lubić żeby wchodzić często. Inaczej traktuje się fora typowo tematyczne, na które wchodzimy tylko w jednym celu. W moim odczuciu tutaj w " kawiarence" mimo wielu burz i zmian "brygady" jest specyficzny przyciągający klimat. I tak jak pisze Wuzetka za każdym nikiem stoi żywy człowiek, który tutaj się trochę (nawet jak tego nie chce) odkrywa i możemy go lubić lub nie. A może to tylko starsi, do których ja się zaliczam, tak to odbierają. Ważne , aby forum było tylko odskocznią, a nie "całym życiem", żeby jak "wtyczkę wyciągną" (jak mówi Iota), nie stało się to tragedią.
Nadrzędny - Autor Iota Dodany 2014-04-07 13:26

> W moim odczuciu tutaj w " kawiarence" mimo wielu burz i zmian "brygady" jest specyficzny przyciągający klimat.


O gusta nie wypada się kłócić, ale akurat ja tu nie zostałam z powodu "przyciągającego klimatu". Oczywiście, jeżeli dla kogoś innego to forum ma klimat, to szczęść mu Panie Boże i nic mi do tego, Tak tylko odnotowuję.
Nadrzędny Autor lidian Dodany 2014-04-07 13:35
"klimat", może złe słowo, ale inne nie przyszło mi w tej chwili na myśl. :-)
Nadrzędny Autor w-zetka Dodany 2014-04-07 14:37

> Ważne , aby forum było tylko odskocznią, a nie "całym życiem", żeby jak "wtyczkę wyciągną" (jak mówi Iota), nie stało się to tragedią.


No i tu jest rzeczy sedno. Całego życia się nie lokuje na forum. Zresztą z obecnych chyba nikt tego nie robi.:-)
Co do przyzwyczajeń i sympatii, to nie tylko od wieku, ale od osobniczej zdolności do uczuć i empatii też wiele  zależy. Nie można być emocjonalnym w życiu, mieć umiejętność empatii wobec ludzi w realu, a wobec tych z forum być zimną rybą. Nie da się. Ale to oczywiście tylko "moje zdanie i moje mniemanie".;-))) Pozdrowienia pozytywnie żartobliwe przy okazji dla Zygmunta.:-)
Nadrzędny - Autor w-zetka Dodany 2014-04-07 14:28

>  Nie wiem czemu to miejsce miałaby czekać jakaś szczególnie inna, świetlana, romantyczna przyszłość tylko dlatego, że ludzie odeszli (a nie przyszli).


A ktoś tak to ujął? Ma takie oczekiwanie?

> O tym jak podchodzę do ludzi w Internecie już żeśmy kiedyś rozmawiały.


Tak:)
Nadrzędny - Autor Iota Dodany 2014-04-07 14:57

> A ktoś tak to ujął? Ma takie oczekiwanie?


Głupio mi się rozmawia z ludźmi na trzy fronty, bo każdy mówi za siebie. Ale skoro pytasz:

"Jest takie jakie być powinno -żywe. Naturalne. Zwykłe miejsce niezwykłych ludzi. [...] Według mnie Kawiarenka jest sercem forum. [...] Tu przecinaja się nasze drogi w podróży jakim jest życie.  [...] A rodzaju pociągów jest duzo: zwykle, pospieszne, lokalne, towarowe, okresowe, turystyczne itp. Ktorym pojedziemy lub raczej chcemy podróżować zalezy od Nas forumowiczów"

Zakładając, że to co właśnie cytuję to nie satyra albo czyste żarty, to to ocieka wielkim romantyzmem. "Teraz forum jest takie jakie być powinno." "(Teraz) jest żywe i naturalne" i strasznie różnorodne. Naprawdę? Broń Boże nikomu nie zabraniam się tutaj dobrze bawić, w dowolnie małym gronie, ale wielkiej teorii to ja bym do tego nie dorabiała. Nie wiem, może WNK ma jakiś inny styl i mnie wychodzi ułański romantyzm tam gdzie go nie ma, albo sobie wyłącznie żarty robi. To w każdym razie bardziej "sprawa" między mną a nim, a nie mną a Tobą. A jeżeli się mylę w ocenie, to sprawy w ogóle nie ma.
Nadrzędny - Autor w-zetka Dodany 2014-04-07 15:33 Zmieniony 2014-04-07 15:36
Oczywiście, ale kto pyta nie błądzi, a kto odpowiada temu nic nie ubędzie.:-) Piszemy na forum publicznym, forum to nie wyłącznie dialogi, tylko forum wszystkich uczestników.
Nie piszę, aby pouczać, broń Boże, ale żeby się usprawiedliwić z tego, że zapytałam, gdy nie wiedziałam, co i kogo masz na myśli, pisząc tamten post do mnie. Teraz wiem, dziękuję za odpowiedź.:-)

Jakby jednak ktoś "na poźniej" chciał wiedzieć, to przytoczę definicje (l.mn.) forum  wg słownika
1. «miejsce publicznych wystąpień»
2. «spotkanie poświęcone omawianiu spraw z określonej dziedziny; też: grupa ludzi biorących udział w takim spotkaniu»
3. «stowarzyszenie skupiające organizacje, państwa lub osoby na zasadzie dużej autonomii organizacyjnej i odrębności poglądów»
4. «plac w miastach starożytnego Rzymu, na którym odbywały się zebrania ludowe, targi, sądy»
5. «w dawnej Polsce: sąd właściwy dla rozstrzygania danej sprawy»

:-)
Nadrzędny - Autor Iota Dodany 2014-04-07 15:59 Zmieniony 2014-04-07 16:20

> forum to nie wyłącznie dialogi, tylko forum wszystkich uczestników.


Prawda. Tylko ja jakoś nie lubię o ludziach w trzeciej osobie, chyba że oni sami się zgadzają, lubią wszyscy nawzajem i mają do siebie dystans i zaufanie jednocześnie. Zdarza mi się jeszcze, ale to prawie nigdy nic dobrego nie przynosi.

Forum jest z tego punktu widzenia strasznie dziwnym miejscem, bo to niby są wystąpienia publiczne, ale dość często brane osobiście (Nie zgadzasz się ze mną? A masz ad hominem - tabletkami, wiekiem, chorobą, czymś ci pojadę! Źle o mnie mówisz, obcy internetowy człowieku? Idź się leczyć.... A może lepiej nie, bo już pewnie za późno!), niby dialogi ale grupowe (i potem tworzą się z tego jakieś dziwne frakcje - skoro ty mówisz X i on mówi X to pewnie wy jesteście po jednych pieniądzach), niby żartem a na tyle serio, że ludzie potrafią na siebie nawzajem napluć.

Metoda "rozmawiam z X, nie z Tobą" służy generalnie tylko ominięciu tych wszystkich dziwnych zakrętów. Niestety może sprawiać wrażenie nieuprzejmej, na przykład. Nie o to chodzi.
Nadrzędny - Autor w-zetka Dodany 2014-04-07 16:46
Te frakcje to samo życie, nie tylko forumowe, bo zawsze łączy się podobne w opozycji do innego. Co się dzieje dalej, zależy już tylko od umiejętności komunikacji.  Tu akurat jako naród jesteśmy z tyłu, za innymi. Owszem próbuje się coś robić. W Poznaniu odbyła się nawet konferencja naukowa 4 kwietnia br. pt. „Socjoterapeutyczne aspekty zarządzania sytuacją konfliktową w wymiarze jednostkowym i społecznym”, ale cóż po konferencjach jeśli na co dzień nikt nikogo tego w szkołach od klasy pierwszej nie uczy.
To jest podstawowy błąd w edukacji i potem mamy inne szkoły jazdy, a raczej zbyt często ring, kto komu mocniej przywali. Tak, jak pisałaś.
Nadrzędny - Autor Iota Dodany 2014-04-07 17:08

> Te frakcje to samo życie, nie tylko forumowe, bo zawsze łączy się podobne w opozycji do innego.


Tylko że w realu to jest zupełnie zrozumiałe.

A w internecie właśnie dystans do kabla jest szansą na to, żeby zamiast się wpieniać i uruchamiać te części mózgu, które zajmują się obroną terytorium, wziąć to na chłodno. Właśnie dlatego tak lubię ludziom proponować przygaszanie emocji w sieci - bo emocje w rozmowie cementują tych co już się lubią, ale oddalają od siebie resztę. I akurat w sieci, gdzie to potem zostaje, widać jakie to jest absurdalne: "O jeżu kolczasty, nie zgadzasz się ze mną? Dureń z koneksjami, gołowąs i chory na głowę!" Albo "Alarm czerwony! Obcy człowiek się ze mną nie zgadza! Trzeba i należy go przekonać - jak się za tydzień dalej będzie tak samo nie zgadzał, to znaczy że idiota". A może przeciwnie, znaczy to że bardzo rozsądnie nie zmienia żadnego ważnego poglądu w tydzień za życzenie kompletnie obcej (i potencjalnie fikcyjnej) osoby.

Tym niemniej, uprzejmie i pokątnie się nie zgadzam, że:

> Co się dzieje dalej, zależy już tylko od umiejętności komunikacji.


---

> cóż po konferencjach jeśli na co dzień nikt nikogo tego w szkołach od klasy pierwszej nie uczy.


Szkoła nie jest od tego, żeby tego uczyć, bo tego się nie da uczyć w segmentach po 45 minut sztuka, z grupą obcych dzieciaków które może się nawet nie lubią. Szkoła w ogóle znacznie lepiej "przelewa wiedzę" niż uczy umiejętności i to wynika z tego jak jest zbudowany model edukacji (bardzo trudno byłoby to zmienić). Nie wszystko należy do szkoły.

A po drugie, jakoś nie mam współczucia dla argumentów, że my tacy biedni, bo nikt nas nie uczył. Słysze je zdecydowanie zbyt często. Każdy kto sam sobie z tego zdaje sprawę, już jest na takim poziomie że może się dalej sam uczyć. Jeżeli mu zależy. Nie jest pewnie zaskakujące, że ja mam takie podejście, że kiedyś trzeba przestać mówić, że "oni są winni" - każdemu życie wystawi osobisty rachunek.
Nadrzędny - Autor w-zetka Dodany 2014-04-07 17:50

> Szkoła nie jest od tego, żeby tego uczyć, bo tego się nie da uczyć w segmentach po 45 minut sztuka, z grupą obcych dzieciaków które może się nawet nie lubią. Szkoła w ogóle znacznie lepiej "przelewa wiedzę" niż uczy umiejętności i to wynika z tego jak jest zbudowany model edukacji (bardzo trudno byłoby to zmienić). Nie wszystko należy do szkoły.


Tu ja się nie zgadzam z Twoją opinią, że nie szkoła. Kto jesli nie szkoła, gdy rodzice bywają nieporadni?
Faktem jest z kolei to, że nie od szkoły zależy, a od ministerstwa, a ministrów Oświata miała do tej pory takich, co to sami nie umieli się komunikować z nikim.
Dość dawno temu grupa zapaleńców, kończących właśnie psychologię "uwzięła się":-) aby nauczyć maluchów rozwiązywania konfliktów i postrzegania innych inaczej niż dotąd. Chodzili po szkołach i proponowali nauczycielom zajęcia w ramach godzin wychowawczych, w klasach, w których było dużo konfliktów.
Uczyli w cyklu zajęć, takich prostych rzeczy, żeby zauważać, że "nie denerwujesz mnie ty, tylko to, co mówisz." Nie lubię cię, bo wcale jeszcze nie szukałam w tobie dobrych cech, a widziałem/am tylko to, co mnie denerwuje, albo podpowiedzieli mi inni. Oczywiście cały proces był przygotowany pod kątem małych dzieci i przynosił efekty. Tak więc szkoła może? Może i powinna chcieć, bo i edukacja jest prostsza, gdy klimat przyjazny.

> Każdy kto sam sobie z tego zdaje sprawę, już jest na takim poziomie że może się dalej sam uczyć.


Nie każdy, tylko ten, kto jest świadomy braków. Następnie ten, kto czyta ze zrozumieniem, bo 70% społeczeństwa podobno  ma w tym deficyty większe lub mniejsze.
I wcale się nie dziwię, jesli szóstoklasistom na testach dano tekst, który rozwiązał pierwszoklasista i analizę wiersza też. Taki mamy poziom jakie testy.
Nadal więc kłania się praca od podstaw w zakresie komunikacji również.:-)))))))

> każdemu życie wystawi osobisty rachunek.


Tylko po co płacić życiu frycowe, jeśli można się nauczyć tego frycowego  omijać od małości?
Nadrzędny - Autor Iota Dodany 2014-04-07 18:36

> Kto jesli nie szkoła, gdy rodzice bywają nieporadni?


Społeczeństwo po całości. Ciocie, wujki, babcie, dziadkowie i cała reszta wszystkiego. Szkoła ewentualnie, być może, też, ale bardzo marzy mi się, żeby nam wszystkim przeszło w pierwszej kolejności mówienie o tym co powinni abstrakcyjni ministrowie i abstrakcyjne szkoły. Oczywiście czym innym jest to, że ktoś gdzieś zrobi jakieś dodatkowe eksperymentalne zajęcia, bo to popieram, a czym innym taka wizja że „zajęcia z empatii” wypiszemy w program ramowy i niech będzie cudownie mocą dekretu. Bo nie będzie.

Paradoksalnie pokazuje to nawet argument, że mamy wtórny analfabetyzm - no przecież są szkoły, reformowane dziesiątki razy i co? Ano nic, bo bez kultury czytania szkoła może iść się schować. A nakazem do prawdziwego czytania nikogo nie da się zmusić. Kultura zmienia politykę skuteczniej, niż polityka kulturę - np. ludzie w moim pokoleniu i ci nieco młodsi palą coraz rzadziej (palenie mi pasuje jako przykład czynności negatywnej) nie dlatego, że wydano przepisy, a że palenie jest passe. Tak się zrobiło. W pokoleniu o stopień wyżej passe nie jest i nie ma tego efektu.

Ale my tu już schodzimy znowu na politykę, a o polityce poza polityką tego forum gadać mi się nie chce, bo moje poglądy polityczne byłyby tutaj bardzo, bardzo niepopularne. :-) Już żeśmy rozmawiały o tym, co ja – na przykład - myślę o narzekaniu bez osobistego robienia, a dla mnie od tego się zawsze zaczyna.
Nadrzędny - Autor w-zetka Dodany 2014-04-07 19:16 Zmieniony 2014-04-07 19:19

> Oczywiście czym innym jest to, że ktoś gdzieś zrobi jakieś dodatkowe eksperymentalne zajęcia, bo to popieram, a czym innym taka wizja że „zajęcia z empatii” wypiszemy w program ramowy i niech będzie cudownie mocą dekretu. Bo nie będzie.


Pewnie, że nie będzie, ale mogłoby być, bo mało to razy programy były zmieniane?
I nie zajęcia z empatii, ale z umiejętności komunikacji. Empatia byłaby wtedy pochodną, pojawiałaby się powiedzmy w skrócie ..."sama".;-)

> Już żeśmy rozmawiały o tym, co ja – na przykład - myślę o narzekaniu bez osobistego robienia,...


I też miałyśmy protokół rozbieżności.:-) dodam, że spokojny i to się nam liczy.:-)
Nadrzędny - Autor Iota Dodany 2014-04-07 19:52

> być, bo mało to razy programy były zmieniane?


Akurat metodykę nauczania to mi trochę do głowy kładli na uniwerku, więc tak tylko krótko: na papierze można zreformować wszystko. Cymes polega na tym, że szkoła z dużymi klasami dzielonymi według wieku (a nie umiejętności/indywidualnego poziomu rozwoju) i nie według tego którzy uczniowie się choć trochę lubią a którzy nie (żeby, na przykład, "kujon", albo "głupek" nie dostawał po nosie i też się mógł po swojemu uczyć), będzie zawsze przypominała fabrykę śrubek. Owszem, będą klasy lepsze i gorsze, nauczyciele lepiej i gorzej do tych klas pasujący. Ale model edukacji mamy z fabryki śrubek, to się z tego akademii samorozwoju tak po prostu nie zrobi. W fabryce śrubek się robi odlewy, a nie rzeźbi.

A na szkoły będące akademiami samorozwoju dla wszystkich nas po prostu nie stać. Nie tyle w sensie finansowym, co w sensie całkowitego wysadzenia aktualnego modelu nauczania, nie tylko w Polsce.

> I nie zajęcia z empatii, ale z umiejętności komunikacji.


Tak naprawdę wychodzi na jedno, bo teoretycznie sucha "komunikacja" już jest, w postaci języka polskiego.
Nadrzędny - Autor w-zetka Dodany 2014-04-07 20:17
Wprowadzenie na lekcji wychowawczej tej tematyki, ćwiczenia w tym zakresie to przecież nie wywracanie modelu szkoły do góry nogami.:-) To tylko tyle by wystarczyło i aż tyle by dało. Jeśli nie daje, to tylko dlatego, że właśnie "czego jaś się nie nauczył, nie nauczy innych". :-) Co robiliście na lekcjach wychowawczych? nauczyciel uzupełniał dziennik, albo dawał burę uczniom, na których słyszał skargi?

> Tak naprawdę wychodzi na jedno, bo teoretycznie sucha "komunikacja" już jest, w postaci języka polskiego.


Jasne, rozumiemy, gdy ktoś nas beszta, ktoś chwali, wiemy kiedy zaczyna się konflikt, mówi się po polsku, ale mało kto umie go zażegnać lub do niego w ogóle nie doprowadzić. Pomijam, czy potem chce, bo to już inna bajka:)
Nadrzędny - Autor Iota Dodany 2014-04-07 20:33 Zmieniony 2014-04-07 20:40

> To tylko tyle by wystarczyło i aż tyle by dało.


Coś by pewnie dało, ale chyba nie tyle ile myślę że myślisz. Ale tak możemy się wymieniać opinią przez następne dwa dni i nic z tego nie wynika, więc pas.

> "Co robiliście na lekcjach wychowawczych?"


To było bardzo dawno. Ale w podstawówce nauczycieli miałam dobrych - w kontakcie z klasą. Dużo, dużo gorzej było w liceum - wuefista, mający kontakt tylko z męską częścią klasy, dostał autorską klasę humanistyczną do prowadzenia i pamiętam z tego głównie to, że po czterech latach dalej mu się imiona uczennic czasem myliły. To nie jest dobry sygnał. Ale z drugiej strony nieliczne "zajęcia wychowawcze" w formie pogadanek też miały wątpliwy wpływ.

Ale z drugiej strony, brutalnie i na serio nie wierzę w to że szkoła może wychowywać z samej racji bycia szkołą. Nauczyciele czasem mogą wychować te dzieci, które się wychować dadzą i tyle (tylko albo aż). A i tak trzysta razy lepszym wychowawcą i osobą z większym wpływem zawsze będzie rodzic.
Nadrzędny Autor w-zetka Dodany 2014-04-07 20:40 Zmieniony 2014-04-07 20:44

> nie wierzę w to że szkoła może wychowywać z samej racji bycia szkołą


Niedowiarek jesteś, ale pomyśl,  auto tez nie jeździ z samego faktu bycia autem:)
Dobra, nie ciągniemy dwa dni. Miłego wieczoru.:-)
dopisałaś:

> A i tak trzysta razy lepszym wychowawcą i osobą z większym wpływem zawsze będzie rodzic.


Tak, głównie wychowuje rodzic, a zręby osobowości się kształtują do 7-8 lat. Co do wpływów..to już się potem z wiekiem zmienia. Najpierw rodzic, potem nauczyciel ("nasza pani powiedziała"), potem rówieśnicy w klasie , potem środowisko itd...
Nadrzędny - Autor WaldusNieKiepski Dodany 2014-04-07 21:33 Zmieniony 2014-04-07 21:38
Czegos tu nie rozumiem  Iota czy.....

> Kto jesli nie szkoła, gdy rodzice bywają nieporadni?


> Społeczeństwo po całości. Ciocie, wujki, babcie, dziadkowie i cała reszta wszystkieg. Szkoła ewentualnie, być może, też, ale bardzo
> marzy mi się, żeby > > nam wszystkim przeszło w pierwszej kolejności
> mówienie o tym co powinni abstrakcyjni ministrowie i abstrakcyjne szkoły.


Chcesz likwidacji szkół . Bo zastąpić  je ma wujek z spod budki z piwem?
A tych co nie  maja wujka ,dziadka  od razu do łopaty ?
To dopiero rewolucja .
Nadrzędny - Autor Iota Dodany 2014-04-07 22:41 Zmieniony 2014-04-07 22:47
Nie, nie chcę likwidacji szkół. Zresztą musiałabym być wyjątkowo dziwnym człowiekiem żebym iść na doktorat, mieć dyplom pokątnie związany z nauczaniem, przez cztery lata uczyć studentów i być przeciwko edukacji szkolnej. Bardzo dziwnym. Posądzasz mnie chyba o ciężki masochizm...

Natomiast uważam, że szkoła jest głównie od przekazania pewnych elementów wiedzy, od pomagania w uczeniu i wychowywaniu, a nie od wychowywania. Bo wychowywać po prostu nie może sama. Mnie też nie szkoła sama nauczyła - rodzice ze mną siedzieli i zadania domowe sprawdzali, rodzice ze mną nadrabiali jak miałam kłopoty z fizyką, nauczyli że się czyta dla przyjemności, ojciec naprawiał komputer jak wywaliłam w kosmos system operacyjny na pierwszym domowym pececie. :-) Rodzeństwo dawało mi pierwsze lekcje angielskiego. Potem to dzięki ich gościnności u mnie w domu były licealne posiadówy przed szczególne obrzydliwymi sprawdzianami z chemii, fizyki, biologii (jak to dawno było...)

Szkoła pomogła, ale gdyby im się nie chciało, to szkoła sama mogłaby się zakichać i guzik by jej z tego wyszedł. Nawet najlepszy nauczyciel widuje 30-20 dzieci przez cztery godziny w tygodniu, mniej więcej. Średnio, niepodzielnej uwagi na jedno dziecko wychodzi 12 minut w tygodniu. Policzmy nawet że są jakieś zajęcia dodatkowe i wyjdzie razem pół godziny uwagi w tygodniu - nie wiem co ten pedagog ze złota miałby zrobić, żeby dziecku w tym układzie zastąpić całą rodzinę i wszystkich dorosłych opiekunów? Niechby nawet i wszyscy nauczyciele byli cudowni - ile mogą naprawić, jeżeli mają w sumie kilka godzin w tygodniu uwagi dla dziecka (bo w klasie jest więcej dzieci niż jedno), a w tym czasie ma się jeszcze zmieścić normalna nauka?

Dla dzieciaków, które mają w domu bagno chciałabym żeby popularniejsze były programy stypendialne i mentorskie, żeby ktoś mógł mu poświęcić czas jeden na jeden albo w małej, dopasowanej grupie. Tak już dzisiaj bywa, że np. student albo inny dorosły wolontariusz zostaje "mentorem" jakiegoś dzieciaka: ma czas, może mu spokojnie poświęcić niepodzielnie uwagę, nie musi się zastanawiać czy zdąży z wymaganym ministerialnie minimum programowym.

Albo żeby się po prostu ktoś zainteresował, jeżeli widzisz, że dziecko ma wujka (i resztę rodziny) pod budką z piwem To takie strasznie trudne?
Nadrzędny - Autor WaldusNieKiepski Dodany 2014-04-07 23:50

>  musiałabym być wyjątkowo dziwnym człowiekiem


Własnie  , to mnie zdziwilo.

> szkola ma pomagac ?


Pomagac moga rodzice , szkola  ma nauczyc !

Niewiem dlaczego ale takie mentorowanie kojarzy mi się  wizytą  na drugi
  dzień panów z oskarżeniem o molestowanie nieletnich . Bo niby jak ?
Za darmo ,bez korzyści  materialnych ktoś  przebywa  sam ma  sam z dzieckiem?
Tego się  nie da zrobić .
Nadrzędny - Autor Iota Dodany 2014-04-08 00:15

> Pomagac moga rodzice, szkola  ma nauczyć!


Wolno Ci myśleć co uważasz, ale ja uważam, że dokładnie odwrotnie. Wytłumaczyłam co myślę, więc koniec występu.

> Za darmo ,bez korzyści  materialnych ktoś  przebywa  sam ma  sam z dzieckiem?


Pomijając fakt, że nie musi być sam na sam, nie wiem czy to pytanie jest smutne, czy zabawne. Chyba jedno i drugie naraz. Wykoncypuj sobie dlaczego.
Nadrzędny Autor WaldusNieKiepski Dodany 2014-04-11 01:33
Koncypuję, koncypuję, koncypuję .... i nic.
Co do Twojego tłumaczenia.  Jakosś do mnie nie przemawia ani mnie nie przekonuje.
Nadrzędny - Autor WaldusNieKiepski Dodany 2014-04-11 01:57
Naprawdę nie kupuję Twojego tlumaczenia. Kiedyś mnie szkola nauczyla czytać,  pisać i liczyć a rodzice " pomagali czasem paskiem" gdy mi się bardzo nie chcialo albo stosujac ZOD.
Przecież nauczyciele są w duzo lepszy sposób przygotowani do nauki niż jakiś wujek ktory doskonale wie jak zbudować most czy dom.
Chyba że przyjmiemy wersję ze dzisiejsze metody szkolenia nauczycieli do pracy w szkole czy choćby w przedszkolu sa niedostateczne i taki inż Karwowski robi to lepiej lub np taki Maliniak "Czterdziestolatek" a już nie wspomnę o kobiecie pracujacej :-)
Przekazywanie wiedzy to przecież nauczanie a wymaganie pewnych przyjetych zasad obowiazujacych w szkolach to wychowywanie.
To jest tak naturalne jak nauka poslugiwania się sztuccami. cz też utrwalanie nawyku wycierania obuwia przed wejsciem do pomieszczenia tak samo jak
nauczenie ze mowi się dzieńdobry na powitanie
Nadrzędny - Autor rogal160 Dodany 2014-04-11 08:04
Nikt nigdy ze mną lekcji nie odrabiał i jakoś szkoły pokończyłem. Teraz zewsząd słyszę, że rodzice siedzą z dziećmi i lekcje odrabiają. Albo dzieci głupsze, albo program przeładowany, albo szkoła uczyć nie potrafi.
Nadrzędny - Autor w-zetka Dodany 2014-04-11 11:03
Nauczyciele nie są kształceni jak dawniej. Nie mają wzorców, jak w każdym zawodzie starsi zostali wyrzuceni, by młodym robić miejsce. Kiedyś stary belfer wychowywał. Bo jak Waldek napisał, wtłaczanie wiedzy, to jedno, a nauczanie zasad funkcjonowania w grupie (społeczeństwie) to nieustanna praca nauczyciela. Nauczyciela, a nie pani tylko z dyplomem świeżym jak farba drukarska. Coś Wam powiem. W swoim czasie pewna studentka została przeze mnie rzetelnie zarekomendowana do pracy w wybranej, wiodącej szkole, spośród kilku innych kandydatek. Dyrekcja nie umiała na wtedy podjąć decyzji, pytała mnie o zdanie. Kilka miesięcy temu spotkałam ją po blisko 20 latach i co powiedziała? że dziś nowe kadry przychodzące to ....niegramoty.;-) Odwiedziłam ją potem w szkole i miło było patrzeć jak pracuje.
Mam też porównanie ze szkołą wnuka i tu...zamilczę.
Nadrzędny - Autor rogal160 Dodany 2014-04-11 13:39
W szkolnictwie starych wypierają młodsi???
Zawsze myślałem, że dobrze agregujesz informacje.
Nadrzędny - Autor w-zetka Dodany 2014-04-11 14:26
Noooooooooo zadziwiasz mnie Rogal:) Po obcemu gadasz:))).........A miary cen dostępne na podstawowym poziomie agregacji są agregowane przy użyciu wzoru Paaschego w celu otrzymania miary cen wszystkich sum ogólnych rachunków narodowych.:-) :-) :-)
Nadrzędny - Autor rogal160 Dodany 2014-04-11 14:32
Pięknie:)
Nadrzędny Autor w-zetka Dodany 2014-04-11 14:38
...i jak przemądrze, hihihii:))))) do "zobaczenia" wieczorem.
Nadrzędny Autor amalian Dodany 2014-04-11 10:58

>Naprawdę nie kupuję Twojego tlumaczenia. Kiedyś mnie szkola nauczyla czytać,  pisać i liczyć a rodzice " pomagali czasem paskiem" gdy mi się bardzo nie chcialo albo stosujac ZOD.


Przecież nauczyciele są w duzo lepszy sposób przygotowani do nauki niż jakiś wujek ktory doskonale wie jak zbudować most czy dom.<

Szkoła jest przede wszystkim od przerkazania wiedzy, nauki logicznego myślenia i poszerzenia naukowych aspektów myślenia ;-) . Rodzina zaś od przekazywania zasda zachowań w życiu . Nauki- nie tylko stosowania się do zakazów, nakazów, ale i szerzej pojętego życia w wspólnocie .

>Przekazywanie wiedzy to przecież nauczanie a wymaganie pewnych przyjętych zasad obowiązujących w szkolach to wychowywanie.<


No tak, ale w szkole, dziecko przebywa tylko parę godzin, przychodzi do domu i co?? Mamuśka pluje do telefonu już pół godziny i umawia się z koleżanką do fryzyjera  a Jasiu głodny . Kochanie ! W lodówce masz zupkę to wrzuć ją do mikro i podgrzej . Jasiu,zaś podgrzewa i wylewa przez okno . Na to mama nie smakowało synciu?? Proszę, następnym razem nie wylewaj przez okno w kuchni ...a z przedpokoju . Szkoda tych ładnych kwiatków, bo tatuś już pewnie nie da się namówić na nowe ich sianie  . Na chodnik można. Pieszy to nie kwiatek  I przychodzisz, ze spaceru z makaronem na głowie. Niedogotowanym i zasuszonym i świderki jeszcze . Boże te bachory człowieka wykończą :-) .

>To jest tak naturalne jak nauka poslugiwania się sztuccami. cz też utrwalanie nawyku wycierania obuwia przed wejsciem do pomieszczenia tak samo jak


nauczenie ze mowi się dzieńdobry na powitanie<

do widzenia ;-)) .
Nadrzędny Autor WaldusNieKiepski Dodany 2014-05-11 01:33
Panie moderatorze ,może  krótkie wyjaśnienie by nam Wszystkim się  należało?
Nadrzędny Autor WaldusNieKiepski Dodany 2014-05-11 01:43
PANIE ADMIN 01 , hallllllo
Nadrzędny Autor WaldusNieKiepski Dodany 2014-05-27 14:59
Widać że informatycy pracują caly czas nad udoskonaleniem dzialania forum (przykladem kilkudniowy brak możliwosci dokonania wpisu)
Mam wielką prośbę do Moderatora forum o krótkie wyjaśnienie.
Poprzedni wątek Następny wątek Wyżej Wątek ogólne / Kawiarenka / Witam po przerwie. czy mamy zmiany? (Strona 3) (45935 - wyświetleń)
1 2 3 Poprzednia strona Następna strona  

Powered by mwForum 2.16.0 © 1999--2008 Markus Wichitill