
1. Konkretne niepełnosprawności mogą wymagać zakupu / wynajmu mieszkania w dostosowanej okolicy i / lub dostosowania tego mieszkania. Ten proces może być stosunkowo kosztowny lub czasochłonny i trzeba to wziąć pod uwagę jeszcze przed startem. Moje pierwsze pytanie dotyczyłoby potrzeb adaptacyjnych.
2. Dużo zależy od tego, co to znaczy, że ON w takiej grupie "w miarę możliwości sobie pomagają". Bo może to znaczyć, że ktoś kupuje mi papier toaletowy w drodze do domu, bo go zapomniałam na zakupach, a nie chce mi się tylko po niego iść, a może oznaczać, że tylko niektórzy członkowie grupy umieją zrobić obiad albo zająć się sobą podczas choroby. W związku z tym miałabym wątpliwości:
a) Jakie niepełnosprawności mają członkowie grupy? Jeśli wszyscy są stosunkowo ciężko niepełnosprawni, potrzebna może być całodobowa pomoc, bo zawsze - nawet o trzeciej w nocy w niedzielę - może wydarzyć się nagły wypadek, z którym nikt w grupie sobie nie poradzi. Jeśli niepełnosprawności mają różne nasilenie, ryzyko nagłej katastrofy spada, ale za to najsprawniejsi członkowie grupy mogą być naturalnie obarczeni większą opieką nad słabszymi. Czy świadomie zgodziliby się na taki układ bezterminowo? Jeśli wszyscy są zasadniczo niezależni, nie ma problemu.
b) Jeśli grupa dobrowolnie polega na sobie nawzajem, co będzie, kiedy któreś z nich będzie niedyspozycyjne? Czy grupa sobie radzi, czy nagle brakuje komuś opieki i trzeba ją dodatkowo załatwić?
c) Co by się stało, gdyby grupa się "rozpadła" – ktokolwiek z jakichkolwiek powodów by ją opuścił?
3. Trzecią kwestią jest to, jaka opieka jest potrzebna poza tym, co mogą dobrowolnie dać współlokatorzy. Jeśli taka opieka z zewnątrz jest potrzebna do przeżycia, zakładałabym, że musi być przygotowana co najmniej na kilka miesięcy do przodu (to i tak niedużo). To znaczy albo muszą być na to odłożone pieniądze, albo musi być "zaklepany" ktoś do tej opieki (członek rodziny, przyjaciel). Bez takiej gwarancji, ja bym się na mieszkanie wspólnie nie pisała.
4. W dłuższej perspektywie z problem przejściem do własnego zamieszkania polega przede wszystkim na tym, że trzeba to zrobić stabilnie (bo nie chodzi o rozwiązanie na miesiąc albo kwartał). Im mniejsza jest (sumarycznie) niepełnosprawność w grupie, im lepiej grupa ze sobą współpracuje i im więcej ma alternatywnych źródeł wsparcia, tym większe szanse na długoterminowe powodzenie.
5. Tym niemniej uważam, że – jeśli chodzi o mieszkanie i inne kwestie ważne dla przeżycia – trzeba mieć plan b. Czyli mieć gdzie się podziać, gdyby podstawowy plan nie wypalił. Człowiek sprawny może mieszkać kątem prawie wszędzie. ON niekoniecznie, zwłaszcza jeśli miejsce w DPS nie będzie czekać puste (a tak przypuszczam).
Wszystkie te kwestie nie mają zniechęcać, żeby było jasne. Są nawet np. państwowe środki, które mogą pomóc w zorganizowaniu takiego mieszkania (np. „dodatek mieszkaniowy”). Ale wychodzę z założenia, że jak się już mieszka na swoim, to się odpowiada za swoje problemy i trzeba być na nie możliwie najlepiej przygotowanym. Bo gdybym na przykład nie była w stanie opuścić mieszkania przez kilka dni… nikt by się tym nie zainteresował specjalnie. Muszę więc z góry mieć zaplanowane rozwiązania, które pomogą mi uzyskać pomoc i to samo sugerowałabym każdemu, kto idzie na swoje. Tym bardziej, jeśli byłaby to grupa, w której wszyscy są istotnie niepełnosprawni.