Pamietam,jak zachorowalam,nie mozna bylo butow kupic,byla juz wiosna,a ja jeszcze chodzilam w butach zimowych. W sklepie z obuwiem pracowala pani z naszej ulicy.Mama poprosila ja,zeby jak bedzie towar zostawila mi buty,bo mialam chore nogi.Nie doczekalam sie.Po przeszlo roku policja weszla do sklepu i okazalo sie,ze na zapleczu lezy mnostwo obuwia,ktore nie bylo wystawiane na polki,tylko pani ta handlowala nim cichaczem,a trwalo to od lat.Pozniej buty mozna bylo kupic po obnizonej cenie,bo juz czasy zaczely sie zmieniac i nie trzeba bylo nocami w kolejce stac.Zobaczylam,ze byly tez trzewiczki,o ktore wczesniej prosila mama.A ja juz wtedy mialam buty na kazda pore,pani zostala zwolniona z pracy.